#uqOnP

Mieszkam na Śląsku, około 20 minut drogi od Czech. I opowiem wam pewną historię, która przydarzyła mi się 3 lata temu.

Były to wakacje, więc postanowiliśmy ze znajomymi pójść na dobrą imprezę. Impreza miała rozpocząć się w piątek, a zakończyć w niedzielę, czyli z grubej rury. Mój 19-letni wówczas łeb nie był zbyt mocny, ale zbliżały się moje urodziny, więc dałem się namówić na kieliszek. I jeszcze jeden. I jeszcze jeden...
I wiele więcej nie pamiętam. Wlałem w siebie chyba z 1,5 litra czeskiej wódki.

Następne co pamiętam, to pobudka o 9 rano w poniedziałek. Obudził mnie kierowca autokaru i poinformował, że dotarliśmy na miejsce. Ale dlaczego to było k*rwa Wilno, to ja do teraz nie mam pojęcia.
Po wyjaśnieniu sprawy kierowca zaoferował, że gdy będzie wracał, weźmie mnie ze sobą do Katowic. I koniec końców wróciłem w środę do domu.

Mama do teraz myśli, że spałem u kolegi.
Asiey Odpowiedz

Też tak miałam.Byłam z przyjaciółmi w Katowicach, potem mieliśmy wracać do Krakowa pociągiem ,a ja obudziłam się w Białymstoku bez nikogo tylko ze swoimi rzeczami. Na pocieszenie powiem, że kolega z koleżanką wylądowali w Poznaniu , a dwóch kolejnych kolegów dojechało do Krakowa tak jak powinniśmy wszyscy. Ale kolejnego dnia jakoś wróciliśmy do Krakowa.

11ona11 Odpowiedz

Pozdrowienia z Cieszyna!

Odpowiedzi (1)
Zobacz więcej komentarzy (7)

#stQxb

Gdy byłam małą dziewczynką, przesympatyczny kolega dał mi radę odnośnie do bycia uprzejmym. Przekonał mnie, że każdemu na ulicy zrobi się ciepło na serduchu, jak będę pokazywać środkowy palec.

Zwyczaj ten praktykowałam do czasu, aż mamie nie zwróciła uwagi sąsiadka, że jej córa biega z uśmiechniętą gębą, pokazując innym, żeby się (ekhm) bujali.

#bMqtN

Od ponad 10 lat mieszkam za granicą. Mam tutaj dom, pracę, którą bardzo lubię, cudownych przyjaciół i partnera, którego kocham. Kocham też moje miasto, parki, lasy, kocham ludzi, otwartość, tolerancję i kulturę. W Polsce natomiast mam rodziców, których bardzo kocham, brata, bratanków, dziadków, którzy są już koło 90. I tak bardzo nie potrafię pogodzić tych moich dwóch żyć... Czuję, że to kraj, w którym obecnie mieszkam, jest moim domem. Nie tęsknię za Polską samą w sobie. Ale potwornie tęsknię za ludźmi. Za moimi najbliższymi. Za dziećmi mojego brata, które tak bardzo mnie kochają. Gdy przyjeżdżam, nie odstępują mnie na krok. Niedawno były piąte urodziny mojej bratanicy. Gdy już zdmuchnęła świeczki, przyszła do mnie i powiedziała: „Wiesz o co poprosiłam? Żebyś została tutaj na zawsze”. Serce ścisnęło mi się ze wzruszenia i smutku. 
Nie potrafię wybrać. Gdy jestem w Polsce, tęsknię za moim partnerem, przyjaciółmi, moim życiem, ulubionymi miejscami, za ludźmi, otwartością i kulturą. Zdarza mi się płakać po nocach z tęsknoty. Gdy mam wyjeżdżać, mówię, że jadę do domu, bo tak właśnie czuję. A gdy już wrócę, zaczynam tęsknić za rodzicami, za bratem, za dziećmi. Zdarza mi się płakać po nocach z tęsknoty. I gdy znowu mam jechać do Polski, to mówię, że jadę do domu. I już nie wiem tak naprawdę, gdzie jest mój dom. W Polsce, przy rodzinie? Czy w tym drugim miejscu, gdzie zbudowałam swoje nowe życie? Spełnieniem marzeń by było, gdyby moja rodzina przyjechała do mnie i zamieszkała w moim kraju, ale to niemożliwe. Oni nie chcą wyjeżdżać z Polski. Ja nie wyobrażam sobie wrócić. Mój partner nawet nie zna polskiego i też kocha swój kraj. A ja go zbyt mocno kocham, by prosić, aby wyjechał ze mną, choć wiem, że by to dla mnie zrobił. Kocham ich wszystkich i boję się, że niedługo ze smutku i rozdarcia pęknie mi serce.
Hvafaen Odpowiedz

Tak już jest, że jak się mieszka za granicą to nigdzie się w 100% nie pasuje. Rozumiem to.

Zobacz więcej komentarzy (7)

#wcrss

Kilkanaście lat temu, gdy jeszcze byłam małą dziewczynką, zawsze oglądając telewizję prosiłam tatę, żeby pozwolił mi zagrać w Hugo – gry emitowane w telewizji. Aby zagrać, należało zadzwonić na numer w telewizji i patrząc na telewizor, trzeba było na telefonie wybierać odpowiednie cyfry.

Puenta? Tata wmówił mi, że gra się pilotem.
Frog Odpowiedz

Omatko, jaka to prehistoria, nie do pomyślenia w czasach, gdy każdy ma dostęp do tysięcy gier.
Ale tak, działo się 🚀 u nas na szczęście bardzo długo był telefon z kręconą tarczą, więc "drogie dzieci, nie damy rady zagrać " 😊

Odpowiedzi (1)
Dragomir Odpowiedz

Inaczej byś puściła rodziców z torbami, bardzo mądrze zrobił. Mam nadzieję że nie masz traumy z tego powodu i nie chodzisz na terapię?

Odpowiedzi (2)

#JdUvp

Jakiś czas temu, wracając do domu pieszo, wyjęłam telefon, spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać. Mijający mnie facet powiedział coś w stylu: „Tak pięknie się pani cieszy i śmieje, od razu widać, że napisał ktoś, kogo pani kocha”.

Prawda jest taka, że śmiałam się ze zdjęcia śpiących razem psa z kotem, gdzie kot używa psich jajec jako poduszki.

#vSbpp

Gdy miałam jakieś 12 lat i przechadzałam się po sklepach z ubraniami, zawsze odkładałam bardzo starannie wszystkie rzeczy na półki. Patrzyłam wtedy, czy któryś z pracowników mnie obserwuje. Miałam nadzieję, że dostrzegą mój potencjał i zmysł estetyczny i zaproponują mi pracę w ich sklepie. :(
Evrard Odpowiedz

Jakby pracownik obserwował dwunastolatki to za długo by tam nie popracował.

Odpowiedzi (3)
Zobacz więcej komentarzy (2)

#7x6Nh

Mam 34 lata, żonę oraz kochane dzieciaki. Przez całe moje dorosłe życie uważałem, że alkohol jest moim nierozłącznym atrybutem. Nie było dnia, abym po niego nie sięgał. Głównie piłem piwo, lecz nigdy nie kończyło się na jednym. Później 4-pak, następnie 8-pak i więcej, i tak dzień w dzień. Jak brakowało piwa, to w grę już wchodziła wódka, drinki. 
Trafiłem tu kiedyś na post pewnego członka, który opisywał swoją sytuację związaną ze swoim uzależnieniem alkoholowym. Czytałem go jak mantrę każdego dnia. Jak bardzo ja mu wtedy zazdrościłem, że się mu udało... Myślałem, czy ja kiedyś będę miał na tyle wewnętrznej siły i odwagi, aby pokonać głód alkoholowy, aby nie sięgnąć po alkohol, aby następnego dnia obudzić się trzeźwym, aby moje dziecko nie widziało mnie pijącego, aby spojrzeć w lustro i być z siebie chociaż troszkę dumnym, że zrobiłem malutki krok do lepszego jutra, do trzeźwego jutra. 
Dzisiaj mija 10 miesięcy, odkąd jestem trzeźwy. Starsze dziecko „odzyskało” ojca. Poświęcam mu więcej czasu na zabawę, spacerki, spędzanie wspólnego czasu. Młodsza urodziła się, jak już nie piłem, więc nie widziała nigdy ojca z alkoholem, z czego jestem cholernie dumny. Bardzo żałuję czasu straconego przy starszym dziecku, że zamiast wspólnie go spędzać, wybierałem alkohol. 
Myślałem, że nie ma dla mnie nadziei, że już nie wyjdę z tego gówna. Panowie, walczcie o to, co w życiu ważne. Nie poddawajcie się. Zawsze tli się iskierka nadziei. Ja swoją szansę wykorzystałem. Teraz po czasie uważam, że życie w trzeźwości jest dużo piękniejsze. Świat bez alkoholu jest jeszcze piękniejszy. Dziękuję wszystkim, których posty i komentarze pod nimi motywowały mnie do własnej walki z uzależnieniem. 💪Pozdrawiam
ingselentall Odpowiedz

Jesteś bohaterem i super-tatą. Tak trzymaj!

Cystof Odpowiedz

Gratulacje i powonienia w dalszej drodze!

Zobacz więcej komentarzy (7)

#MXJcG

Mam 28 lat, jestem z dziewczyną już ponad 4 lata. Jak w każdym związku, rozmawiamy o dzieciach w przyszłości, ale ja nie umiem się do dzieci przekonać. Jak słyszę płacz dziecka, to jestem strasznie poirytowany. Moja dziewczyna mówi, że mi przejdzie, ale ja tego nie czuję. Boję się być za kogoś odpowiedzialny, boję się, że będę złym ojcem lub nie dam rady i nie do końca dam radę kochać to dziecko. Kolejnym bardzo ważnym powodem jest to, że dziecko to pewne ograniczenia do końca życia, a ja nie jestem na to gotowy. Ona naciska, a ja boję się, że jak jej to wyznam, to się rozstaniemy.
Cystof Odpowiedz

Rozumiem Cię autorze doskonale. Przechodzi przez to przez co przechodzi sporo facetów rozważając kwestie potomstwa.

Dzieci to wydarzenie które z jednej strony jest naturalne i nie wywraca świata do góry nogami, po porodzie dalej będziesz chodził do pracy, dalej będziesz miał znajomych, jak Co się uda logistykę ogarnąć to dalej będziesz miał hobby i zainteresowania. Zasadniczo będziesz tym samym człowiekiem.

Z drugiej strony zmieni się niemal wszystko :) jeśli będziesz je kochał to przede wszystkim zmienią się Twoje priorytety i podejście do opieki nad dzieckiem. Będziesz przemęczony, będziesz zestresowany, będziesz miał na początku taki deficyt snu że je pientole.

Aaaaaale...

... jeśli uda Ci się to przetrwać to nigdy nie zapomnisz jak pierwszy raz usłyszysz "taaaaato!!! Kofam cię!!!"

Obawy i lęk przed tym czy będzie się dobrym ojcem są normalne. Masz prawo się bać. Gorzej by było, moim zdaniem, gdybyś szedł pełen pych na pewniaka, że przecież co? "Ja nie dam rady?!" Taki mindset jest moim zdaniem gorszy.

Tylko pamiętaj też, że to czy chcesz zostać ojcem czy nie powinno być tylko i wyłącznie Twoją decyzją. Nikt, nawet najbardziej ukochaną dziewczyna na świecie nie powinien Cie przymuszać.

Odpowiedzi (22)
elbatory Odpowiedz

No bo powinniscie sie rozstac. Zwiazek, w ktorym jednej osobie zalezy na dziecku, a druga go nie chce, nie ma racji bytu. W takiej sytuacji zawsze ktos bedzie poszkodowany i cierpiacy. Pol biedy, jesli to bedzie tylko ktores z was, ale najczesciej najbardziej cierpi na tym dziecko. Jest na tym swiecie wiele kobiet, ktore dzieci nie chca i z taka bedziesz mogl zbudowac zgodny i szczesliwy zwiazek.

Odpowiedzi (7)
Zobacz więcej komentarzy (15)

#d5c5f

Mój ojciec z matką przeszli na jakiś nowy poziom rycia mi głowy. Od jakichś 5 lat jestem notorycznie włączana w ich kłótnie. Ograniczyłam kontakt do minimum, jeżdżę do nich raz w miesiącu na jedną nockę, a i to ich nie powstrzymuje przed bombardowaniem mnie złymi emocjami. Jeden na drugiego nadaje, a jak się zwróci uwagę, że może tata coś robi źle albo mama mogłaby lepiej się komunikować, to bronią siebie nawzajem i naskakują na mnie. Już im dawno powiedziałam, że ich konflikty to ich sprawa i mnie nie obchodzą. Ostatnio jednak mój ojciec przeszedł samego siebie. 
Niedawno miałam z nim spięcie w SMS-ach, bo napisałam mu życzenia imieninowe, a on odpisał, że po co piszę, przecież się nim nie interesuję. Od słowa do słowa pokłóciliśmy się o to, że jest leniwy, nic nie robi, że nawet na ślub mi nie pomógł deski przyciąć i musiałam czekać dwa tygodnie, aż narzeczony wróci z delegacji. Mniejsza o to. Dwa tygodnie później pojechałam do nich i od progu awantura, ciężka atmosfera. Potem wieczorem ojciec się napił ze swoim bratem i zaczął ryczeć, że on nie chce żyć, że jemu może i by się chciało, jakby miał wnuki (mam dopiero 24 lata, w tym roku biorę ślub), że on się powiesi itp. 
Z początku to mną wstrząsnęło i się poryczałam. Błagałam tego starego pierdołę, żeby tego nie robił. Mama była niewzruszona. W końcu, po 3h rozmów, zgodził się na wizytę u psychologa. Poszłam spać, a raczej ryczeć w łóżku i z dołu słyszałam, jak chrapie. Nazajutrz pytam, czy pamięta, co mówił. Potwierdził, po czym powiedział, że on to sobie tak tylko gadał i mam mu dać spokój. Kiedy wkurzona zaczęłam się pakować, bo mam dosyć takiej atmosfery i szantażu emocjonalnego z ich strony, znowu zaczął grozić, że się zabije, bo on nie ma wnuków i jedyna jego radość w życiu to wędkarstwo. Nie rodzina czy przyjaciele, tylko ryby, co skutecznie udowodnił, pakując się i jadąc nad wodę. Dodatkowo był wielce zdziwiony, czemu ja się denerwuję.

Już mnie to wykańcza psychicznie. Mieszkam 70 km dalej i w dni robocze mam względny spokój, a potem zaczynają się telefony i płacz, że czemu nie przyjeżdżam, nie dbam o starych rodziców itp., na dodatek jestem jedynaczką, więc nawet nie mogę na nikogo zwalić odpowiedzialności. Obydwoje ryją mi głowę strasznie. Mam takie traumy już, że nie mogę spać w nocy, jednak urwanie kontaktu nie wchodzi w grę. Wielokrotnie próbowałam, zawsze potem były groźby samobójstwa, płacz przez telefon albo nawet przyjazd do mnie do mieszkania z awanturą. Narzeczony zachęca mnie do wyprowadzki, szybkiego ślubu bez rodziny i życia na nowo i mocno się nad tym zastanawiam, ale no... To jednak rodzice. Kocham ich pomimo wszystko, choć wiem, że nie powinnam.
AdobeOneKenobi Odpowiedz

Skoro wiesz, że szantaż jest tylko szantażem to się dajesz im urabiać. Niestety niektórych ludzi trzeba odciąć stanowczo. Nie będzie lepiej, nie zmienią się, nie po takim czasie. Do tego trzeba chęci a wątpię, żeby były z tego co piszesz. Im dłużej będziesz im dawać atencję tym dłużej będą się nakręcać.

ingselentall Odpowiedz

Jedyna dobra rada: zerwij kontakt z tymi wariatami DO ZERA. Powodzenia!

Zobacz więcej komentarzy (14)
Dodaj anonimowe wyznanie