#dEcgi

Początk liceum poznaje chłopaka z klasy wyżej. Zaczyna do mnie pisać po miesiącu mamy bardzo dobry kontakt. W końcu zaprasza mnie na licealną imprezę swojego rocznika. No ogólnie widać, że czujemy do siebie coś więcej. Sprawa jest trochę skomplikowana - raz wszystko jest świetnie (przytulasy, całowania kwiaty itp.), a raz mam wrażenie, że nic między nami nie jest, a przynajmniej nie w ten sposób. Po jednej z takich sytuacji spytałam go w prost o co chodzi i nie dałam mu się wywinąć od odpowiedzi. Mówił, że czuje do mnie coś więcej, że mnie kocha ale jeżeli chodzi o związek musi się zastanowić. Dalej zachowujemy się trochę jakbyśmy w tym związku byli ( widzą to też osoby z zewnątrz) Chlopak zaslania się różnymi powodami dlaczego narazie związku nie chce. Mówię mu, że w takim razie zachowujemy się względem siebie jak zwykli znajomi. Nie dociera to do niego. Wiem, że ma przyjaciółkę ale twierdzi, że nic między nimi nie ma. W końcu nie wytrzymuje jak widzę ich jak na przerwie się śmieją i tak dalej. Po lekcjach poszlam do niej i pytam co między nimi jest. Okazuje się że daje jej uwagę traktuje jak coś więcej niż przyjaźń ( co prawda bez całowania się i tak dalej) jest o nią zazdrosny. A jak ta dziewczyna spytała się go kiedyś kim ja dla niego jestem po dłuższej chwili ciszy odpowiedział, że tylko się że mną przyjazni. Od tego czasu nie jestem w stanie odpisac mu na wiadomosc. Wychodzi na to, że związku nie chciał żeby mógł podrywac inne laski. Przeszło mi przez myśl, że ta dziewczyna nie mówi prawdy ale za dużo rzeczy się pokrywa...

#Ye2oi

Poznali się 20 lat temu na studiach. Iskrzyło. Zanosiło się na wielką letnią burzę z piorunami. Jednak, on był w związku. Ona mogła mieć każdego, ale nie chciała ani jego ani żadnego innego i ich drogi się rozeszły.
Spotkali się dziś, w tym samy miejscu, czasie i przestrzeni. On już dawno zamknął nieudaną przeszłość. Ona choć nieszczęśliwa, tkwi w nieudanym związku pragnąc prawdziwej, czułej, troskliwej i namiętnej miłości.
Znów zaiskrzyło.
Dzisiaj dojrzali, On z nabytym doświadczeniem ostrożny, Ona choć nieufna to dalej pragnąca akceptacji i pożądania.
Czy warto nagiąć czasoprzestrzeń, wywrócić świat do góry nogami i sprawić by każde z nich trafiło tam, gdzie ich miejsce? Jej, w jego czułych ramionach i jego w jej gorącym sercu?

#TQ5aL

Nie wiem, jak to opisać, ale ostatnio w moim związku jest po prostu średnio. Nie jestem pewien, czy to moja wina, czy mojej partnerki.

Rozumiem, że w związku zdarzają się spięcia, ale tutaj wydaje się, że nie ma dnia bez kłótni lub wzajemnych oskarżeń. Dodatkowo, mam wrażenie, że jestem naciskany na przyspieszenie rozwoju relacji pod groźbą braku zaufania ("dopóki tego nie zrobisz, nie będę cię ufać" i tak w kółko), utrudnia mi to życie, zwłaszcza że nawet praca z osobami płci przeciwnej jest uważana przez nią za zdradę(przez brak zaufania), co prowadzi do unikania mnie do końca dnia. Nie do zniesienia jest również wybieranie z jej strony trochę z równouprawnienia, a trochę z tradycyjnego stylu życia. Większość rachunków za restauracje pokrywam ja, ale przy zakupach dzielimy się kosztami po równo, choć większość tych rzeczy nie jest mi potrzebna. Jeśli chodzi o obowiązki domowe, również dzielimy się nimi w równym stopniu chyba że partnerka czuje że jej się nie chce, wtedy muszę się nimi sam zająć, ale rzadko działa to w dwie strony. To tylko kilka przykładów. Dodatkowo, irytuje mnie to że często szydzi że mnie(często dotkliwie), a na koniec mówi to przecież żart. Na koniec, hipokryzja przykładowo w sytuacjach okolicznościowych muszę prosić, a wręcz błagać aby partnerka przyjechała na święta, podczas gdy mój brak na imieninach jej wujka którego w życiu nie widziałem na wzbudza w niej ogromne oburzenie.

Nie wiem, co robić, ponieważ mimo wszystko nadal kocham ją, ale z powodu ostatnich zdarzeń i jej oporu wobec zmiany zachowania jest mi bardzo trudno... A gdy próbuję to z nią przegadać, winę za sytuację zawsze zrzuca na mnie. Nie chcę się wybielać bo też mam przywary, ale nie nawidze kiedy ona ciągle mówi że jej nie kocham i że na pewno ja zdradzam. Rani mnie to
Postac Odpowiedz

A umiesz coś pozytywnego napisać o partnerce? Bo tak ją opisałeś, że nie wiem, po co Ci taki związek.

AvusAlgor Odpowiedz

Dostałeś tyle czerwonych flag, że gdybyś nimi handlował to już by Cię było stać na dwupokojowe mieszkanie w Warszawie. Więc nie wiem, na co liczysz? Chyba tylko na to, że uzbierasz na trzypokojowe?

Zobacz więcej komentarzy (4)

#cpkx1

Pewnego dnia postanowiłem policzyć psie odchody które zauważyłem w drodze z domu do sklepu do którego nawet kilometra w obie strony nie ma. 29 odchodów na trawnikach, w tym 2 na chodniku. A przed Sylwestrem psiarze będą płakać żeby nie strzelać petardami, bo się piesiu boi, bo komuś jakiś szczekający odbyt na czterech łapach zdechł na serce. Gdybym za każde gówno wystrzelił tylko jedną baterię 120 strzałów to bym splajtował. Pensji by mi brakło żeby tyle tego nakupić i przez tydzień bym tego nie wystrzelał a co dopiero w jedną noc. Łażą debile z tym swoim szczekadłem, stają, stoją i czekają aż kundel wszystkie odchody, szczyny i inne syfy w promieniu kilku metrów obwącha. A potem podziamie bo zobaczył innego kundla i szczekanina na pół osiedla. Mało tego - mam dwóch sąsiadów z dużymi psami o groźnych rasach koło których ogrodzenia nie można spokojnie przejść bo bydło zaraz rzuci się do bramy i tak agresywnie zacznie szczekać że zawału można dostać. Kij w oko wszystkim psiarzom i kotwica w plecy! W tegorocznego Sylwestra będę walił petardami ile wlezie i nic mnie nie interesuje!

#DIRMM

Hit ! Kiedy twój "partner " rząda od ciebie każdego centa który na ciebie wydał przez 3 lata związku.
A dlaczego ? Bo że swojego 800+ zapłaciłaś alimenty na jego dziecko i chcesz aby je oddał wkoncu to pieniądze naszego syna . Toxic? A może poprostu materialista

#qEGWj

Nie mam komu się wygadać a strasznie mnie to męczy.
Czuje że rozwaliłam swoje małżeństwo. 11 lat razem, 6 letnio dziecko, małżeństwem od 7.
Od jakiś 5-5 lat już było średnio, były dobre momenty ale też wiele złych.
2 lata terapii bo byśmy się prawie rozwiedli, słonecznej prawie rok temu.
A od jakiegoś czasu jesteśmy w tym samym punkcie. Ciągle awantury o wszystko ( o nie wyniesione śmieci, o nie zrobiony obiad, o brak zainteresowania, zaangażowania).
Mąż pracuje, praca go stresuje ale jej nie zmieni bo lubi, bo jest dość prestiżową, rozwija się.
Nie ma na nic czasu, bierze na siebie biznesowo wiele i nie odpoczywa. Jak podejmowałam z nim temat to twierdzi że wymyślam.
W domu nie odzywa się praktycznie wcale, chyba że o pracy chce gadać, rano jakieś zdawkowe część i idzie do WC z telefonem a potem zwykle cisza. Intymności nie ma, w ogóle, nie inicuje, nie flisruje. Seks jest jak się przebiorę i sama zainicjuje. A mi brakuje tego zainteresowania faceta, żeby to on mnie pragnął i chciał. Jesteś normalną osobą (nie piękność ale też nie brzydal, szczupła, zadbana, pod 40).
Ale przez to wszystko stałam się dla niego wredna. Czepiam się, wkurzam, jestem zazdrosna jak wychodzi z kumplami bo dla nich ma czas. On nie jest mi dłużny krzyczy, wyzywa, dalej ignrouje. Próbowałam rozmawiać, mówić ale twierdzi że mi się w dupie przewraca że przecież mam wakacje razem, że byliśmy ostatnio na obiedzie (była rocznica) i mam się cieszyć.
Nie wiem czy nie za bardzo chaotycznie ale mam wrażenie że on już mnie nie kocha, mimio że to mówi to tak nie czuje. Ostatnio wprost mi mówi że sobie zjebał życie i go unieszczenialam.
Ja myślę o tym tak samo.
Tylko jak teraz powiedział że to koniec rozwód (w sumie nie pierwszy raz, ale teraz uciekł z domu, dosłownie) to mi przykro bo widzę że mogłam inaczej go traktować, wieciej wyrozumiałości ale chciałabym też tego samego w moją stronę.
Sama nie wiem czy to miłości? Przywiązanie? Dziecko kocha nas oboje, płacze za tatą, boi się o nie chce mieszać bez taty. Niestety awantury za przy dziecku, bo temperament męża jest tragiczny, nawet jak go proszę żeby przestał (nie wchodzę w polemiki) to i tak dla niego nie ma świętości poza nim.
Teraz jest taranem który dąży do spokoju, czyli czas bez dbania o rodzinę.
Na terapii wyszły kwestie które powinien przepracować, relacje w rodzinie itp ale tego nie zrobił. W sumie mam wrażenie że kwestie rodzinne po nim zwisają, nie angażuje się emocjonalnie, nie chce poprawiać bo to się wiąże z pracą i myśleniem a to rezerwuje tylko dla swojej pracy za kasę.
Nie wiem co chciałam, chyba wywalić to wszystko i przyznać się że dałam ciała i nie wiem co dalej.

#fEl9x

Od 2 tyg. Mam chłopaka. Przez pierwszy tydzień głowie rozmawialiśmy przez telefon, potem spotkaliśmy się 2 razy.
Na dziś rano miałam zaplanowane badania, nic poważnego, morfologia. Również na dzis rano mój chłopak miał zawieźć mamę na usg. Mieszkamy w Warszawie, przychodni i lekarzy tu tysiące, nikt nie pytał o adresy, gdzie konkretnie idziemy, bo po co.
Przyszłam do przychodni, rejestracja, dostałam numer, usiadłam na krzesło i czekam. Po około 15min do tej samej przychodni wszedł mój chłopak z mamą. Podeszli do rejestracji, potem szli w moim kierunku. Gdy się zbliżali ucieszyłam się, powiedziałam " cześć" ale chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, olał mnie i poszli dalej. Ja zdziwiona, co się stało, w głowie różne myśli, może wstydził się mamie przyznać że ma dziewczynę, może się śpieszyli. Po chwili wywołano mój numer, poszłam na badanie i wróciłam do domu. Pomyślałam, że nie będę pierwsza pisać do niego, bo w sumie to on mnie zignorował, trochę wkurzył. Po chwili jednak chłopak zadzwonił, jak gdyby nic " cześć, my już po badaniach, a Ty"? Odpowiedziałam, że też, że jestem już w domu. Luby zaczął opowiadać, że było dużo ludzi, że trochę musieli czekać ale usg wyszło dobrze... I że mogę czuć się zazdrosna bo jakaś obca dziewczyna powiedziała do niego cześć i ładnie się uśmiechała.
- to byłam ja- odpowiedziałam
- jak to Ty? Zielony sweterek, to byłaś Ty?nie żartuj nawet, Ty jesteś piękniejsza ( i śmiech)
- tak ja... Byliśmy razem na ulicy xxx
I tu nastała cisza, potem dopytywanie " jak to, to nie możliwe"
Możliwe. Na codzień się maluję, dosyć mocne te moje makijaże. Taką właśnie widział mnie chłopak na zdjęciach, potem gdy 2 razy się spotkaliśmy. Dziś gdy pojechałam na badania było rano, nie chciało mi się malować i co tu dużo ukrywać.... Chłopak mnie bez makijażu nie poznał. Dowiedziałam się właśnie, że on musi to przemyśleć, że potrzebuję czasu, że czuję się trochę oszukany, bo bez makijażu wyglądam mniej korzystnie.
Nie będzie morałów, tak tylko chciałam się pożalić, niby ma rację, bo zakochał się w ładniejszej dziewczynie ale z drugiej strony, przez te 2 tyg. świetnie nam się rozmawiało, mamy dużo wspólnych zainteresowań. Niech ktoś mi powie, że wygląd nie ma znaczenia że najważniejsze to co w środku... Nie, w tym wypadku jak widać nie.

#bttB4

Jestem ortografik, bardzo lubie oglądać gify porno i się do nich masturbować

fetysze - wszelkiego rodzaju fisting, i ogólnie rimming.


raz z kolegą marcinem, wyjmowaliśmy sobie nawzajem odbyty. Bardzo lubiłem lizać jego odbyt, bo to smakowało taką olwią co się ją do pizzy dodaje. Zacząłem kręcić moim siusiaczkiem wokół jego odbytu. potem mocą mojego małego lecz wybornego prącia wepchnąłem spowrotem jego zad. bardzo jęczał, swoim głosikiem...!! chce ktoś powtórke??? wymagania - imie marcin :)

#IoL8o

Spodobał mi się typ który pracuje w sklepie elektronicznym. Sklep jest w centrum handlowym więc jak mam coś do kupienia, załatwienia w centrum to jestem tam co najmniej raz w tygodniu. Generalnie to wchodzę do elektronicznego tylko po to żeby go zobaczyć i nic nie kupuje. Boję się że to może być podejrzene że ja tam tak często jestem i mnie ktoś weźmie za złodziejkę...
Dodaj anonimowe wyznanie