#sEmFe

Moim i męża marzeniem zawsze był pies. Stwierdziliśmy, że na pewno sobie takiego sprawimy, jak będziemy mieli warunki. Tak też się stało, miesiąc temu przeprowadziliśmy się do domku z dużym ogrodem. Warunki idealne. I z góry uprzedzam, że nie mam na myśli trzymania psa na łańcuchu przed domem, absolutnie nie.

Psa chcieliśmy koniecznie ze schroniska, najlepiej takiego brzydkiego kundelka, którego nikt inny by nie chciał. I znaleźliśmy biedną sunie, po wypadku, bez kawałka ucha i jednego oka. Typowy kundelek, w dodatku pokiereszowany, ale dla nas była piękna i od razu się zakochaliśmy. Myślałam, że będziemy trochę jak zbawienie dla pracowników schroniska, skoro chcemy akurat tego psa. Prawda okazała się zupełnie inna. Potraktowano nas bardzo niemiło i ostatecznie odmówiono nam adopcji, bo... ja i mąż mamy tatuaże! Owszem, mamy, i to niemało, bo mąż przez lata był tatuażystą, ja też z artystycznej branży, więc nikt nigdy nie miał z tym problemu. Aż do teraz, dosłownie jako argument podano nam to, że przez te tatuaże budzimy złe odczucia i pewnie bylibyśmy złymi właścicielami. Tak że nasze tatuaże to powód, dla którego ten biedny pies stracił szansę na kochający dom. Nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby tak postąpić, ale boli mnie to strasznie.
veriki Odpowiedz

Ja mam bardzo złe doświadczenia po próbie adopcji ze schroniska. Odmawiano nam chociażby dlatego, że mamy podwórze, bo na podwórzu mamy kojec (po starym psie, który musiał być zamknięty jak przychodzili goście, bo był dość agresywny. Kojec dodam wielkości małej kawalerki z ogromną, wypasioną i ogrzewaną budą). Koniec końców kupiliśmy psa z hodowli, koty również pohodowlane - schronisko probowało nas wyrobić w opiekę nad bardzo ciężko chorym kotem, którego leczenie mocno przekraczało nasze ówczesne zdolności finansowe. Do ostatniej chwili zatajali faktyczny stan zdrowia kota. Tak że może trochę generalizuje, ale nie spotkałam się jeszcze z przyjemną adopcją.

Jawiem1210

W jakim to mieście?

veriki

W województwie wielkopolskim głównie, bo podejść było kilka do różnych schronisk, etc. I jedno spod Łodzi

Jawiem1210

Uff dobrze, że nie u mnie. :D Dzięki za odp.

Tosislawa Odpowiedz

To poproś mamę albo kogoś bliskiego żeby adoptował i wam ja oddał.
Po prostu w papierach będzie właścicielem ktoś inny.
I tak nie sprawdzają gdzie pies wyląduje.
Mam już 5 psa ze schroniska i nigdy nikt nie był z wizytą.

GrazieRegazze

Ja obserwuję pobliskie schronisko i oni jeżdżą z wizytami, żeby sprawdzać.
Ale też mają grupę dla właścicieli adoptowanych psów i pewnie w eten sposób też mają kontrolują, w jakich warunkach pies przebywa

Automultiplikacja

Szybko je wykanczasz

Tosislawa

Pierwsza -5-letnia u nas 12 lat(odeszła w krainę wiecznych łowów)
Druga -5-letnia ,u nas 12 lat(jak wyżej)
Trzecia -5 letnia u nas dwa miesiące bo właściciel się znalazł więc oddaliśmy.
Czwarta-1,5 roczna u nas już 5 lat
Piąta-1,5 roczna u nas już 5 lat

Ninetales Odpowiedz

Ja też mam złe wspomnienia z adopcją psa. 3 godziny stracone na wywiad (oczywiście tamta pani też chodziła gdzieś i nie była ciągle że mną). Z każdą godziną rosła moja nadzieja na pieska którego sobie wybrałam, ona zadawała coraz dziwniejsze pytania. Strasznie przeciągała. Potem dostałam ankietę do wypełnienia i robiłam ją z godzinę. Kiedy wróciłam do biura przeżyłam szok - ta pani właśnie wydawała psa którego chciałam jakiejś kobiecie z dziecmi, wyglądały na znajome. Bez żadnego uprzedzenia. Jakby nie mogła mi powiedzieć, że już ma chętnego na tego psa... Takiej złości nigdy w życiu nie czułam i sama się sobie dziwię że nie rozwaliłam tego biura. Powiedziała tylko, że amstaff będzie się czuł lepiej w rodzinie z dziećmi, a nie z parą. Zrozumiałabym, jeżeli by od razu odmówiła. Takie akcje na Paluchu.

sloneczniki

Miałam podobną sytuację. Po jakimś czasie poszukiwań znalazłam psa, którego chciałam adoptować. Nie mogłam go wziąć tego samego dnia ,więc zarezerwowalam go i umówiłam się, że przyjade po niego za 3 dni. Przyjeżdżam, a piesek już zostal wydany. Zdążyłam mu kupić wyprawkę (obroża, legowisko , zabawki). :/

Elenium Odpowiedz

Na wiosnę zdecydowaliśmy się na adopcję dwóch kotków. Fundacje i schroniska robiły takie cyrki, że cycki opadają. Problemem było wszystko, od moich dyżurów w szpitalu po fakt, że poprzedni kot (który opuścił nas 10 lat temu) jadł karmę Whiskas - choć w drugim przypadku zaznaczyłam, że teraz jak najbardziej mam zamiar kupować kotom lepsze składowo jedzenie.

Ostatecznie przygarnęliśmy kociaki z ogłoszenia na OLX, i jesteśmy właścicielami najpiękniejszych stworzeń na świecie.

ZielonaPoduszka Odpowiedz

Szkoda mi tego psa :( tez myślę nad adopcją ze schroniska kiedyś, ale jak tu czytam takie historie to coraz mniej wierzę, że mi się uda.

keanna

Jak pracownicy normalni, to się uda.

sloneczniki

Ja adoptowalam psa 4 miesiace temu. Byłam w kilku schroniskach i potwierdzam,że problem jest głównie w pracownikach, kilka razay juz prawie bralam psa ,ale zawsze powstawał jakiś problem albo nie chcieli mi go pokazać ,tylko koniecznie mam wziąć innego ( często starszego i większego). Czasami miałam wrażenie,że podchodzą do tego jakbym adoptowala dziecko ,a nie psa. Ostatecznie znalazłam małe schronisko w mniejszej miejscowości i teraz mam kochanego pieska. 😊 Polecam się nie poddawać ,jak nie to schronisko to następne.

TumpTumpTump Odpowiedz

Wiara w te steorotypy mnie przeraża
Najpierw wszędzie plakaty :"nie kupuj psa-adoptuj ze schroniska" a później nie chcą psa dać do adopcji ,bo jak ktoś wytatuowany to pewnie kryminalista ,psychol...
Szkoda że przez taką głupotę te biedne zwierzęta cierpią
Nie dziwię Ci się autorki że cię to boli ,bo takie stereotypowe myślenie zawsze boli

diq1 Odpowiedz

Czasem mam wrażenie, że wolontariusze w schroniskach itp. to ludzie, którym bardzo w życiu nie wyszło.
Zamykają się więc w bańce swojej fiksacji i wyładowują frustrację na potencjalnych adoptujących, bo daje im to poczucie władzy. Nad innymi ludźmi i zwierzętami tak przy okazji.

agathe Odpowiedz

"Także" to nie to samo, co "tak, że".

StaryTapczan

Jest jeszcze „tak że”, bez przecinka. W wyznaniu powinno być właśnie „tak że”.

agathe

Racja, zgadza się

tramwajowe Odpowiedz

Są inne organizacje. Sa akcje adopcyjne. Nie zrażajcie się, bo chcecie zrobić coś dobrego. Nie pozwólcie sobie przeszkodzić!

Wilczekkkk Odpowiedz

I pomyśleć ile piesków miałoby już wspaniałe domy i swoich ludzi gdyby nie ppracownicy schronisk...

Zobacz więcej komentarzy (13)
Dodaj anonimowe wyznanie