#ko8oU
Było grubo po 14:00, a ja akurat wychodziłam ze szkoły. Kierowałam się do mojego mieszkania. Idąc główną drogą, musiałam przejść przez przystanek, który o tej godzinie był przepełniony licealistami. I właśnie kiedy przechodziłam obok tego przystanku, jeden małolat krzyknął do mnie: „Hej, mała!”, po czym drugi zwrócił się do kolegi i rzekł: „Cicho, Piotrek. Nie podrywaj dziecka z podstawówki”. Słysząc to, zaśmiałam się w duchu.
Dwa dni później znowu spotkaliśmy się w szkole. Otwierałam im klasę, w jednej ręce trzymając dziennik. Wyobraźcie sobie ich miny, kiedy zostałam ich nauczycielką od matematyki :D
W podstawówce chyba 7 klasa, równoległa klasa ustawiała się przed salą, do drzwi podchodziła niska, drobna kobieta. Ktoś ją pchnął, że upadła - gdzie się pchasz gówniaro.
Okazało się, że to ich nowa wychowawczyni. Meli prze...e do końca podstawówki.
Do końca podstawówki mieli przerąbane... A jakby to jednak była "gówniara", to byłyby to "końskie zaloty", a wychowawczyni przymknęłaby oko.
Mój nauczyciel angielskiego z liceum, jak szedł z kluczem do klasy a ktoś na korytarzu stał mu na drodze, to go odpychał ręką kłując breloczkiem po plecach lub ramieniu, a breloczek był akurat trójkątny. To było epickie :)
Uwielbiałem tego gościa, do tej pory go miło wspominam bo był naprawdę indywidualny. Kreował się na takiego trochę drania ale był poczciwy jak się z nim pogadało tak normalnie.