#t8XHb

Historia z dzieciństwa.

Jako że niedawno zaczęła się szkoła, przypomniała mi się moja historia z WF-u z dzieciństwa.
Mieszkałam w małym mieście i nie było innych szkół, dlatego miałam tę przyjemność mieć WF w szkole z tą samą osobą przez bardzo długi okres szkoły – cała podstawówka i gimnazjum (9 lat).
Trafiłam na taką wuefistkę, która zaczynała zajęcia od mowy motywacyjnej. Stała przed nami dziećmi, samymi dziewczynkami, i wmawiała nam, jak mamy wyglądać, mówiła o tym, że absolutnie musimy pozostać szczupłe, ile powinniśmy jeść, nadwyżka kaloryczna – coś najgorszego na świecie, ciągłe porównywanie, wszystko co najgorsze, a byłyśmy tylko dziećmi.
Co roku najgorzej było w tłusty czwartek, czyli dzień pączka. Jeśli tego samego dnia odbywał się WF, to wiedziałyśmy, że możemy liczyć na jakieś wyliczanie pączków, liczenie kalorii, obrażanie, bo jesteśmy młode i nie odpowiemy, to można.
Mnie jakoś jej słowa nie ruszały, zawsze byłam najwyższa i chuda, ciężko mi było przybrać na masie. Ale strasznie mnie bolało patrzenie na moje koleżanki, im po prostu było przykro.
Żeby było śmieszniej, w gimnazjum był ciąg dalszy – zjedzenie pączka to zbrodnia, wymowny wzrok na osoby troszkę większe. Nieustanna krytyka. Oczywiście okres boleć nie może, ty udajesz.
Po skończeniu studiów wróciłam do miasta, w którym mieszkałam, i spotkałam córkę pani wuefistki – wyglądała jak pączek... Przez lata słuchałam, jak mam wyglądać, nie wiem, czy to karma wróciła czy co.
Msciwoj82 Odpowiedz

Pewnie sama miała zawsze problemy z wagą, ale trzymała dyscyplinę - do czasu.

karlitoska Odpowiedz

Pewnie zabraniała jej jeść słodyczy, a dziewczyna jak tylko zerwała matczyna smycz to się rzuciła na wszystko czego jej matka zabraniała bez opamiętania. U mnie w rodzinie podobna historia - siostra mojej mamy, zabraniała dzieciom jeść słodycze, zrobiła kiedyś mojej mamie sromotną awanturę za naleśniki z nutellą, a teraz moi kuzyni są bardzo otyli, a my, gdzie u nas w domu były słodycze, jesteśmy przeciętne, nie mamy nadwagi. Takie rygorystyczne zasady czasem przynoszą odwrotny skutek.

Econiks

Fakt, u mnie było podobnie. Co ciekawe jako dziecko, mimo że nie jadłam słodyczy i czipsów, a nawet obiadów w szkole, tylko dostawałam kanapki, byłam gruba. Ale u mnie był taki kult jedzenia, że nie mogłam nie dojeść swojej porcji

karlitoska

Econiks taki kult wynikał często jeszcze z zaszytej traumy pokoleniowej, gdzie starsze pokolenia były jeszcze wychowywane przez ludzi, którzy pamiętali głód. Tak samo wyrażanie uczuć jedzeniem - babcie, które nie mówiły, że kochają, ale za to pchały dzieciom cukierki do kieszeni czy smarowały chleb centymetrową warstwą masła. Ci ludzie przyszli na świat w totalnie innych realiach i nie można mieć do nich pretensji

Econiks

Niby tak ale niesmak pozostaje

Novara Odpowiedz

Niewątpliwie karma.

ingselentall Odpowiedz

To karma, pyszna słodka karma.

Bezeliusz Odpowiedz

Cukier jest tak samo szkodliwy jak papierosy i alkohol.

Ludzie otyli żyją znacznie krócej, jak palacze i alkoholicy.

coztegoze2 Odpowiedz

Mogła wpędzić córkę w zaburzenia odżywiania. Zaburzenia odżywiania to nie tylko głodzenie się.

Dodaj anonimowe wyznanie