#CS6qf

Na prima aprilis zrobiłam mojemu chłopakowi najbardziej żenujący żart na świecie, czyli ten z pozytywnym testem ciążowym.
Oczywiście od razu wiedział, że to nieprawda, więc pośmialiśmy się i wszystko wróciło do normy.

Minęło półtora miesiąca.
Okres spóźnia mi się już tydzień, a zrobiony dzisiaj rano test ciążowy był pozytywny.
Mam swoje prima aprilis, cholera.

#Zjcu3

Choruję na epilepsję nocną – podczas snu mam ataki i czasem puszczam mocz, a rano wstaję z bólem głowy i mam zmoczone bokserki, więc zmieniam je i idę pod prysznic. Dzisiaj zamiast do pralki, włożyłem bokserki do lodówki... Nie wiem co miałem wtedy w głowie, ale zorientowałem się 10 sekund później, co ja odwaliłem.

#cPrg2

Czy was też irytuje szukanie przepisów kulinarnych w internecie i przekopywanie się przez tony reklam i niepotrzebnego tekstu, opisującego historię potrawy bądź jej głównego produktu i jego wspaniałe właściwości lecznice, smakowe i inne, zanim dotrze się do właściwego przepisu? Miałam tego tak serdecznie dość, że zamówiłam tradycyjną książkę kucharską.

#8ib6J

Za czasów mojego dzieciństwa bawiłam się z znajomymi przy trzepaku. Jedną z wielu zabaw było balansowanie na górnej rurce i udawanie, że to występ w cyrku.
Nie wiem co mnie podkusiło, nie mam pojęcia czemu mi się to wtedy wydało zabawne, ale gdy jeden z kolegów balansował na rurce, stwierdziłam, że zabawne będzie, jeśli szarpnę go za nogawkę. I choć już wtedy zdawałam sobie sprawę z różnic anatomicznych, to nie pomyślałam, że po tym, jak go za tę nogawkę szarpnę, on spadnie na dół, a jego klejnoty znajdą się między jego ciałem a rurką...
Nie pamiętam, bym słyszała, żeby ktoś wył jak on wtedy. Byłam pewna, że go wykastrowałam i pójdę za to do więzienia.

Na moje szczęście skończyło się na reprymendzie od rodziców, a na szczęście kolegi skończyło się na zimnych okładach.

#vhGrk

Moi rodzice są razem już 35 lat. Ostatnio zauważyłam, że nigdy nie mówią sobie po imieniu! Zawsze nazywają się zdrobniale „Słoneczkiem”, „Gamoniem”, „Stokrotką”, „Robaczkiem”, „Misiem”.
Co ciekawsze, kiedy nawet tata coś przeskrobie, mama zawsze z podniesionym tonem mówi do niego: „Misiek. a dlaczego zrobiłeś tak, a nie inaczej?”. Z oczu lecą iskry, ale imię nie pada.
Zapytałam o to kiedyś. Powiedziała, że jak byli młodzi, to zawsze tak do siebie mówili, a przecież wciąż się kochają i nie wie dlaczego miałoby być inaczej. Ot, po prostu weszło im to w nawyk.

Taka drobna rzecz, a jednak cieszy. To fajnie, że prawdziwa miłość naprawdę może istnieć. Zawsze razem jeżdżą na zakupy, co niedziela wspólny spacer z psem, prace w ogródku – tylko we dwoje, gotowanie – we dwoje, a jakże. Kurczę, zazdroszczę im trochę.

#LNwX5

Będąc mniej więcej w 4-5 klasie podstawówki, na wakacjach naoglądałem się programów czy też bajek o ogródkach i bardzo chciałem taki posiadać. Niewiele rozmyślając nawet o tym, co by miało być w tym ogródku, wyparowałem boso na podwórko. Szukałem jakiejś motyki i znalazłem taką małą, podręczną, z trzema zaostrzonymi ząbkami. Wybrałem dogodne miejsce z tyłu placu i zabrałem się do pracy. Spokojnie wydzieram sobie trawę, aż tu nagle na lewej stopie usiadła mi końska mucha i zwyczajnie w świecie mnie ugryzła, a że piekło nieziemsko, chciałem zrobić odwet. Uderzyłem motyką w stopę, nawet nie trafiając w owada (odleciał sobie), wbijając sobie środkowy ząbek w stopę. Wyjąłem ostrze i upadłem na ziemię, nie mogłem wstać. Ze łzami w oczach zacząłem czołgać się do domu, gdzie mama zadzwoniła po karetkę. Okazało się, że uszczerbiłem sobie kość w śródstopiu i całe 2 tygodnie przeleżałem w szpitalu, a następny miesiąc chodziłem z nogą w gipsie.
Uprzedzając pytania, dlaczego nie zrzuciłem jej ręką ze stopy? Do tej pory zadaję sobie to pytanie i nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć :)

PS Mucho, kiedyś cię dopadnę!

#TYCDT

Od 7 lat mieszkam w USA jako nielegalna imigrantka. Kilka lat temu związałam się z mężczyzną, który miał nieco nieciekawą przeszłość, ale wyszedł na prostą. Przez cały czas trwania naszego związku był naprawdę wspaniałym partnerem. Do czasu, gdy urodziłam córkę. Dziecko było planowane, chciane i wyczekane przez nas oboje. Mój partner zaczął pić, palić trawę, używać narkotyków i jeździć po alkoholu, nie wracając na noc do domu. Przestał interesować się mną i dzieckiem. Przed urodzeniem miałam kilka dorywczych prac, z których zrezygnowałam, by zajmować się rodziną, dlatego stałam się uzależniona finansowo od niego. Partner zaczął mi wydzielać pieniądze – a właściwie dawał mi kilka dolarów dziennie, za które mogłam kupić tylko bułki i mleko. Nie zależało mu na dziecku, a co dopiero na mnie. Nawet podpaski musiałam podkradać z automatów w centrach handlowych. W domu nie robił nic poza pijaniem piwa na kanapie. Kiedy miał lepszy okres, potrafił być miły i zabierał nas do restauracji lub do parków rozrywki, jakby nigdy nic nie zdarzyło się przed chwilą. Jakby wcześniej nie krzyczał na nas z zarzyganej kanapy. Wiem, że brzmi to jak najgorsza historia rodem z patologii. Ale kochałam go bardzo i myślałam, że mój uczucie go zmieni na lepsze.
Kilka tygodni temu podniósł na mnie rękę. Przy córce. Wtedy postanowiłam, że nie chcę już tak żyć. Chciałam odejść, ale partner zagroził, że poda mnie do urzędu imigracyjnego i zabierze dziecko. Nie wiem co robić, nie mogę uciec. Dziecko urodzone w USA jest obywatelem Stanów Zjednoczonych. Jeśli tylko spróbuję uciec, zabiorą mi córkę i nie mogę sobie na to pozwolić. Nie mam tutaj rodziny ani przyjaciół – jedynie kilku znajomych, z którymi straciłam kontakt po przeprowadzce do partnera. W Polsce też już nie mam rodziców – zostali mi tylko dziadkowie, ale są starzy i schorowani, a nie chcę ich obarczać tym koszmarem. Nie mogę też znaleźć pracy, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Byłam już u prawnika, który pomaga za darmo, ale to, co mi zaproponował, nie wchodzi w grę. Oznacza to, że musiałabym zostawić córkę na jakiś czas, a tego nie mogę zrobić, bo wiem, że później już jej nie odzyskam. Teraz żyję jak więzień ojca mojej córki. Boję się, że któregoś dnia zrobi mi lub córce krzywdę.
Dodaj anonimowe wyznanie