#stslN

Jesteśmy w związku od 5 lat, ja czułem się w nim do tej pory bardzo spełniony i szczęśliwy. Wiadomo jak każda para mieliśmy swoje wzloty i upadki jednak to co wydarzyło się w lipcu tego roku sprawia, że nie mogę z dnia na dzień coraz bardziej pozbyć się uczucia, że ona gra na czas i próbuję w pewien sposób zmusić mnie do zakończenia tej relacji.
Mianowicie zaczęło się od tego, że gdy wyjechała do pracy, jak co wakacje zresztą na prawie miesiąc czasu zaczęła się mniej odzywać do mnie, ja oczywiście jak to ja zacząłem na siłę szukać tego kontaktu, i doprowadziło to do tego, że gdy między wyjazdami była na 3 dni w domu zaczęły się rozmowy na temat tego, że ona potrzebuje "zatęsknić za mną". Nie zbagatelizowałem tego ale nie udało mi się tego kontaktu ograniczyć na tyle aby ona tą przestrzeń wyczuła. Po jej wyjeździe na kolejne 2 tygodnie zaczęły się już dziać sceny dantejskie. Kontakt osłabł do stopnia wymiany 5 wiadomości dziennie, i tak sobie byliśmy w tym stanie bez oficjalnego powiedzenia sobie, że jesteśmy w poważnym kryzysie relacyjnym. Ważnym aspektem jest też ten niszczęsny Konrad, jej kolega z pracy. Ich relacja "przyjacielska" trwa już od ponad roku i od zawsze jako facet byłem o niego zazdrosny, ale ona zapewniała mnie, że nic miedzy nimi nie ma. A ja wierzyłem w to do dnia jej powrotu. Wracała pociągiem więc ubrałem się pod krawat i poszedłem na dworzec, kupiłem kwiaty i czekałem aż podjedzie jej pociąg. Nie powiedziałem jej, że przyjdę bo uznałem, że będzie to miła niespodzianka. Kiedy tak czekałem dostałem od niej wiadomość, że jednak wysiada stację wcześniej bo potrzebuję się przejść i przemyśleć sprawy. Oczywiście poczułem się zawiedziony, ale uznałem, że nie wiedziała, że czekam więc wrócę do domu i poczekam na nią w nim. Aha ważne jest to, że już w tarkcie tego wyjazdu jak rozmawialiśmy zaczęła mówić, że nie wie co czuje do Konrada ale że mnie kocha i, że wybiera mnie. wracając do domu napisałem do niej, ze wiem ze się z nim zobaczy ale zapewniała mnie ze tak się nie wydarzy. Jednak jak sie okazalo spotkala sie z nim za moimi plecami bo chciala z nim "pogadać" bo sie przyjaznią. Od tamtego momentu mimo kłamstwa wybaczylem bo jej ufam (może niepotrzebnie) i uznalismyu po wspolnej rozmowie juz po jej powrocie ze sprobojemy to naprawic. a teraz pora na plot twist z poniedizlaku. w zeszlym tygodniu poraz drugi spotkala sie z nim za moimi plecami nie mowic mi o tym. Jestem na skraju wycieczenia psychicznego, uznalismy wpsolnie ze dajemy sobie ostania szanse na naprawe relacji i czas to 2 miesiace. Ona twierdzi ze ja się jej podobam i bardzo by chciała żeby nam się udało ale nadal "nie wie co do niego czuje" i tak samo z resztą nie wie co do mnie czuje, mówi też że może ona by chciała pobyć sama przez jakiś czas ale już nie wiem w co ja mam wierzyć. Ja dalej ją prawdziwie kocham.
Atlantyda123 Odpowiedz

Mój były mąż robił dokładnie to samo. "Wyciszał" nasze małżeństwo, nie wiedział co czuje do mnie i do nowego obiektu westchnień. Z jednej strony twierdził, że nie chce z nikim być , a z drugiej układał sobie nowe życie i ostatecznie się wyprowadził. Nie mam pojęcia czy jest "w końcu szczęśliwy" tak jak planował
Teraz ogarniam swoje życie na nowo i w końcu czuję wewnętrzny spokój: żadnych kłamstw, manipulacji, przerzucania całkowitej winy za jego nieszczęścia na mnie i ciągłego stresu, co wydarzy się jutro. Za długo walczyłam o ten związek, co z perspektywy czasu uważam to za poniżające.
Sam musisz podjąć decyzję, jednak z tego co piszesz Twoja dziewczyna robi podobnie jak mój były, czyli chce żebyś Ty nie wytrzymał i zakończył związek przez co wina za rozstanie nie będzie na niej ciążyła. Bardzo brutalna rozgrywka.
Życzę Ci wszystkiego dobrego!

Postac Odpowiedz

5 wiadomości dziennie i to za mało? Mam wrażenie, że masz osobowość bluszcza.

A Konrad - może być kolegą, a może nie być. Swoją zazdrością nic nie zmienisz. Jak Cię kocha, to nie masz po co być zazdrosny, bo Cię nie zdradzi. Jak Cię nie kocha, to nie warto na nią marnować tyle energii, ile pochłania zazdrość.

Cystof

Też mnie to zaskoczyło, jak żona albo ja wyjeżdżam solo to się kontaktujemy tak ze dwa razy dziennie, na dzień dobry i na dobranocka i styka O_o no chyba że wydarzy się coś wartego uwagi.

johnkwakerfeller

@postac raczej się mylisz. Nie ma osobowości bluszcza, tylko laska robi gas lightning i wycisza znajomość. Jeżeli zwykle pisali do siebie sporadycznie w ciągu dnia, powiedzmy w ten sposób, że pisali raz na godzinę czy dwie przez trzy minuty na whatsappie, a później jak wyjechała to nagle jest 5 smsow czy odezw na messengerze w ciągu całego dnia oprócz spania - to tak autor ma poważne powody do niepokoju. Zazdrość chorobliwa jest zła, ale jesli jest zazdrosny o tego typka, to ma racje, że panna mu popuszcza. W książce Davida Bassa, był fragment o naukowcu, który badał zazdrosne pary i ich dalsze dzieje po rozpadzie związków. Okazało się w większości przypadków, że jesli byliśmy zazdrośni o kolegę naszej kobiety, czy koleżankę naszego partnera, to po rozpadzie oni wchodzili w nowe związki z obiektami naszych zazdrości

Solange

johnkwakerfeller, mi wręcz dziewczyna znajomego i jemu wmówiła, że coś między nami jest. Gdyby nie ona, to żadne z nas by się nie zastanowio na głębszą relacją, po ich zerwaniu. I tydzień może byliśmy razem. Potem on uznał, że dalej ją kocha. Wrócili do siebie. A ja nawet nie poczułam w sumie nic. Zupełnie, jakby ktoś przestał na mnie naciskać, że coś między mną a nim jest. Oni do siebie wrócili i jeszcze przez jakiś czas pozostawali w związku, po którym chłopak zdecydował się na terapię.
Więc w części(!!!!) przypadków to właśnie ta zazdrość sprawiła, że partner i kolega/koleżanka stali się kimś więcej. Innym być może wyszło, nam nie. No ale w naszym przypadku jego dziewczyna była chora psychicznie i się nie leczyła, o czym sama mnie poinformowała (brak kasy na leczenie, a od chłopaka nie chciała jej przyjąć).

Postac

Być może to jest stopniowe wyciszanie znajomości, ale jakoś tak tego nie odebrałam. Po 5 latach już nie ma o czym rozmawiać przez cały czas i taka rozłąka, również bez wiadomości, pozwala zatęsknić. Wtedy to spotkanie jest szczególnie miłe. Ja na cały dzień wychodzenie rzadko, ale jak już się zdarzy, to również bez powodu nie piszę.

Mój mąż był zazdrosny o mojego kolegę. O jednego konkretnego, bo mi się dobrze z nim gadało. A teraz mój mąż jest moim mężem, a z kolegą nie mam kontaktu.

Hvafaen

Jestem z moim ponad 5 lat. Nadal gdy wyjeżdża to codziennie są ponad godzinne rozmowy na facetime. To tylko 5 lat, a tutaj już znowu nie ma o czym gadać? Dziwne moim zdaniem

Cystof

Tak z ciekawości spytam, o tym można rozmawiać przez godzinę przez telefon?

Bo w small talk o tym, że pogoda ładna albo obiadek był smaczny się bawić nie umiem.

Hvafaen

Ja także nie, choć muszę sprawdzać czasami czy coś jadł, bo się przepracowuje. Nie umiem tak nagle powiedzieć, ale to są normalne ciekawe tematy, śmiejemy się. Opowiadamy sobie co się w ciągu dnia wydarzyło (jedynie jeżeli to coś ponad norme). No i dziecko też musi mieć swoje 8 min, bo ma bardzo ważne rzeczy do opowiedzenia. Zawsze tematy się zmieniają od rozmowy do rozmowy. Nie ma jakichś tam stałych tematów oprócz tego, że się kochamy.

livanir

Myślę że ilość rozmów i czasu, ale też ilość tematów, zależy od osobowości, czasu i ilości innych ludzi w życiu. Na co dzień z mężem też dużo rozmawiamy, się jak jedzie na delegacje lub ja do znajomych- nie ma czasu gadać. Człowiek cały czas to pracuje, to gada z przyjaciółmi, to jest zmęczony i idzie spać. Do tego jak ktoś jest introwertykiem... Są ludzie, którzy powiedzą "miałem ujowego klienta, zrobił i powiedział to i to" a są tacy, którzy zacytują Ci podczas opowieści wszystkie dialogi i jeszcze parę razy się powtórzą.
Godzinna rozmowa i 15 min. Mogą nieść taką samą bliskość i ilość troski czy tematów

tramwajowe Odpowiedz

Jakby Ci kumpel opowiedział taka historie, to co byś mu doradził?
Pamiętaj, że miłość to za mało do zbudowania związku. Najważniejsze to szacunek i zaufanie.

NiezbytSprytny Odpowiedz

Przy logice jaką ta Twoja dziewczyna stosuje już dawno ułatwiłbym jej tę decyzję w ten sposób, by mogła sobie decydować czy chce tego Konrada czy też nie z poziomu singielki.

Oprocznieba Odpowiedz

Miałam takie samo przeżycie, to gashligting i ona próbuje przerzucić na Ciebie winę. Znajdź dumę i poszukaj szczęścia najpierw w sobie, a potem gdzieś indziej, na pewno nie u takiej osoby.

NAUS Odpowiedz

Jesteś potwornie naiwny i całkowicie wyprany z szacunku do siebie. Jakich jeszcze dowodów potrzebujesz by przyjąć do wiadomości, że osoba na której Ci zależy wcale nie czuje tego samego w stosunku do Ciebie?
Dajesz się wodzić za nos jak dziecko, dajesz się okłamywać, biegasz za nią wystrojony jak pajac z kwiatami, a ona w zamian Cię lekceważy. I słusznie, bo jej na to pozwalasz. Nie wiem czy zabawniejszy jest ten fragment, w którym, jak to napisałeś, ona nie wie jednak co czuje do tego kolegi, z którą trzy zdania wcześniej jej nic nie łączyło, czy może ten, że dajecie sobie dwa miesiące na naprawę relacji. Ostatnią szansę, już najostatniejszą. Nie śmieję się tylko dlatego, że wiem dobrze, że każdy facet musi przejść przez to, co czeka niebawem i Ciebie.

Odstaw na chwilę te emocje, którymi ciągle jesteś naćpany i zadaj sobie kilka pytań.
1. Moja kobieta mnie okłamuje, nie szanuje, spotyka się za moimi plecami z innymi facetami. Dlaczego ona to robi? Co o mnie myśli? Jak dalej potoczą się te spotkania? Czy mam pewność, że nie zdradziła mnie już fizycznie? Emocjonalnie przecież to zrobiła.
2. Staram się dla mojej kobiety robić to, co wydaje mi się być słuszne w nadziei, że sprawię jej przyjemność. Jednak z jakiegoś powodu im bardziej się staram, tym bardziej ona mnie lekceważy. Dlaczego tak jest?
3. Chciałbym mieć relację, w której byłbym spełniony. Jak wyglądałaby ta relacja i czy byłaby możliwa do zbudowania z osobą, która wycenia mnie tak nisko, że pozwala sobie na jawne spotykanie się z innymi facetami i kłamanie mi w twarz?
4. Jak nisko musiałbym upaść, by próbować naprawiać jakiekolwiek relacje z taką osobą? Być może moja kobieta traktuje mnie źle, bo widzi, że sam mam siebie za nic? Zero szacunku do samego siebie. Zero poczucia własnej wartości. Mogłaby nawet mnie zdradzić, a ja po tygodniu bym ją przepraszał za to, że się w sumie nie starałem za bardzo i to moja wina i powinniśmy dać sobie jeszcze szansę.

NAUS

Wpisz sobie w google: damcidomyslenia poradnik.
Poczytaj trochę co tam napisał ktoś, kto jest już kilka etapów dalej od Ciebie, ale kiedyś był dokładnie w tym miejscu, w którym Ty jesteś.
Powodzenia.
I ogarnij się, na Innosa.

Anonimowe6669 Odpowiedz

Zapewnia sobie następnego partnera, zanim porzuci związek z Tobą. To jest jedyne na co wykorzysta ten czas. Utnij to pierwszy, będziesz się po fakcie czuł lepiej sam ze sobą. Z perspektywy brak szacunku do samego siebie w tej sytuacji będzie tym, czego potem będziesz żałował najbardziej

Anonimowe6669

Innymi słowy nie puści Cię, dopóki się nie upewni, że wystarczajaco mocno trzyma się drugiej gałęzi. Nie mogłam sobie przypomnieć jak to leciało z tymi gałęziami :D

johnkwakerfeller

To Ci przypomnę, baba jest jak małpa, nie puści się starej gałęzi, póki nie chwyci nowej

Anonimowe6669

@johnwakerfeller już sobie przypomniałam, ale nie wiąże tego z płcią, widziałam to już w różnych wykonaniach :)

georgeby Odpowiedz

Las czereonych flag jak za komuny macha Vi przed twarza gościu. Zakończ ten pseudo związek bo sie wykończysz. Miałem sytuacje kiedyś w pierwszym poważnym zwiazku że laska "przyjazniła" się z marcelem ze szkoły, gdy wyjechała na studia do innego miasta okazało sie że gosc ja posuwa. Ale to tylko przyjaciel. Odpusc sobie poboli tydzien dwa ale lepsze to niż meczyc sie w zwiazku. Albo zrob tak jak ona zacznij sie spotykac z kims za olecami i wtedy jej powiedz to samo. To zawsze dziala

Dodaj anonimowe wyznanie