#Lpv0G

Nigdy nie miałem dziadka, bo jeden i drugi zmarł przed moimi narodzinami. Dzieciaki często mają zmyślonych przyjaciół, dlatego kiedy miałem 5 i 6 lat, to moim wymyślonym przyjacielem był dziadek. Podobnie jak większość dzieci miałem bujną wyobraźnię, więc wymyślony przeze mnie dziadek w mojej wyobraźni umiał kontrolować żywioły i mnie tego uczył.

Teraz historia właściwa: po odebraniu mnie z przedszkola tata poszedł ze mną do fryzjera i jak byłem obcinany, to przeszedł się do sklepu. W tym czasie (nie pamiętam w jaki sposób) temat mojej rozmowy z fryzjerką zszedł na mojego zmyślonego dziadka i opowiedziałem jej też o kontrolowaniu żywiołów przez niego. Fryzjerka pomyślała, że naprawdę mam dziadka. Ojciec później się nasłuchał od fryzjerki, jak płacił za obcięcie mnie, że pewnie ten dziadek to jakiś pijak, skoro wymyśla mi bzdury o kontrolowaniu żywiołów. Później ja w domu się nasłuchałem za to, że gadam obcym ludziom, co mi ślina na język przyniesie. 
Od tamtej pory przez resztę dzieciństwa nie opowiadałem już dorosłym o wytworach swojej wyobraźni.
Dodaj anonimowe wyznanie