#SCo6h

Po lekcjach poszłyśmy z koleżanką z liceum na stare mury naszego miasta posiedzieć na słońcu i zjeść lody z pobliskiej budki. Podszedł do nas taki miejski żul, którego na starym mieście chyba wszyscy znają. Zaczepiał, zagadywał, więc postanowiłyśmy wstać i przenieść się w inne miejsce. Miałam na sobie leginsy, które od siedzenia na kamieniach weszły mi za bardzo między pośladki, więc upewniłam się, że nikogo za mną nie ma i poprawiłam je. Wtedy ów pan powiedział: „A ty co? Masz okres i poprawiasz sobie podpaskę?”. Ze śmiechem odparłam, że nie i poszłyśmy. 
Kilka dni później szłam ze szkoły na autobus, sama. Pan żul zobaczył mnie i z odległości jakichś 3-4 metrów krzyknął: „Przepraszam, jeśli cię wtedy uraziłem, pytając, czy masz okres. Nie pomyślałem, że poprawiasz majtki tylko dlatego, że było ci niewygodnie”. Wszyscy ludzie patrzą najpierw na niego, a następnie szukają osoby, do której ta wypowiedź była skierowana. Pech chciał, że facet mówiąc te słowa szedł w moją stronę, więc inni szybko zorientowali się, że chodzi o mnie. Nie wiedząc co robić, odpowiedziałam z uśmiechem: „Spoko, nie gniewam się” i pomachałam mu ręką. 
W głębi duszy tak naprawdę chciałam się zapaść pod ziemię.
Domandatiwa Odpowiedz

Nie trzeba się uśmiechać przyjaźnie, odpowiadając na chamstwo obcych ludzi. Twarde "nie życzę sobie takich komentarzy" pomaga mi trochę się od nich odgrodzić.

Nie zawsze można odpowiedzieć twardo, ale może w jakiejś sytuacji uznasz tę lub podobną frazę za przydatną.

Burak nie miał prawa takimi tekstami naruszać Twojej przestrzeni. To normalne, że będąc młodziutką osobą nie potrafiłaś się obronić przed taką agresją i źle się z nią czujesz. Tamte słowa świadczą jedynie o chamie, w żaden sposób nie o Tobie.

Powodzenia w życiu 🍀

#GqzeW

Widząc że życie na tej planecie nie jest idealne to zamiast polepszyć sytuację to ci wolą kraść, szkodzić innym, kłamać, więzić bez powodu, pozostawiać świat gorszym niż był, podwyższać wiek emerytalny(no to jest już dla mnie jeden ze szczytów nieudolności w rządzeniu państwem), a to tego nawet stosować terror. Nie lepiej by było żyć skromniej i nie obawiać się, że sprawiedliwość może kiedyś dopaść?
NiezbytSprytny Odpowiedz

Lepiej, lepiej, ale nie obrażaj się na rzeczywistość, bo pewnie i tak nie zdołasz jej zmienić, skup się lepiej na zmienianiu swojego życia.

imtoooldforthisshirt Odpowiedz

Jesli mowisz o politykach, to przemysl to jeszcze raz. Przeciez oni sprawiaja, ze swiat staje sie lepszym miejscem. Co prawda ogranicza sie to tylko do nich samych, ich rodzin i znajomych, ale zawsze. Zwroc uwage, ze wiekszosc ograniczen nakladanych na spoleczenstwo ma jakies wyjatki, w ktore - o dziwo - politycy sie swietnie wpasowuja. A plebsem przeciez nikt sie nie bedzie przejmowal.

Zobacz więcej komentarzy (6)

#uroPo

Od 22 lat jestem mężatką, mam dorosłą córkę.
Z mężem nigdy tak naprawdę się nie dogadywaliśmy. Ślub był na zasadzie „no w końcu trzeba by”. Na wsi tak jest.

W pracy poznałam cudownego faceta. Przy nim poznałam siebie, docenioną 100% kobietę. Nasz romans trwał kilka długich lat, byliśmy jak dwie części układanki. Niestety on był żonaty. Małe dzieci. Żałowaliśmy, że nie spotkaliśmy się wcześniej. Zmieniłam pracę, by nie było plotek. By nasz związek był bezpieczny. Historia jak wiele podobnych. Wszystko skończyło się rok temu. On postanowił skończyć. Mówił, że nie może tak dłużej żyć w takim rozdwojeniu. Rozumiałam go. Prawda była taka , że zdradzał i swoją żonę, i mnie. Wiem, karma mnie dopadła. Wiem też, że z tamtą dziewczyną był krótko, nie spotyka się z nią. Mijają się tylko w pracy. 
Od kilku miesięcy pisze do mnie. Bardzo zachowawczo. Chce się spotkać. Z jego wypowiedzi wynoszę, że tęskni, ale tego nie powiedział. Wie, że bardzo mnie skrzywdził. Ja go nadal kocham, brakuje mi wszystkiego, co z nim związane. Gdy z nim rozmawiam, z jednej strony czuję ból, a z drugiej czuję takie ciepło.

Nie wiem co zrobić. Wiem tylko, że to miłość mojego życia. Tylko życie nam pomieszało. Co mam z tym wszystkim zrobić. Dać szansę czy...😔
ohlala Odpowiedz

Miłość życia? Kutasiarz, który leciał na trzy fronty, to miłość Twojego życia? Ahahahahaha. Chociaż w sumie jesteście na podobnym poziomie, więc może i racja. Tylko musisz mieć twardą dupę, bo on będzie Cię zdradzał. Albo o, też go zdradzaj!

Odpowiedzi (4)
Anonimowane Odpowiedz

Puknąć się w łeb, rozwieść z mężem i znaleźć wolnego, z którym będziesz szczęśliwa

Zobacz więcej komentarzy (8)

#YrRyv

Mam brata bliźniaka, od dziecka nie byliśmy przyjaciółmi... Jednak z czasem przybrało to dość chorą relację.
Jako dziecko niejednokrotnie mnie uderzył, jednak pozwalano mu na to, bo „to taka zabawa”, jednak czasami wpadał w szał...Teraz, gdy jesteśmy starsi, on nie ma zahamowań przed uderzeniem mnie z całej siły. Za wszystko, i to dosłownie. Jedyne kiedy się hamuje, to przed znajomymi, chociaż przed tymi najbliższymi nie zawsze.
Jestem cała zestresowana, bo forma przemocy przybrała też wymiar słowny (i tu nawet przy ludziach). Już przyzwyczaiłam się do nazywania mnie brzydką lub suką, chociaż całe życie go broniłam.
Jestem teraz w liceum, ale za każdym razem, gdy jakiś chłopak podniesie szybko rękę, to cała się kurczę.
Na zachowanie mojego brata nikt nie reaguje, nawet rodzice. Częściowo prawdę zna moja przyjaciółka, chociaż często nie widzi siniaków na moich rękach (bo „tylko się wywróciłam”...). Tylko raz jego wybuch widział mój przyjaciel, który od razu chciał mu przywalić, lecz inni go powstrzymali, bo to przecież normalne... Przy innych się hamuje (np. przy starszym bracie), bo wie, że ktoś stanie w mojej obronie...
Czasami sama nie wiem co mam robić. Ale wiem, że potrzebuję pomocy...
Anonimowane Odpowiedz

zadzwon na telefon zaufania. Założą Ci niebieską kartę. Jeśli rodzice nie bronią Cie przed przemocą ze strony brata, to również stosują wobec Ciebie przemoc

ingselentall Odpowiedz

Rodzice nie reagują? 1. Obdukcja u lekarza. 2. Zgłoszenie na policji z dowodami z obdukcji. 3. Niebieska karta. Lub też prostsza opcja: poproś przyjaciela by spuścił wpyerdol bratu z dodanym przekazem, że brat ma swoje łapy trzymać od Ciebie z dala. Powodzenia!

Zobacz więcej komentarzy (3)

#PBeBA

W liceum na lekcji historii (nie powiem jak dawno temu... chyba już lata świetlne) pani profesor zaczęła odpytywanie.
Ja siedziałam z koleżanką Bożeną i właśnie ona została wezwana do odpowiedzi. Zdążyła wyżebrać tylko od profesorki, że będzie odpowiadać z ławki. Przy czym nie omieszkała skopać mi nogi pod ławką co miało znaczyć jedno: podpowiadaj..
Pada pytanie: „Bożena, co to była Bastylia? A Bożena szepcze do mnie błagalnie: „Pomóż”, więc ja do niej półgębkiem, zakrywając twarz: „To było więzienie”...
A Bożena na cały głos odpowiada profesorce: „To było JESIENIĄ”.
Dostałam takiego napadu śmiechu, że całą lekcję śmiejąc się przesiedziałam pod klasą (miałam wrócić, jak się wyśmieję, ale nie dałam rady).
Bożena dostała pałę, a ja dodatkowo uwagę, bo nie chciałam powiedzieć, z czego się śmieję, a profesorka nie usłyszała odpowiedzi koleżanki.
Tak oto skończyło się moje podpowiadanie :)

#li0P8

Kilka dni temu napisała do mnie znajoma, z którą nie widziałam się kilka miesięcy, w sprawie spotkania. Od razu jej odpisałam, o której kończę pracę itp., by móc wybrać godzinę i miejsce, gdzie możemy się spotkać. Kilka minut później napisała, że jednak nie da rady, bo mama jej nie pozwala. Wszystko byłoby do zrozumienia, gdyby nie to, że ona ma 24 lata...

#JLLmY

Dzisiaj siedziałam sobie w przychodni u lekarza (czekałam na moją mamę, która akurat była z moją siostrą w gabinecie), no i tak sobie siedzę i nagle przychodzi jakaś babcia z rozwrzeszczaną wnuczką. Wnuczka na oko 4-5 lat. Mała usiadła się pobawić klockami, a po chwili krzyczy:
– Muszę siusiu!
No to babcia wstaje i się zastanawia, gdzie może być łazienka, która akurat była naprzeciwko... Idzie do recepcji, a ja za nią wołam:
– Proszę pani! Proszę pani! Tu jest łazienka!
Nie wiem, czy była przygłucha, czy mnie ignorowała, ale poszła dalej. Dowiedziała się co i jak, wraca, wchodzi z małą do łazienki i się zastanawia, gdzie może być włącznik, który był tuż pod jej ręką. No to ja znowu krzyczę:
– Proszę pani! Tu jest włącznik!
Znowu to zignorowała, weszła do łazienki, nie domykając drzwi. No to podeszłam, pstryknęłam włącznik, a ona mówi do wnuczki:
– No patrz! Światło samo się zapala!

Nie wyprowadziłam jej z błędu. Bycie babcią to chyba ciężka sprawa XD

#wLfdP

W ostatnim tygodniu bardzo dużo się działo. Wczoraj gdy wylądowałam od razu pobiegłam do pracy i wróciłam o 21 do domu zmęczona. Dzisiaj rano (a jest sobota 10) miałam spotkanie z tym samym klientem, co wczoraj. Pomijając, że znowu byłam zmęczona i niewyspana, wybiegłam z domu w tych samych spodniach, ale w innym swetrze. Już po drodze zauważyłam, że mam coś w nogawce, ale po małym macanku pomyślałam, że to skarpetka z wczoraj. Przed drzwiami od biura to coś wypadło na podłogę – to były majtki z wczoraj z brudną podpaską...

Miałam wczoraj tyle do roboty, byłam tak zmęczona. Rozpakowywanie, chaos, zmęczenie sprawiło, że nie wyjęłam majtek i podpaski z wczoraj i jakoś zapomniałam, a gdy wkładałam dzisiaj spodnie nawet nie wyczułam, że coś w nich jest.
Dodaj anonimowe wyznanie