#bKDN6

Mieszkam w dosyć małym mieście, ale są tutaj takie rarytasy jak np. galeria czy kryta pływalnia. Basen odwiedzam bardzo często, ponieważ pływać lubię to i przez to czasem widzi się różne dziwne rzeczy, a dzisiaj jedna miała takowe miejsce. 

Przyszedłem na basen, zabrałem deseczkę do pływania po czym CHLUP do wody. Porobiłem kilka basenów z deską między nogami, w rękach po czym zacząłem sobie pływać interwałami - szybki kraul i wolna, spokojna żabka. Gdy dochodzę do tego momentu wkrada się lekka monotonia i człowiek zaczyna patrzeć na innych ludzi (głównie płeć piękna, ale niestety los chciał, że dzisiaj zbyt dużej ilości pięknych dziewoi nie było). Jak zawsze zauważyłem kogoś kto źle macha nogami w kraulu, kogoś kto bardzo fajnie pracuje rękoma na plecach, a to kogoś kto ogólnie zajebiście pływa i aż miło popatrzeć.

Zwykły wypad na basen, jednakże płynąc zauważyłem starszego mężczyznę (starsi ludzie na basenie to jedna z lepszych rzeczy - kiedyś trafiłem na dwóch takich grubo po 40, którzy w szatni macali się po swoich... rumakach, więc widuje się dziwne rzeczy). Płynął on sobie żabką jednakże zauważyłem, że dziwne pracuje nogami jakby coś go uwierało. Nie myliłem się - w jego slipkach była wsadzona do 1/3 deska do pływania, tuż przy jego przyrodzeniu. Z początku stwierdziłem, że coś mi się przywidziało. Niestety nie, przy drugim "spotkaniu" ta deska dalej była w jego gatkach. 

Nie wiedziałem trochę jak się zachować - czy mu zwrócić uwagę i spytać czy to jakaś nowatorska metoda treningowa. Zdecydowałem, że nic nie będę mówił i tak zostało mi ostatnie 10 minut taplania się w wodzie. 

Skończyłem pływać i zacząłem szukać swojej deski (tej której użyłem do rozgrzania nóg i rąk do kraula). Chwilkę tak szukałem, aż usłyszałem słowa "kolego trzymaj". Wypowiedział to ten sam starszy człowiek, który chwilę temu pływał z deską w slipkach. Wyciągnął deskę ze swoich gaci i podał mi ją stroną, która przez jakieś 15 minut dotykała jego przyrodzenia. W desperacji złapałem za ten "naznaczony" koniec po czym wyszedłem z wody i oddałem deskę na swoje miejsce. Jeszcze nigdy nie ubrałem się tak szybko i nigdy nie spędziłem tak długiego okresu czasu myjąc ręce w publicznej toalecie.

#WeoL9

"Chodziło tylko o seks".

Nie potrafiłem tego zrozumieć, gdy słyszałem to zdanie w filmach wypowiadane kiedy jakaś postać w filmie dokonała zdrady na ukochanym/ej.
Nie rozumiałem, bo gdyby zdrada została dokonana z miłości do tej trzeciej osoby, to bym jeszcze zrozumiał: zakochała się więc tak postąpiła.
Nie rozumiałem szczególnie osoby wybaczającej, bo wydawało mi się, że szczególnie z tego konkretnego powodu powinna być niezadowolona.

Nie rozumiałem, dopóki sam nie doświadczyłem zdrady.
Przerażała mnie perspektywa, że te wspaniałe chwile z ukochaną osobą dobiegły końca i już nie będziemy razem. Dlatego gdy usłyszałem, że to była jedna wielka pomyłka, że chodziło tylko o seks, ale ona nadal mnie kocha to cieszyłem się, że chodziło wyłącznie o seks.
Tak jakby fakt, że uprawiała seks z kimś innym nagle przestał dla mnie mieć znaczenie, a liczyło się tylko to, że nadal mnie kocha (a przynajmniej tak twierdzi).

To akurat wtedy już zrozumiałem, czemu te postacie mogły tak wypowiadać się na filmach.

#9RM8K

W sierpniu Ubzdurało mi się iść do jubilera po kiełek - taką zawieszkę na łańcuszek. Jak w końcu kupiłam, a wierzcie mi nachodziłam się trochę, to wracałam z córką szczęśliwa. Zaraz zadzwoniłam do mojego żuczka, że mam... yes yes yes. 

Wracamy od naszego rynku uliczkami, przejście dla pieszych, auta się zatrzymały. Idę sobie zadowolona, co chwilę spoglądając na mój zakup. Córka coś tam mówiła, a ja że wiem, ok, a wcale jej nie słuchałam... i nagle bach. Leżę jak długa na środku przejścia dla pieszych. Pozbierałam się, w autach jeden śmiech, młoda śmieje się do łez, odwracam się, a jakiś inteligent holował drugie auto i zostali pojazdami na przejściu przejściem, ale linę mieli napiętą. Ja jej oczywiście nie widziałam, córka mówiła "Mamo lina", ale mama nie słuchała. 

Pozwijałam się szybciutko, noga mnie bolała... a panów mądrych pozdrawiam i przypominam, że to niezgodne z przepisami. Lina ma leżeć na jezdni na przejściu dla pieszych.

#p8oDo

Poznaliśmy się na wyjeździe integracyjnym organizowanym przez pracodawcę.
Podobała mi się już wcześniej, zauważyłem ją kilka razy.
Na imprezie okazało się, że ja też jej się podobam. Skończyliśmy w łóżku, spędzając tam swoje najwspanialsze w życiu chwile.
Powtarzaliśmy to wiele razy. Było idealnie. Zakochałem się. Ona też.

Ona ma narzeczonego. Nie chce od niego odejść, boi się konsekwencji. Odcina się teraz ode mnie, mimo zapewnień, że "muszę tylko poczekać" tafla szkła pomiędzy nami rośnie każdego dnia.
Zakochałem się tak, że nie potrafię przestać, nie umiem odpuścić. Nie działają leki, terapeuta, rady przyjaciół. Myślę tylko o niej, a ona jest teraz z nim.

#PlUCM

Ludziom wiszą kalafiorem twoje uczucia. Jeśli nie potrafisz wpasować się w stado i nosić maski, to mają cię za nic.

Ten wpis tyczy się tych na pozór skomplikowanych, ale jakże szablonowych i nielogicznych istot, jakimi są kobiety.

W dzisiejszych czasach, żeby być kobietą i korzystać ze wszystkich przywilejów, jakie daje posiadanie dziury między nogami, wystarczy się tylko urodzić i nie wyglądać jak Frankenstein. I to wszystko. Możesz przebierać w płci przeciwnej jak stare baby w pomidorach na targu.

Mężczyźni mają w dzisiejszych czasach naprawdę przechlapane po całości. Mężczyzna się nie rodzi, on się tworzy wraz z każdym kolejnym dniem, od cech charakteru, po wygląd, pieniądze, pracę. Masz być charyzmatyczny, musisz być PÓŁBOGIEM! Inaczej nie możesz nazywać się mężczyzną.

Kobiety są w tym przypadku bardzo bacznymi obserwatorkami twojej wartości. Spróbuj zacząć umawiać się z jakąś dziewczyną 7/10 w górę. Wtedy wygląda to jak gra w sapera. Masz tak mało miejsca na pomyłkę, w zasadzie wystarczy tylko jeden nawet malutki błahy błąd i od razu jesteś praktycznie skreślony. I co gorsze, nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

NIGDY nie możesz pokazać swojej JAKIEJKOLWIEK słabości jako mężczyzna! Inaczej jesteś skreślony i w oczach swojej wybranki stajesz się ciotą. Nie masz prawa nazywać się facetem, jeżeli jesteś słaby. Słabość jest zarezerwowana tylko dla kobiet.

Jak to jest, że laska, która miała np. 4 partnerów przed tobą, mówi tobie i wszystkim wokół, że kocha cię nad życie i jesteś jedyną osobą, z którą mogłaby teraz być? Była z kimś, kogo nie kochała. Z kimś, kogo myślała, że kocha. Jaką masz szansę, że ona kocha ciebie? Nie masz żadnej! Jedyną rzeczą, którą kocha, jest jej przyciąganie do ciebie w danym momencie. Nie ty sam.

#z59x4

Wczoraj słyszałem w TV, że "amerykańscy naukowcy" podobno stwierdzili, że ludzie mający iloraz inteligencji powyżej 170 w zdecydowanej większości nie biorą ślubu. Mam 26 lat, skończyłem studia jako drugi najlepszy student na roku, teraz kończę doktorat, a nigdy nie miałem dziewczyny. Nigdy nie sprawdzałem swojego IQ, ale teraz się zastanawiam, czy faktycznie jestem taki inteligentny, czy jednak po prostu brzydki...

#j0C2C

Wracałem zmęczony pociągiem z podróży służbowej. Wysiadłem w Krakowie na dworcu i skierowałem się prosto na przystanek tramwajowy, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.

Gdy nadjeżdżał mój tramwaj podszedł do mnie staruszek i spytał jaki to numer jedzie, bo on ma bardzo słaby wzrok i nie widzi. Odpowiedziałem mu, a on spytał, czy ten tramwaj się zatrzymuje pod Wawelem. Tak, zatrzymywał się. Staruszek martwił się, czy będzie wiedział, gdzie wysiąść. Na wieść, że też jadę tym tramwajem bardzo się ucieszył i spytał czy mu wskażę właściwy przystanek. Jasne, czemu nie, lubię pomagać ludziom.

Chwycił mnie za ramię i poszliśmy do wagonu. Dziadek był niezbyt sprawny, do tramwaju (a dokładnie drugiego wagonu) doszliśmy jako jedni z ostatnich. Właśnie mieliśmy wsiadać gdy uzmysłowiłem sobie, że nie mam biletu i muszę wsiąść do pierwszego wagonu, gdzie można go kupić. Staruszek już był na schodach, więc powiedziałem mu, że ja nie mam biletu i muszę iść do pierwszego wagonu go kupić i żeby kogoś w środku spytał o ten przystanek pod Wawelem. Ten spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, powiedział że on ma dodatkowy bilet i mi go da, tylko żebym z nim pojechał.

Nie miałem serca mu odmówić. Biletu za darmo bym nie wziął, ale pomyślałem że mogę odkupić. Wsiadłem. Dał mi dwa bilety. Jeden skasowałem i mu oddałem, drugi miał być dla mnie - niestety okazał się być już skasowany. Staruszek zaczął przeszukiwać kieszenie powtarzając "Gdzieś na pewno mam drugi". I co wtedy? Tak, "Kontrola, proszę przygotować bilety do kontroli".

Gdy podszedł do mnie kontroler to zacząłem tłumaczyć sytuację, że staruszek, że nie widzi, że pomagam, że szukał biletu... Wskazuję ręką na staruszka, spodziewając się że poprze moje słowa, a ten odwraca się w drugą stronę i udaje, że mnie nie widzi. Kontroler popatrzył na mnie z politywaniem i podsumował "Tak, wszyscy mają jakieś wyjaśnienia". Po chwili tramwaj się zatrzymał na przystanku, staruszek w pośpiechu wyszedł, nawet się nie oglądając (nie, to nie był jego przystanek). A mi właśnie kanar wypisywał karę za przejazd bez biletu.

Morał z tej historii taki, że jak się ma miękkie serce, to się dostaje w dupę.

#lr5aN

Mam romans z facetem 23 lata starszym ode mnie, moim byłym nauczycielem. Od zawsze go podziwiałam i traktowałam jak autorytet, jednocześnie uważając za przystojnego mężczyznę, jednak nic do niego nie czułam, byłam profesjonalna, żartowaliśmy sobie od czasu do czasu, ale nic poza przyjacielską relację uczeń - nauczyciel. Do czasu pewnej "służbowej" imprezy, na której podczas tańca (początkowo zupełnie neutralnego) przytulił mnie bardziej, po jakimś czasie pocałował w szyję i powiedział mi, że jestem piękna.

Od tego czasu nasza relacja dosyć znacznie się zmieniła z wieloma wzlotami i upadkami, ostatecznie jednak spotykamy się po kryjomu średnio raz na tydzień - dwa na małe randki czy to w kawiarniach, czy to spacer po lesie, raz na dwa trzy miesiące zdarzy się większa okazja, żebyśmy oboje mogli wyrwać się z domu na noc (on ma żonę i dzieci, a ja mieszkam jeszcze z rodzicami) i idziemy razem do klubu, czy w inne tego typu miejsce. Wiem, że absolutnie nic "poważnego" z tego nie będzie, nie chcę rozbijać mu rodziny, ale oboje uwielbiamy przebywać w swoim towarzystwie, mamy mnóstwo tematów do rozmowy, świetnie się nam razem tańczy, on jest dla mnie bardzo czuły, cudownie całuje, wie jak sprawić mi przyjemność.

Wiem, że to co robimy jest wątpliwe moralnie, ale jest mi bardzo dobrze w takim układzie i nie chcę nic zmieniać.

#EvJwm

Leżałem na łóżku i czytałem książkę, obok mnie drzemał mój półroczny kotek. Gdy po jakimś czasie poczułem napierające gazy, pomyślałem że byłoby zabawnie zobaczyć jak kociak zareaguje na małe pierdnięcie. Ostrożnie przysunąłem do niego tyłek i wycelowałem czekoladowe oko w jego łepek.

Poluzowałem zwieracze i usłyszałem dźwięk, będący czymś pomiędzy kaszlnięciem yeti, a rozdzieraniem płótna. Kot wyskoczył chyba metr w górę, po czym uciekł zjeżony. To było ponad 2 godziny temu, a dalej się przede mną chowa i nie chce wyjść nawet do jedzenia.

#0FUbo

Mam na imię Ola i mam 15 lat. W tym roku będę pisać egzamin ósmoklasisty, ale tylko z angielskiego i polskiego, bo z matematyki mam laureata :) Nie mam do kogo się zwrócić z problemami, które obecnie zajmują mi głowę i przez które nie mogę spać. W wakacje 2022 roku poznałam taką dziewczynę. Od tamtego czasu jest dla mnie jak siostra, ale ostatnio wszystko zaczęło się sypać... Nie mam pojęcia, czy to ja się zmieniłam, czy ona, ale nie czuję już tego, co czułam jeszcze w grudniu, kiedy z nią przebywałam. Byłam u niej przez cały dzień wczoraj i jedyne, o czym myślałam, to to, żeby iść jak najszybciej do domu albo żebyśmy siedziały po prostu w ciszy.

Co do tego, o czym pisałam wcześniej, ja się naprawdę BARDZO zmieniłam w ciągu ostatnich 2 lat. Przestałam żyć nauką i samą szkołą, zaczęłam spotykać się z przyjaciółmi, zerwałam kilka toksycznych relacji, powoli leczę swój trądzik i wszystko powoli się u mnie układa.

Fakt, że pod koniec 2022 roku miałam sporo myśli samobójczych i trochę się cięłam, ale to już minęło i nie zdarzył mi się taki epizod już od 3 miesięcy. Wtedy też nie miałam się dla kogo wygadać, ale sama potrafiłam podnieść się na duchu. Prowadziłam ze sobą wtedy rozmowę (tak wiem, że daje rozdwojenie jaźni, ale trudno) i mówiłam sobie, że nie mogę się zabić, choćby dlatego, że nie spełnię swojego największego marzenia, że są na tym świecie ludzie, którzy mnie kochają, itp. Nie pytajcie mnie jak, ale to działało i chyba tylko to się liczy. Wracać do teraźniejszości, boję się, że przyjaźń z tą dziewczyną powoli może gasnąć, a ja nie wiem, co robić, żeby ją ratować.

Ogólnie napiszę teraz o tym.

Ona jest ode mnie o rok młodsza i ostatnio mieliśmy wymianę zdań na temat poglądów. Ja jestem naprawdę dużą optymistką i jestem zdania, że jeśli coś sobie postanowię, to na 100% jestem w stanie to osiągnąć. Ona natomiast jest pesymistką i zaczęła mi mówić, jakie to moje podejście jest okropne, itp.
Jak ja rozumiem, że ona może mieć inne zdanie, ale czy ja mówię jej, że to, co robię, jest złe? Nie, więc ona też nie powinna mi mówić, czy robię dobrze czy źle. Inna sytuacja - rozmawiałam z jej mamą (ma super rodziców) o liceach i już postanowiłam, że na 80% idę na IB w najlepszym liceum w moim województwie. Mama koleżanki przyjęła to do wiadomości i powiedziała, że fajnie, bo odblokuje mi to drogę na studia za granicą. Oczywiście jej córka musiała zacząć mówić o tym, że to w ogóle bez sensu, bo gdybym tylko teraz powiedziała, że chcę studiować za granicą i mi się odwidzi, to jaka to jest głupia decyzja itp. Wiem, że może mi się zmienić zdanie, ale jeśli nie zmieni się, a poszłabym do jakiegoś słabego liceum z polską maturą, to szansa, że przyjęliby mnie na tę uczelnię, na którą chcę, jest bliska zeru. Inna sytuacja - ostatnio ta dziewczyna praktycznie z dupy wzięła kontekst itp. Powiedziała, że razem z moją znajomą mnie tego samego dnia obgadywały, że jaka to jestem okropnie zapatrzona w siebie i tylko próbuję zwrócić na siebie uwagę innych. Chciało mi się płakać.
Dodaj anonimowe wyznanie