#fPfe6
Najbardziej nienawidziłam podlewać takiej dużej paprotki, bo stała wysoko i zawsze musiałam ją zdjąć (nie była aż taka ciężka), a wtedy leciały z niej takie małe listki. Wpadały w najmniejsze zakamarki, a ja musiałam to sprzątać.
Wpadłam więc na szatański pomysł. Któregoś dnia zrzuciłam tę paprotkę. Doniczka się rozbiła, a roślina częściowo się połamała. Cała winę zwaliłam na kota.
Gdyby mama była w domu, to pewnie by uratowała tego kwiatka, ale jej nie było. Tata stwierdził, że z tego to już nic nie będzie i wyrzucił paprotkę.
Kiedy mama wróciła, to była nieźle zła, ale zapewnialiśmy ją, że to wina kota i nic nie dało się zrobić. W końcu jej przeszło. Kupiła sobie dwie nowe paprotki, ale sporo czasu minęło, zanim urosły do rozmiarów tamtej.
Teraz jestem już dorosła i się wyprowadziłam. Co ciekawe, w mieszkaniu mam całkiem dużo kwiatów, bo teraz też je lubię, w tym także dużą paprotkę. A jakże! Kiedy wyjechałam na wakacje, to poprosiłam mamę, żeby je podlewała. Zgodziła się bez problemu. Kiedy wróciłam, wszystko było dobrze, ale nigdzie nie było mojej paprotki! Pytam mamy, o co chodzi. Ona mi na to, że niestety musiała ją wyrzucić, bo kot ją zrzucił i się zniszczyła.
Dopiero wtedy zrozumiałam, jaka kiedyś byłam głupia. Świetnie rozegrane, mamo.
Ja nie mam kota...
A paprotce nic nie jest. Mama za bardzo kocha rośliny, żeby jakąś celowo zniszczyć. Po prostu zabrała kwiatka do siebie do domu i przede mną ukryła, żeby dać mi małą nauczkę. Wszystko już wróciło na miejsce.
Z jednej strony mama ma niezły rozpęd, żeby tyle lat czekać; z drugiej jest nieźle pamiętliwa i do tego cholernie cierpliwa, że tyle lat wytrzymać.
No nie wiem... ja bym raczej lekcję wychowawczą zrobiła dość szybko, żeby dziecko załapało, że zrobiło źle, zamiast czekać z tym, aż będzie dorosłe i żyło na swoim.
Powinna jej wypomnieć na łożu śmierci...
W testamencie zawrzeć. :D
Ja po prostu wchodziłam na jakieś krzesło żeby podlać 🤷♀️
o jakbym trochę czytała o sobie :D moja mama też kocha kwiaty i miała kwiatka w moim pokoju - hoję, która szybko rosła i miała dłuuugie pędy, a do tego strasznie mdły zapach kwiatów. i będąc w gimbazie/licbazie ucinałam to co mnie denerwowało i wyrzucałam za okno. nie zauważyła bo była to bardzo bujna roślina :p teraz po latach jak mieszkam już bez niej to hoduję niezliczoną ilość roślin. ostatnio jak chłopak złamał mi pęd jednej z nich to bylam strasznie wkurzona. a kiedyś to się dziwiłam czemu moja mama tak się irytuje na złamaną gałązkę jakiegoś habazia! :D
Ja od zawsze mówiłam, że jak się wprowadzę to nie będzie u mnie w mieszkaniu żadnych kwiatków, no chyba, że będą sztuczne. Póki co mogę pochwalić się jednym kwiatkiem i 50 kaktusami. 👌
kaktusy są super 🌵
Zamordowałaś paprotkę :c
A mi się podoba :)
Zbyt cool na podlewanie kwiatów. W pewien sposób to urocze.
Bardzo mi sie podoba to wyznanie! Wydaje sie takie lekkie, trochę zabawne :D ta wasza miłość do kwiatków jest całkiem urocza
a ja uwazam, ze jesli ktos nie ma jak zadbac o rozliny cyz zwierzeta, to nie powinien ich miec zamiast zwalac te obowiazki na innych
JPRDL. Idź w rzyć