Mam w bloku niefajnych sąsiadów. Kilka razy kłócili się z moimi rodzicami, przy tym wyzywając ich. Często w weekend z samego rana głośno się zachowują, dlatego nie ma szans na dłuższe spanie.
Pewien czas temu szłam z koleżanką ze sklepu. W tym czasie było do wygrania 10 mln w totka, a dokładnie było dzień po kumulacji. Kiedy mijałyśmy się z moją sąsiadką, specjalnie powiedziałam, że trafiliśmy szóstkę w totka i wygraliśmy pieniądze. Nigdy bym nie pomyślała, że tak po prostu w to uwierzy. A jednak... Fakt, była niezłą plotkarą, ale żeby już na następny dzień ludzie na ulicy czy w sklepie mi gratulowali? Mało tego. Dwie osoby zwróciły się do nas o małą pożyczkę. Wiem, może trochę w tym mojej winy, ale ze strony sąsiadki jest to bardziej nie w porządku.
Na ogół każdy z osiedla wie, że ona ma spiny z wieloma sąsiadami, w tym z nami. Dlatego kiedy ludzie mi gratulowali naszej „wygranej”, udawałam, że o niczym takim nawet nie słyszałam i twierdziłam, że to nieprawda, że to plotki. Gdy gratulowali zaś moim rodzicom, oni nie wiedzieli o co chodzi i również zaprzeczali. Tym sposobem moja kochana sąsiadka została mianowana „Najbardziej kłamliwą mieszkanką osiedla”. Taka tam moja słodka zemsta za pobudki o 6 rano :)
Jak byłam mała, babcia często robiła mi do jedzenia zupę mleczną, którą po prostu uwielbiałam. Miała super biały kolor i do tego była słodka – idealnie dla dziecka. Zawsze jak byliśmy w restauracji, to szukałam w karcie tej zupy, ale nigdy takiej nie było (dziwne, żeby była). Raz zapytałam babcię, jak ona w ogóle robi, że ta zupa robi się biała, a ona zaczęła się śmiać i powiedziała, że kiedyś mi zdradzi tajemnicę. Miałam wtedy może z 5 lat. Po jakimś czasie niestety babcia mi umarła, a ja o takowej zupie całkowicie zapomniałam. Do wczoraj.
Siedziałam z mamą w kuchni i zaglądając do lodówki, znalazłam ugotowany makaron z dnia poprzedniego, ale nie wiedziałam co z nim zrobić. Moja mama zaproponowała, żebym sobie mleka dodała. Ja zaczęłam się śmiać, bo myślałam, że sobie jaja robi, no bo jak to mleko i makaron, ale po chwili powiedziała: „Jak byłaś mała, to przecież lubiłaś zupę mleczną”. I wtedy mnie olśniło. Zupa mleczna jest z mleka...
A więc, droga babciu, jeżeli to czytasz z góry, to pewnie masz ze mnie niezłą polewkę. Ja z siebie też ;)
Po 9 latach małżeństwa mąż mnie zdradził. Koleżanka z pracy, też mężatka. Najpierw pocałunki, ale ostatnio ze sobą spali... Byłam w stanie wybaczyć mu pocałunki, kocham go, ale to, że ze sobą spali dobija mnie. Nie wiem co robić, zawalił mi się świat. Nie byłam idealną żoną, ale wydaje mi się, że nie zasłużyłam na zdradę. Mógł mnie zostawić... Odnoszę wrażenie, że on nie ma wyrzutów sumienia. Ponoć są sobą zauroczeni, lubią się, dogadują... Zniszczyli mi rodzinę, zniszczyli mnie. Mamy dziecko, syn ma 5 lat. Od trzech dni mało śpię, walczę z bananem, żeby go zjeść i nie zwymiotować. Nie mam z kim o tym pogadać. Umówiłam się na wizytę u psychologa, bo co mi zostało? On mnie już nie kocha, wybrał ją. Złamał mi serce. Myślałam, że będę silna, że jestem silna, ale jednak sobie z tym nie radzę. Czuję pustkę.
W liceum tak bardzo zestresowałam się na maturze ustnej z angielskiego, że zaczęłam odpowiadać po niemiecku.
PS Zdałam :)
Jestem dorosłą z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (dawniej zespół Aspergera). I nie mam z kim wypić kawy.
Mam łagodny charakter i lubię pomagać. Naprawdę od kilku lat wkładam ogrom pracy w to, by mieć z kim poplotkować w pracy czy gdzieś wyjść, ale nic takiego się nie dzieje. Skupiam się na każdej rozmowie, z każdej się szczerze cieszę, próbując nadrabiać swoje braki, ale jedyne co widzę, to zażenowany uśmiech. Zawsze ten sam zażenowany uśmiech. A ja nigdy nie wiem, co właściwie zrobiłam źle, co zabrzmiało nienaturalnie, JAK zwykli ludzie rozmawiają i nawiązują kontakty. Dla mnie jest to trochę nie do pojęcia. Gdy zapytałam niedawno kogoś, co właściwie jest ze mną nie tak, odpowiedział, że wszyscy mnie lubią, po prostu nie lubią ze mną rozmawiać.
Chyba nigdy nie znajdę koleżanek.
Ta historia wydarzyła mi się na początku roku szkolnego ładnych kilka lat temu.
Było grubo po 14:00, a ja akurat wychodziłam ze szkoły. Kierowałam się do mojego mieszkania. Idąc główną drogą, musiałam przejść przez przystanek, który o tej godzinie był przepełniony licealistami. I właśnie kiedy przechodziłam obok tego przystanku, jeden małolat krzyknął do mnie: „Hej, mała!”, po czym drugi zwrócił się do kolegi i rzekł: „Cicho, Piotrek. Nie podrywaj dziecka z podstawówki”. Słysząc to, zaśmiałam się w duchu.
Dwa dni później znowu spotkaliśmy się w szkole. Otwierałam im klasę, w jednej ręce trzymając dziennik. Wyobraźcie sobie ich miny, kiedy zostałam ich nauczycielką od matematyki :D
Moi rodzice od kiedy tylko pamiętam zawsze palili w domu.
Zawsze wstydziłam się przyprowadzać koleżanki do domu, bo jak się do nas wchodziło, to – co tu dużo mówić – śmierdziało.
Przez ten obrzydliwy nałóg moich rodziców, którego nigdy nie rozumiałam, nigdy w życiu nie zapaliłam papierosa.
Dzisiaj mam 24 lata i raka płuc.
Dziękuję.
Nie lubię dzieci, od zawsze. Jakimś cudem mam córkę, którą kocham nad życie. Myślałam, że jak będę ją miała, to polubię inne dzieci. Niestety nic to nie dało.
Nie znoszę też kotów, odkąd pamiętam. Brrr... Jednak niedawno przyszła do nas do domu mała kotka. Córka oszalała na jej punkcie – kotka musiała zostać. Do czego zmierzam... Całuję ją, jak nikt nie widzi, ale dalej nie cierpię innych kotów.
Jestem dziwna. Chyba lubię tylko to, co moje.
Właśnie zdałem sobie sprawę, jak wygląda przyjaźń, taka po prostu, bez żadnych wielkich wydarzeń, poświęceń itp., taka w zwykłej, szarej codzienności.
Otóż siedzę sobie z moimi trzema kumplami, z którymi razem mieszkam, w moim pokoju, jest po 23:00, rozwiązujemy wspólnie piątą już krzyżówkę, a to milcząc, a to gadając o wszystkim.
Po prostu.
Jeden w garniaku, bo właśnie wrócił z pracy, drugi w piżamie, trzeci w samych majtkach, czwarty w dresach.
Stanęłam dzisiaj przed drzwiami do biura, wyciągnęłam kluczyki od auta, wcisnęłam guzik i czekałam, aż się otworzą...
Dobrze, że to już piątek.
Dodaj anonimowe wyznanie