#u592P
Pewnego wieczoru Piotruś zasnął wcześniej, a mąż miał wrócić później z imprezy firmowej. Zaniosłam synka do łóżeczka, włączyłam ulubiony serial i poszłam do kuchni po coś do picia. Wracając z kuchni, zastałam męża w naszym łóżku. Obok niego (na plecach i w siódmym niebie) leżał nasz pies Bruno.
– Kocham cię, syneczku! Tatuś jest z ciebie dumny! – krzyczał mój mąż, całując łapki Bruna.
Rozbawiona sytuacją podałam mu kocyk. Mąż dokładnie go otulił, pocałował w łapkę i zasnął. Ciągle żałuję, że tego nie nagrałam.
Każdy potrzebuje odrobiny miłości i docenienia... Pies też!
Haha, wystraszyłam się, że to będzie negatywne wyznanie. W połowie pomyślałam, że pewnie pijany zrobi awanturę. A tu taki słodziak :D
To brzmi tak, jak każdy dzień w moim domu. Pomijając część o dzieciaku XD
Opowieść jak z chwili dla ciebie
Fuj... kundla w łapę..