#ryaIx

Pomimo tego, że jestem kobietą, nie rozumiem trwonienia hajsu na wesele. Narzeczony oświadczył mi się rok temu. Fajnie, w sumie trochę czekałam, bo jesteśmy razem już od ośmiu lat, dobrze by było się sformalizować choćby ze względu na papierologię, ewentualne dziedziczenie i dzieci.

Moja wizja ślubu zawsze polegała na ślubie cywilnym lub ewentualnie kościelnym i obiedzie dla najbliższej rodziny i przyjaciół – jakieś 30 osób. Nie chcę wychodzić na sknerę, ale szkoda mi wywalać 50k na imprezę dla ciotek-klotek, tym bardziej że z partnerem zarabiamy OK, ale nie jakoś szałowo, żeby móc pokryć z marszu koszty przyjęcia. Wiązałoby się to z minimum rocznym zaciskaniem pasa do granic możliwości, czyli zaspokajaniem podstawowych potrzeb do życia. Mi się to nie uśmiecha, aby odmawiać sobie przez rok wszystkiego po to, by zrobić jedną imprezę.
Narzeczony, jak się okazało, ma inną wizję. Chce wesela na co najmniej 100 osób, z orkiestrą, poprawinami, oczepinami i tym całym rozgardiaszem. Chce, żebym się wpakowała w białą suknię i ze wzruszeniem pomaszerowała do ołtarza, ku uciesze tłumów. I tu się zaczyna problem. Nie potrafimy znaleźć kompromisu. Żadnego. Albo po mojemu, albo wcale. Zaproponowałam zwiększenie gości do 50 sztuk (to i tak mega dużo) i obiad z kolacją i tańcami w rytm playlisty z laptopa. Nie zgodził się. Próbowałam wyciągnąć najcięższe działo, czyli jego i swoją mamę, jakoś je przekonać, że to bez sensu. Żadna nie stanęła po mojej stronie. Ogólnie każdy twierdzi, że to ja jestem nienormalna, bo nie chcę dużej imprezy. Nawet znajomi pukają się w głowę, że jak to tak bez wesela. A ja bywałam na dużych weselach i wiem, jak to jest – część gości będzie się super bawić, część siedzieć cały wieczór, a reszta przyjedzie tylko dlatego, że wypada. Nie zawsze też takie imprezy się zwracają. Nasze rodziny nie szastają pieniędzmi, jeśli zwróci nam się koszt talerzyków, to będzie sukces. A ja ostatnio bardziej myślę o kupnie mieszkania, aby wiecznie na wynajętym nie siedzieć. Mamy w końcu prawie 30 lat, ustabilizowaną pozycję w pracy i pora chyba mieć gdzie mieszkać. Czyli wesele albo wkład własny. Nie ma kompromisu.

Ech, musiałam się wyżalić, bo może ktoś podziela moje zdanie i doda mi otuchy w komentarzu, aby dalej walczyć o swoje. Niestety, ale wiem, że jak mnie przymuszą, to się zgodzę, jednak nie będę się bawić, tylko myśleć o tym, jak moje ciężko zarobione pieniądze są wlewane w gardła gości, którzy i tak potem powiedzą, że było średnio.
SorryEverAfter Odpowiedz

Nie nie gódź się!!! Zwariowałaś chyba. Jak takie coś jak wielkie, rodzinne wesele ma być ciężarem, przez który będziesz przytłoczona i nieszczęśliwa to po prostu NIE ZGADZAJ SIĘ i koniec. Trzeba mieć trochę asertywności a nie tak iść przez życie jak cielę, bo "co inni powiedzą".

Niveam

Podłączam się do tego.
Też miałam taki problem, ale z teściami i dobrze, że mąż miał pogląd jak ja. Wywalczylismy swoje i jesteśmy mega zadowoleni. Ba! Nawet na wkład uzbieraliśmy.
Trzymam kciuki

LubieBzy Odpowiedz

Ja osobiście też wolałabym mieszkanie niż wesele. I jasne, taka impreza może być fajna itd., ale taka w opcji full wypas to na serio droga zabawa. Może spróbuj przygotować dokładny kosztorys takiej imprezy, porównaj to z Waszymi zarobkami i standardowymi wydatkami. Wiesz, tak by narzeczony zobaczył te cyferki przed oczami, bo niektórzy dopiero wtedy zaczynają ogarniać. A jeżeli to nie pomoże, musisz przemyśleć wspólną przyszłość. Bo to jednak ważny aspekt a brak chęci do kompromisu nie wróży dobrze w przyszłości.

ravageuse

Moj znajomy z pracy tak zrobil. Zaplanowal przebieg i wyliczyl dokladnie koszty wesela na 25-30 osob, polozyl na papiery plik banknotow i powiedzial narzeczonej, ze moze ten plan dowolnie zmienic ale wiecej pieniedzy od niego nie bedzie.
Efekt byl piorunujacy. Przerobila nieco scenariusz redukujac koszty o ok. 20%, zgarnela zaoszczedzona sume i poszla na zakupy. Oboje byli usatysfakcjonowani.

Vito857 Odpowiedz

Absolutnie podzielam twoje zdanie. Dzisiaj koszt wesela to ok. 100 tysięcy złotych (i to tak w miarę tanio lecąc ze wszystkim). Mieszkanie starczy wam na całe życie, a wesela to jedna noc pełna pijanych krewnych.
Twój narzeczony nie chce kompromisu, tylko chce, żeby było wszystko po jego myśli. Radziłbym się zastanowić, czy chcesz żyć z nim całe życie, skoro nawet przy takiej głupocie de facto nie potrafi pójść na kompromis i uszanować twoje zdanie.

livanir Odpowiedz

Małe wesela też są fajne. Moje było skromne, ale w ogrodzie na 20 osób i tylko z obiadem. Żadnego zmęczenie, mniej stresu, za to więcej środków na wyjazd i tam było pięknie jak codziennie mogliśmy jeść obiad i kolację w restauracjach.
Ps. Nie, nie jesteś nienormalna. Wiele osób chce taki ślub

livanir

Może zapytaj dlaczego Luby chce taką wizję. Np. Sprawić by ten dzień był wyjątkowy można na inne sposoby, niż Wielka impreza.

MojitoGhost Odpowiedz

"Pomimo tego, że jestem kobietą". Sorry, ale wiele kobiet ma podobne podejście do twojego. Nie musisz zaznaczać, że jesteś poza stereotypem, bo w ten sposób go wzmacniasz.
A poza tym - przez osiem lat związku jako dorośli ludzie nigdy nie poruszyliście tematu jak ma wyglądać celebrowanie waszego ślubu?

Dragomir

Bo to marzenie wielu kobiet taki ślub jak z bajki. Mężczyźni częściej są minimalistyczni w tej kwestii, a kobiety traktują ten dzień jako najważniejszy w życiu i chcą, by był z pompą.

Nie, nie mam żadnych badań statystycznych, to tylko wnioski z obserwacji.

Rfvbgt Odpowiedz

Nie widzę problemu.
Chce wesela na 100 osób, ty na 30.
Ty płacisz za 30 on za 70 :)

dewitalizacja Odpowiedz

Mnie też denerwuje podejście, że mam się świetnie bawić na takich imprezach, bo przeciętny młody człowiek lubi takie rzeczy. A więc mam to zrobić, bo tak jest dla mnie lepiej, nawet jeśli robię to pod przymusem i cierpię. Zero szacunku, że ktoś ma inny charakter, mentalność, że dla niego taka zabawa jest cierpieniem.

ohlala Odpowiedz

Jesteś gotowa iść na kompromis, on zupełnie nie. W sprawie czegoś, co pochłonie ogromne pieniądze i dotyczy Was oboje. To jasny znak, że powinnaś wstrzymać się ze ślubem.

Stonoga Odpowiedz

Zawsze możesz powiedzieć narzeczonemu,że jak chce wesele na 100 par to niech je sfinansuje. Ty co najwyżej możesz zapłacić za 30 osób. I po kłopocie. Niech się chłop głowi

Evrard Odpowiedz

Dawniej kiedy nie było telefonów komórkowych i mediów społecznościowych a mało kto miał samochód mówiło się że wesele jest dla rodziny. Bo była to rzadka okazja żeby raz na kilka lat spotkać się i zabawić. A teraz to jak kto chce chociaż do niektórych to nie dociera.

Zobacz więcej komentarzy (7)
Dodaj anonimowe wyznanie