#yQk8M
Sytuacja patowa - wiedzą, że jesteśmy w domu, a od teściów mają jakieś 20 min autem, co oznacza koniec imprezy, no więc X się zbiera, a my żegnamy go z bólem serca i wizją spędzenia reszty wieczoru z ciastem zamiast piwka. Wtedy obudził się we mnie troll i rzuciłem żartem w stylu "może odprowadzę X na miasto, a ty przyjmiesz wujka i ciocię sama?". O dziwo żona zgodziła się od razu, więc zaczynamy się szybko zbierać :)
Stwierdziliśmy, że ja muszę wyjść z domu jak najszybciej, żeby się nie nadziać na gości, więc łapię browary ze stołu, wskakuję w buty i wychodzę. X ma jeszcze zaliczyć WC i dogonić mnie już na dworze.
Resztę akcji znam już tylko z opowieści :D
W czasie gdy ja czekałem między piętrami, rodzinka wjechała na górę windą i okazała się szybsza od X, który też chciał zdążyć wyjść zanim przyjadą.
I teraz wyobraźcie sobie sytuację. X otwiera drzwi i widzi rodzinę żony z niezłym karpiem na twarzach na korytarzu. X się spieszył, więc ma rozwiązane buty i rozpiętą koszulę pod szyją (gorąco mu u nas było), a kurtkę trzyma w ręce. Zza X wychyla się moja żona. Mnie nie ma w domu. X odebrało mowę jak ich zobaczył, więc zdążył tylko wydusić "dzień dobry, eee... ja już pójdę" :D
Do dzisiaj pewnie plotkują o tym, jak duże mam rogi :D
Lol, a niby dorośli ludzie. Można było powiedzieć mamie: przykro mi, nie przyjmiemy rodziny, bo sami mamy teraz gościa. Następnym razem zapraszamy po uprzednim umówieniu się przez telefon.
Jakaś dziwna praktyka, wypraszacie swojego gościa-kolegę, żeby przyjąć niezapowiedzianą rodzinę, która nawet nie raczyła zadzwonić sama, tylko informuje o tym mama. A mama, skoro już była w całość zamieszana, mogła najpierw zadzwonić i spytać czy w ogóle macie teraz warunki i ochotę na takie spotkanie, zamiast dzwonić i was INFORMOWAĆ o wizycie po tym jak wysłała już wam gości na kark.
O tym samym pomyślałam. Kto wyprasza swoich gości z takiego powodu? Inna sprawa jak bylibyście umówieni z rodziną i wizyta kolegi się mooocno przedłużała. Trochę nieładnie.
Podpisuję się pod tym, nie wyrzuciłabym zapowiedzianego i chcianego gościa, bo ktoś uznał, że musi nagle do mnie wpaść (poza sytuacją kryzysową).
Już nie mówiąc o żonie, której przypięto łatkę zdradzającej...
"Wtedy obudził się we mnie troll"
Pełen sukces - Strolowałeś rodzinkę... i trochę reputację swojej żonie.
Troll polegał na zostawieniu żony z problemem i ucieczce na miasto, łał.
a wystarczylo im nie otwierac
Ja bym w tej sytuacji powiedział "spoko. Odbiją się od drzwi, bo nas nie ma w domu" a jesli by i tak chcieli wejsc, to wtedy trollem by było, jakby X otworzył drzwi z browarem i powiedział, że tam od roku nie mieszkacie :p
a po co kłamać? Nie wystarczyło by zwyczajne: przykro nam, ale mamy już gości. Was zapraszamy, jutro/pojutrze/za tydzień?