Od zawsze byłam szczupła, ale przez ostatnie parę lat wyglądałam jak patyk. Do pewnego momentu wmawiałam sobie, że wyglądam ładnie, idealnie, że mam figurę idealną, w końcu takie panują kanony piękna. Ważyłam wtedy 55 kg przy 175 cm wzrostu. Parę miesięcy temu urodziłam dziecko. Przytyłam w ciąży prawie 30 kg. Aktualnie ważę 70 kg. I czuję się z tym świetnie. Patrzę w lustro i podoba mi się, co widzę. W końcu czuję się jak kobieta. Podobają mi się krągłości, których nabrałam.
Może nic niezwykłego, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Piszę to tutaj, bo mam wrażenie, że koleżanki obrażają się za to, że nie narzekam na figurę i nie dążę panicznie do powrotu do wagi sprzed ciąży.
Dodaj anonimowe wyznanie
Zazdroszczę. Serio zazdroszczę podejścia. Mi brakuje 3 kg do niedowagi, a często łapię się na tym, że uważam siebie za grubą.
A kanonem piękna już nie są patyki, tylko fitnesiary.
No i elegancko.
Ja przy wzroście 174 wazę 50kg i nie wyglądam ani nie czuje się jak patyk. Jem bez ograniczeń, po prostu taki metabolizm, czasem mówię, że jakbym próbowała przytyć to nic z tego, ale prawda jest taka, że nie próbuję. Podoba mi się tak jak jest. Oczywiście sama waga i wzrost jeszcze nic nie mówią o wyglądzie, bo ważne są tak naprawdę proporcje, u mnie się to akurat dobrze układa. Facetom tez się podoba. Ale ile się nasłuchałam od kolegów w gimnazjum, że „facet nie pies, na kosci nie poleci”, zanim mi cycki wyrosły to już inna historia…
Też przytyłam po ciąży i moim zdaniem to plus. (Nie sama ciąża do tego doprowadziła, ale raczej jak po porodzie hormony spadły+ więcej jedzenia z innych miejsc niż gotowania w domu). Nikt się na mnie za to nie obraża. Może masz wokół siebie złych ludzi, a może się tym przechwalasz? Ja nie mówię o takich rzeczach przy koleżankach, które zmagają się z nadwagą lub rozstępami po ciąży, bo mam zwyczajnie empatie.