#noUuP

Siostra męża, lat 37, panna. Ostatni raz była związku 2014 roku, czyli dawno. Ostatni raz na randce była w 2019. Nie ma koleżanek, nie ma faceta, nie ma nic oprócz kota, tak naprawdę. Żadnego hobby – nie pogadasz o muzyce, sztuce, filmie czy choćby serialu. Jej życie sprowadza się do obgadywania rodziny razem z mamą, z którą nadal mieszka. My z mężem mieszkamy 50 km dalej, mamy pracę, znajomych, mieszkanie, własne życie. Za niedługo także dziecko. I wszystko byłoby git, gdyby nie to wieczne wpychanie jej do nas przez jej matkę. Bo Kasia sobie może chłopa znajdzie, bo może jakąś koleżankę pozna. Czasami ją zapraszamy na imprezy to siedzi jak mimoza, cały wieczór słowa nie powie. To też byłoby OK, rozumiem, że nie każdy jest śmiały, ale kiedyś odwaliła niezłą manianę.

W grupie mamy pewne małżeństwo, Pawła i Marzenę. Są naprawdę super, bardzo się kochają i co tu ukrywać, Paweł jest naprawdę przystojny i podoba się wielu kobietom. Wierny jest jak pies, na inną nawet nie spojrzy, ale Marzenka czasami czuje się mniej pewnie i niewiele jej trzeba, aby zwątpiła w wierność męża – nie za fajna postawa, no ale to ich sprawa.
Kasia wiedziała, jak się sprawy mają, dzięki siedzeniu na imprezach i podsłuchiwaniu, co w trawie piszczy. No i sobie sprytnie wywnioskowała, że jeśli skłóci Pawła i Marzenę, to może ten chłop jakoś sam się znajdzie. Wykradła numer telefonu do Pawła z mojego albo męża telefonu, no i zaczęła do Pawła pisać teksty typu „ostatnio było cudownie”, „nie mogę się doczekać następnego spotkania” itp. Marzena jak to zobaczyła, to tłumaczenia Pawła nie pomogły, przyznam, że i mi by było ciężko uwierzyć w niewinność męża na jej miejscu. Po tygodniu kłótni i awantur w domu, Paweł przyszedł do męża na piwo i postanowił się wygadać. Mąż, długo nie myśląc, wziął od niego numer i postanowił zadzwonić do osoby, która wysłała mu te wiadomości. I co się okazało? Odebrała siostrzyczka. Wzięła sobie inny numer w sieci, ale numer brata do niego wpisała i odruchowo odebrała telefon.

Nigdy w życiu nie było nam tak głupio, chociaż i Paweł, i Marzena zapewniali, że to przecież nie nasza wina. Siostra nawet nie przeprosiła, a teściowa stwierdziła, że to dobrze, że jej córka taka zaradna jest.

Szwagierka ma teraz bana na wizyty u nas. Kontakt z nią jest jako taki, raczej marny. Obydwie ubolewają (mama i córka), że dla Kasieńki się skończyły imprezki we Wrocławiu i gdzie ona teraz chłopa znajdzie. Zero skruchy, że niemal rozwaliła małżeństwo dobrych ludzi, i to takich, którzy zawsze byli wobec niej mili.
dewitalizacja Odpowiedz

Teściowej też należy się ban. Obie siebie warte.

Evrard Odpowiedz

A może ksiądz potrzebuje gospodyni albo pomocy przy sprzątaniu plebanii?

SpuchnieteJaja Odpowiedz

A niech jej dziupla zarośnie i nigdy już wiecej nie zapuka.

CentralnyMan Odpowiedz

Przynajmniej można się domyślić czemu szwagierka nie ma koleżanek

Ty300 Odpowiedz

To niezwiązane z tematem, ale to super, że macie coś poza rozmowami o kimkolwiek. Od momentu w którym zaczęłam bardziej obserwować dorosłych ludzi jestem zawiedziona. Z nastolatkiem pogadasz o tym, co go interesuje, modzie, grach komputerowych, filmach, jest w stanie coś Ci polecić, nawet są osoby, które mogą wiele powiedzieć o jakimś przedmiocie, jeszcze na przykład możecie obejrzeć cokolwiek i pogadać o tym. 90 procent rozmów, których byłam świadkiem, polegało na gadaniu o innych osobach. Zauważyłam jeszcze coś okropnego. Ludzie narzekają na samotność, ale żeby się przed kimś otworzyć, to nie, po co. Ja tam nie mam z tych jakimś problemów, bo po prostu, jak już uznałabym za kogoś choć trochę fajnego, to rzucałabym mu jakimiś ciekawostkami z mojego życia. A później dowiadywałby się ode mnie więcej i więcej, jeśli czułabym się z nim super. Jeśli na przykład chciałabym się odezwać do jakiejś na przykład trzydziestolatki, nawet na ulicy, to też bym to zrobiła (nie chodzi mi o to o zdobywanie koleżanek, tylko chodzi mi na przykład o to, że mogła mieć super bluzkę i dałaby mi namiar). Życie jest za krótkie, żeby żyć w samotności bez żadnych znajomych i zajmować się aż tak bardzo czyimś życiem.

Ambra Odpowiedz

Reasumując, do gościa przychodziły z jakiegoś nieznanego numeru jakieś dwuznaczne wiadomości. Na które nie było z jego strony żadnej odpowiedzi. Zauważyła to żonka i zrobiła mu "jesień średniowiecza". Ok, bratowa może i jest "walnięta", ale żonka dużo jej nie ustępuje. Przecież to równie dobrze mógła być pomyłka. Ja bym nie chciał być z kimś, komu do rozbicia małżeństwa wystarczą SMSy jakiejś napalonej siksy, która źle zanotowała numer w klubie, a później wysłała parę sprośnych SMSów, tyle że nie do swojego sebka, tylko do jakieś Bogu ducha winnego męża.

Dragomir Odpowiedz

Czyli nie było umbrieliady.

Dodaj anonimowe wyznanie