#zr93O
Jedną rzeczą są buty ze skóry naturalnej, kupione 3 tygodnie wcześniej, nienoszone (kupiłam, nie pasowały, miałam oddać do sklepu, ale wyleciało mi z głowy i nie zdążyłam na czas). Chciałam je sprzedać z paragonem (żeby można było oddać na reklamację w razie czego), w oryginalnym opakowaniu. Pierwotnie buty kosztowały ponad 100 zł, postanowiłam, że sprzedam je za 30, bo zależy mi na czasie. I zaczęło się... Masa wiadomości o treści: „Ja mam chore dziecko, nie mam pieniędzy, może odda mi pani za darmo”, „Ja je biorę, ale za te 60 zł już z przesyłką i najlepiej jak je pani mi dziś wyśle kurierem, bo chcę je na już” itd.
Drugą rzeczą był laptop, jakiś czas temu kupiłam sobie nowy, ten jest sprawny, 3-letni, z dotykowym ekranem, był raz naprawiany, o czym napisałam w ogłoszeniu. Po wycenie u informatyka, który sprzedaje używany sprzęt, opuściłam 200 zł i postanowiłam, że sprzedam taniej. I oczywiście od razu masa wiadomości, że jak mi niepotrzebny, „To dla dziecka do nauki, może za symboliczną czekoladę?”, „Co tak drogo?”, „Ja bym wziął, ale taniej”. Tylko że na innych serwisach same części są droższe...
Tak było jeszcze z kilkoma innymi rzeczami.
Zdenerwowałam się. Buty wrzuciłam do kontenera na ubrania, komputer sprzedałam do serwisu, za nawet wyższą cenę, innych rzeczy też się jakoś pozbyłam. Łącznie z kontem na tym portalu.
Żebranie w stylu "mam horom curke pomuszz, dać mi za darmo" jest żałosne. I śmieszne. Co za ludzie...
Ah, moja kuzynka chciała oddać ZA DARMO śliczną markową kanapę, w stanie prawie idealnym. Wystarczyło po nią przyjechać. Zgłosiła się jedna osoba, która miała pretensje, że ma ją sama znieść, z uwaga, pierwszego piętra i mają mu ją pod dom przywieźć.
Takich rzeczy się nie wystawia za darmo. Takich ogłoszeń często szukają ludzie biorący rzeczy, albo kupujący po bardzo niskich cenach, na dalszą odsprzedaż. Oni wcale nie mają tych chorych dzieci. I też próbują wymusić dostarczenie żeby nie generować sobie kosztów. A może akurat tym razem ktoś powie, że mąż ma busa z pracy i spoko.
Też mialam taka sytuacje. Tak bezczelnie wiadomości dostawałam, że aż szkoda gadać. Łącznie z propozycjami randek ( pani, która kupiła odemnie rzecz - przyjechała z mężem, który potem wysyłał mi propozycje....)
Znam to... ciągle teksty typu: "Mam chorom curke, więc dej mi za darmo". Kiedyś oddałam "potrzebującej" mamie ubranka po dziecku, chciałam je sprzedać za niewielką kwotę, ale zlitowałam się nad samotną kobietą i oddałam je za darmo. Tydzień później wszystkie były wystawione na OLX i allegro za niemałe pieniądze. O podobnych sytuacjach słyszałam nie raz. Nigdy więcej nie oddam nic za darmo.
Ja miałam taką sytuację, ze chciałam oddać ubrania i napisałam ogłoszenie,ze oddam ubrania za darmo osobie potrzebujacej ,ale nie chciało mi się bawić jeszcze w robienie paczek i wysyłanie ubrań ,więc napisałam ,ze odbiór tylko osobisty. Wystawilam zdjecia i dodałam ogłoszenie. Zaraz po dodaniu ogłoszenia jakas kobieta podała mi swój adres żebym jej te ciuchy wysłała,więc jej grzecznie odpisalam ,ze w ogłoszeniu widnieje informacja, ze odbiór tylko osobisty .Zostałam za to zwyzywana od głupiej szmaty i suki. Druga sytuacja była z kurtka zimowa ,wystawilam ja za 30 zl . Jakaś Pani napisała,ze bardzo ładna kurtka,ale czy nie mogłabym obniżyć ceny bo ona ma niepełnosprawne dziecko.
Typowe Janusze i ich słynne "mam horom curke".
A może... Trzeba było wypić meliskę? Nie wierzę, że dostawałaś WYŁĄCZNIE tego typu wiadomości. Sprzedawałam mnóstwo rzeczy na OLX i takie wiadomości to był 1% wszystkich, bez przesady.
U mnie na 30 wiadomości 4 były normalne.
Zanim sprzedałam rower dostałam 2 wiadomości z rzeczowymi pytaniami a jakieś 40 totalnie żenujących. Chore córki to taki klasyk. Jeden chłop chciał żebym przyjechała na tym rowerze osobiście żeby mógł go obejrzeć 🤣 a jeden pisał mi codziennie że 400zl i bierze od ręki. Przez miesiąc. (rower wart 1400, wystawiony za 1k)
Dlaczego kiedy ja wystawiam rzeczy po "okazyjnych" cenach (a robię to na trzech portalach) nigdy nie spotyka mnie takie coś?
Złego diabli nie biorą...
A ja powiem trochę z drugiej strony... Wielokrotnie szukałam czegoś dla siebie, co mogłabym odkupić. Niestety wiele z tych używanych rzeczy, często noszących duże ślady zużycia, są sprzedawane za taką samą cenę jak nowa rzecz w sklepie. Albo o parę złotych taniej (np markowe, ale lekko zjechane wrotki, zwykle sprzedawane za 300zł, widziałam za 290zł).
No i co z tego? Jak Ci nie pasuje cena, to nie kupujesz, a nie wypisujesz do osoby, która wystawiła przedmioty że masz "horą curkę" i chcesz za darmo. Nic nie usprawiedliwia takiego żebrania.
Dantavo, jasne. Jeśli tylko ślady użytkowania są podane w opisie przedmiotu, to nie ma problemu. Próbować negocjować też można.
Mi się coś takiego nie trafiło. Ale za to jak ostatnio wystawiałam dużo rzeczy po sprzątaniu mieszkania to jeszcze nie skończyłam wystawiać, a już mi na 4 ogłoszenia oszuści odpisali, że oni by chcieli kupić ale muszą podać mojego maila. No, no, z pewnością...