#vnGcW

Rozstałem się z żoną, choć mamy dwoje wspaniałych i cudownych dzieci (3 latka i roczek). Toksyczność związku nie pozwoliła nam na wspólne przeżycie reszty naszego czasu. Staram się jak mogę, każdą wolną chwilę staram się poświęcać dzieciom, niestety matka dzieci próbuje mi to za wszelką cenę utrudnić. Wszyscy dookoła się ode mnie odwrócili... Ludzie, których miałem za przyjaciół, ludzie, których miałem za rodzinę. Wszyscy szczują mnie psami „bo tak nie wypada”.
Ostatnio odwoziłem dzieci do ich matki na drugi koniec wojewódzkiego miasta, godziny wieczorne, to i pociechy trochę już zmęczone, sam też już resztkami sił po tygodniu pracy, stoję nad wózkiem i zabawiam dzieciaki. Śmiech na cały wagon. W pewnym momencie wstała pani lat 50-55, podeszła do mnie i wysiadając powiedziała: „Aż miło popatrzeć, jak pan zajmuje się dziećmi”. Nie ukrywam, łzy napłynęły mi do oczu. Przyjaciele, rodzina, matka dzieci nie chcą widzieć ile robię dla tych dwóch oczek w mojej głowie. W tym momencie ta pani zrobiła mi dzień, tydzień, cały miesiąc. Dziękuję za wsparcie. Droga pani, jeśli to czytasz, to wiedz, że dałaś mi energię do dalszych bardzo ciężkich zmagań.
A tym co w komunikacji dają telefon do ręki dziecku... Popatrzcie na swoje pociechy, porozmawiajcie z nimi, powygłupiajcie się, tego czasu nie odzyskacie.
Postac Odpowiedz

"A tym co w komunikacji dają telefon do ręki dziecku..." nie wszystkie dzieci da się zabawić na tyle, żeby nie wrzeszczały, przeszkadzając innym. Zwłaszcza, jak dzieci są zmęczone.

Oczywiście że się da. Tylko trzeba chcieć, trzeba znać swoje dziecko. Ale jeśli kogoś bardziej interesuje świat wirtualny niż jego własne dziecko to nie będzie wiedzialo

Anonimowe6669

@Eryk1234 to mówisz, że boli Cię, że ludzie Cię oceniają pochopnie, że jesteś zły bo odszedłeś od żony i że to pewnie znaczy, że się nie zajmujesz dziećmi, ale sam nie masz problemu z ocenianiem innych na podstawie tego, że dają dzieciom telefony? Nie mówię, że dawanie telefonu jest wychowawcze, ale wieje od Ciebie hipokryzją w tej kwestii. Nie wiem jak dawno się rozstałeś z żoną, ale weź poprawkę na to, że, jakkolwiek może to być dla Ciebie przykre, jesteś teraz rodzicem weekendowym i nie miałeś za długo okazji pobyć rodzicem na pełny etat. Jak bierzesz dziecko na co drugi weekend np to dość łatwo jest wytrzymać bez ułatwień, na dłuższą metę bywa różnie. Wiem co mówię, bo mój partner tez ma małe dziecko z poprzedniego związku i jest ojcem weekendowym i młoda nigdy nie dostała od nas do reki telefonu ani innego ułatwiacza, bo ogarnięcie jej w ciągu średnio 1,5 dnia na tydzień jest proste w porównaniu do robienia tego non stop. Ale nie jestem taka pewna czy mieszkając z nią i zajmując się nią non stop nie zlamalibysmy się na pewnym etapie

Postac

Weekendowy tatuś ma resztki sił po tygodniu pracy, więc na pewno powinien zrozumieć, na jakich oparach energii funkcjonują pracujący rodzice, zajmujący się dziećmi codziennie. Ale nie... Ocenianie jest łatwiejsze. Hipokryta.

@anonimowe6669
Kto powiedział że co drugi weekend? Wiesz co to jest opieka naprzemienną?

Cystof

@Eryk1234

Ostatnio miałem wątpliwą przyjemność siedzieć z synem na oddziale prawie cztery godziny. Czekaliśmy na wyniki badań. Jako że było święto to odział był pusty, zabawek też nie było. Zero zabawek, zero dzieci z którymi mój czterolatek mógłby się pobawić, za to był rosnący upał, na korytarzu, z racji święta, klimatyzacja była wyłączona... Pusty korytarz, ławka, kolorowe ściany...

Nie wyskakuje mi tu panie wielce poszkodowany tatusiu że "wystarczy chcieć". Tak jakby każda sytuacja była taka sama.

Dantavo

Ogólnie uważam, że telefon powinno się dziecku dawać jak najrzadziej, ale bez przesady. To, że ktoś dał dziecku pobawić się telefonem w autobusie nie oznacza, że jest złym rodzicem. Ważne, by tego telefonu w domu nie dawał za często.

@Cystof
No własnie. Budowanie kreatywności i wyobraźni jest ważne na takie właśnie przypadki. Niestety telefon w ręku skutecznie zabija taką możliwość rozwoju.
Poza tym nie chodzi tylko o komunikację miejską. Idę do restauracji, cała rodzina wraz z 3 latkiem z telefonem w ręku, idę do sklepu, dziecko żeby tylko było cicho telefon w ręku, idę na plac zabaw (sic!) rodzic siedzi na ławce, obok niego dziecko, oboje z telefonami. Przeraża mnie te społeczeństwo.
Nie chcesz się zajmować dzieckiem to se go nie rób.

Postac

Ja się odniosłam tylko do komunikacji miejskiej, bo tam są inni ludzie. Dziecko może zacząć wrzeszczeć bo tak, bo mama nie chce dać czekolady przez obiadem albo kupić nowej zabawki. A ja szanuję innych ludzi, więc żeby dziecko uciszyć, dałabym ten telefon. Mózg mu nie wyparuje, będzie spokój. Ale szczerze nigdy nie miałam takiej sytuacji, żebym musiała się takim cyfrowym smoczkiem posiłkować - również w miejscach publicznych. Mimo to daleka jestem od oceniania ludzi, którzy tak robią. I daleka jestem od wychowywania dzieci w 100% bez telefonu, laptopa, telewizora. Dzieci urosną, będą z tym żyły - należy je nauczyć, jak odpowiednio korzystać z elektroniki. Ważne jest też dla mnie, aby dzieci potrafiły zadzwonić na numer alarmowy - jak nauczysz, skoro telefon to zło?

Cystof

@Eryk1234

Ty weź zejdź z piedestału na który sam się posadziłeś. Czy mamy problem z coraz częstszymi przypadkami uzależnień od pewnych rzeczy ze świata elektroniki? No tak. Czy to źle? No tak, jak w przypadku każdego uzależnienia. Czy to oznacza że każdy rodzic dający dziecku telefon to zło wcielone deprawujące młode umysły? No nie... Ty jednak wrzucasz wszystkich do jednego worka z przekonaniem godnym emeryta który uznał że telefon to wynalazek szatana...

Wiesz że gry komputerowe też potrafią rozwijać wyobraźnię? Wiesz że można grać RAZEM z dzieckiem, spędzać z nim czas RÓWNIEŻ w świecie wirtualnym? Wspólne hobby to TEŻ jest sposób na budowanie więzi z dzieckiem nawet jak tym hobby są "bzidkie gry kąkuterowe".

Poza tym jak widzisz na ławce w parku rodzica z dzieckiem przed ekranami to nie wiesz tak naprawdę o nich nic. Nie wiesz co robili, gdzie byli ani jak spędzali czas. A już ich oceniasz.

Tydyt Odpowiedz

A tym co rozstają się z żonami… Popatrzcie na swoje żony, porozmawiajcie z nimi, powygłupiajcie się, tego czasu nie odzyskacie.

Postac

To chyba tym, którzy jeszcze mają żony.

Czasami rozmowy, wygłupy czy inne zabawy nie pomagają. Różnice w tematach fundamentalnych są często nie do przeskoczenia. Różnice których nie było na etapie poznawania się, ślubu itd. czasami jednej stronie po prostu odpie***la i nie ma co siedzieć w toksycznym związku dla dobra swojego jak i pociech

Postac

Tylko te różnice w fundamentach rzadko są przyczyną osłabienia relacji. Być może tak było w Twoim związku, ale najczęściej ludzie zamiast wiedzieć dobre strony partnera, to na niego narzekają. Zamiast komplementu jest krytyka. I tak się kończy szczęśliwe małżeństwo.

Czyli uważasz że różnice zdań dotyczące wyglądu życia, wychowania dzieci czy dysponowania funduszami powinno być przyćmione tym że partner ma dobre strony jak ładny wygląd czy dobry schabowy?
Współczuję. Naprawdę.

Postac

Współczujesz? Ja ja jestem w szczęśliwym związku. Najważniejsze sprawy mieliśmy przedyskutowane na długo przed ślubem.

Uważam, że różnice w fundamentach widać przez pierwsze miesiące związku. Na pewno da się je zauważyć wcześniej, niż po zrobieniu dwójki dzieci. Raczej ludzie mający podobne poglądy w najważniejszych kwestiach decydują się na małżeństwo. Później natomiast zamiast zauważać zalety tej drugiej osoby często zaczynają się kłótnie, zazwyczaj ze zmęczenia, z frustracji... Jak sobie przypomnę, jak byłam przemęczona, gdy drugie dziecko się urodziło, jak wtedy narzekałam na swój los - to podziwiam mojego męża, że mnie wspierał, że zawsze był przy mnie i w miarę możliwości przy dzieciach.

Dantavo

O sprawach fundamentalnych to się rozmawia PRZED ślubem, a nie po ślubie i spłodzeniu dwójki dzieci. To taka rada na przyszłość.

Selevan1

Postać, bo wiesz, faceci są dosc prości, szczerzy. Dlatego jesteś w stanie rozpoznać takie rzeczy.

Za to nikt nie potrafi tak kamuflować, manipulować i ukrywać się tak dobrze jak kobiety.

@postac @dantova
Zgadzam się. I te sprawy były omówione przed ślubem. Ale tak jak pisałem. Moje poglądy się nie zmieniły. Jej o 180 stopni

Postac

Tak, Selevan, wiem, jak faceci są szczerzy. Zwłaszcza ci, którzy uzależniają od siebie swoje żony, żeby bezkarnie się nad nimi znęcać.
Mężczyźni są tak samo szczerzy jak kobiety. Niektórzy są, niektórzy nie.

Dlatego napisałam, że być może w Twoim związku był rozpad małżeństwa przez różnice w fundamentach, ale nie jest to najczęstszą przyczyną osłabienia relacji.

MaryL2 Odpowiedz

Bardzo Cię podziwiam za taką decyzję. To jest strasznie trudne wyjść ze strefy komfortu. Znam faceta co 40 lat siedzi w przemocowym związku, nieszczęśliwy. I ciągle powołuje się na dzieci, a dzieci już dawno dorosłe. On z tego nie wyjdzie, po czasie sam zaczął zmieniać się w toksyka. Cieszę się, że znalazłeś odwagę, żeby zmienić swoje życie. Mocno trzymam za Ciebie kciuki!

BurakZ Odpowiedz

Uderz w stół...hehe. Jak śmiałeś zwrócić uwagę Madce-Polce?! :D

Selevan1 Odpowiedz

O, czyżby to ten słynny patriarchat, w którym to uprzywilejowany facet, może sobie na swoje dzieci popatrzeć przez wystawę sklepową, i każdy mu współczuje danej sytuacji, oraz pomaga jak tylko można?

Dodaj anonimowe wyznanie