Historia z liceum, rok 2005. Przedmiot WOK, znaczy wiedza o kulturze. Dość fajna lekcja, jedna z pierwszych godzin w nowym roku, z nową nauczycielką. Temat trochę ocierający się o graffiti, trochę o prehistoryczne malowidła naścienne, zadanie: na dużych arkuszach pakowego papieru mamy narysować, jak kiedyś to się robiło na ścianach jaskiń, symbole naszych obecnych czasów. Zostaliśmy podzieleni na grupy i dawaj, rysujemy. Później każda grupa musiała swój projekt przedstawić i objaśnić. Moja grupa jako przedstawiciela wybrała mnie, bo się najmniej bałam głośno mówić w nowej klasie.
No to opowiadam: a to że hamburger, a to, że symbol dolara, a to coś tam, a coś tam i przechodzę do symbolu, który sama dumnie wcześniej wyrysowałam: „A tu mamy białe kozaczki, buty symbol, prześmiewczy symbol. Buty, które każda królowa podmiejskiej dyskoteki nosi obowiązkowo...”. I tak gadam, plotę te bzdury, aż spojrzałam na buty pani nauczycielki – zgadnijcie, jakie to były...
Dodaj anonimowe wyznanie
Sandały i skarpety!
Jak nauczycielka kilka godzin na stojąco w kozaczkach to jak je zdjęła domownicy musieli mieć niezłe inhalacje.