#xtEvG
Dzisiaj mój mąż zabrał mnie na spotkanie z ludźmi ze swojej pracy. Nie znałam nikogo. Jednak kiedy usłyszałam pełne troski i litości: „Ojej... Co ci się stało?”, odpowiedziałam tak jak moim śmieszkom: „Bo zupa była za słona”...
Zapadła cisza i widać było konsternację na twarzach zebranych. Tylko mój mąż nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Tak oto przełamałam lody z towarzystwem :)
Rzucasz w nieznanym towarzystwie, służbowym towarzystwie męża wątpliwej śmieszności żart i dziwi Cię konsternacja? Przemoc domowa dotyczy wielu osób i jest duże prawdopodobieństwo, że takie osoby były również na tym grillu. Nikt Ci uwagi nie zwróci, ale łatkę niedelikatnej Ci przypną. Sama byłam świadkiem, gdy na służbowym grillu kobieta rzucała żartami o przemocy domowej w towarzystwie głównie męskim - uwagi nikt jej nie zwrócił, a za plecami ją obgadami i uznali, że jest nienormalna itp.
Jak dla mnie typowe pick me, "jestem inna niż wszystkie".
Tak szczerze mówiąc to po takim tekście w nieznanym towarzystwie to nie wiadomo czy to taka prośba o pomoc czy żart. A mąż co miał robić? Musiał jakoś ratować sytuację. Ale tak szczerze mówiąc to można zepsuć komuś reputację takimi żartami. Bo nawet jak to nie jest prawda to zostanie wrażenie o żonie, która się nie umie zachować.
Mój ukochany ma zaburzone smaki więc zawsze więcej dodaje przypraw a przede wszystkim soli i zawsze gdy znajomi przychodzą zawsze żartuje, że nie muszę martwić się, bo nigdy nie powie mi, że zupa była za słona :D