#fPfe6

Kiedy miałam 13-14 lat, to moja mama musiała często wyjeżdżać na kilka dni, a czasem nawet na dłużej. Zostawałam wtedy w domu sama z tatą (nie mam rodzeństwa). On ogarniał wszystko inne, a ja miałam podlewać kwiatki, których w domu było całe mnóstwo, bo mama je uwielbia. Tata nie chciał tego robić, bo mówił, że nie umie i zawsze podleje za dużo albo za mało. Ja też nie lubiłam tego robić, bo wydawało mi się wtedy, że jestem taka cool i w ogóle super, a to takie nudne i głupie zajęcie. Robiłam to jednak, bo rodzice kazali.

Najbardziej nienawidziłam podlewać takiej dużej paprotki, bo stała wysoko i zawsze musiałam ją zdjąć (nie była aż taka ciężka), a wtedy leciały z niej takie małe listki. Wpadały w najmniejsze zakamarki, a ja musiałam to sprzątać.
Wpadłam więc na szatański pomysł. Któregoś dnia zrzuciłam tę paprotkę. Doniczka się rozbiła, a roślina częściowo się połamała. Cała winę zwaliłam na kota.
Gdyby mama była w domu, to pewnie by uratowała tego kwiatka, ale jej nie było. Tata stwierdził, że z tego to już nic nie będzie i wyrzucił paprotkę.
Kiedy mama wróciła, to była nieźle zła, ale zapewnialiśmy ją, że to wina kota i nic nie dało się zrobić. W końcu jej przeszło. Kupiła sobie dwie nowe paprotki, ale sporo czasu minęło, zanim urosły do rozmiarów tamtej.

Teraz jestem już dorosła i się wyprowadziłam. Co ciekawe, w mieszkaniu mam całkiem dużo kwiatów, bo teraz też je lubię, w tym także dużą paprotkę. A jakże! Kiedy wyjechałam na wakacje, to poprosiłam mamę, żeby je podlewała. Zgodziła się bez problemu. Kiedy wróciłam, wszystko było dobrze, ale nigdzie nie było mojej paprotki! Pytam mamy, o co chodzi. Ona mi na to, że niestety musiała ją wyrzucić, bo kot ją zrzucił i się zniszczyła.

Dopiero wtedy zrozumiałam, jaka kiedyś byłam głupia. Świetnie rozegrane, mamo.
Ja nie mam kota...

A paprotce nic nie jest. Mama za bardzo kocha rośliny, żeby jakąś celowo zniszczyć. Po prostu zabrała kwiatka do siebie do domu i przede mną ukryła, żeby dać mi małą nauczkę. Wszystko już wróciło na miejsce.
Vito857 Odpowiedz

Z jednej strony mama ma niezły rozpęd, żeby tyle lat czekać; z drugiej jest nieźle pamiętliwa i do tego cholernie cierpliwa, że tyle lat wytrzymać.

gitarzystka Odpowiedz

No nie wiem... ja bym raczej lekcję wychowawczą zrobiła dość szybko, żeby dziecko załapało, że zrobiło źle, zamiast czekać z tym, aż będzie dorosłe i żyło na swoim.

paella

Powinna jej wypomnieć na łożu śmierci...

gitarzystka

W testamencie zawrzeć. :D

Clematis Odpowiedz

Ja po prostu wchodziłam na jakieś krzesło żeby podlać 🤷‍♀️

AgentProvocateur Odpowiedz

o jakbym trochę czytała o sobie :D moja mama też kocha kwiaty i miała kwiatka w moim pokoju - hoję, która szybko rosła i miała dłuuugie pędy, a do tego strasznie mdły zapach kwiatów. i będąc w gimbazie/licbazie ucinałam to co mnie denerwowało i wyrzucałam za okno. nie zauważyła bo była to bardzo bujna roślina :p teraz po latach jak mieszkam już bez niej to hoduję niezliczoną ilość roślin. ostatnio jak chłopak złamał mi pęd jednej z nich to bylam strasznie wkurzona. a kiedyś to się dziwiłam czemu moja mama tak się irytuje na złamaną gałązkę jakiegoś habazia! :D

404error Odpowiedz

Ja od zawsze mówiłam, że jak się wprowadzę to nie będzie u mnie w mieszkaniu żadnych kwiatków, no chyba, że będą sztuczne. Póki co mogę pochwalić się jednym kwiatkiem i 50 kaktusami. 👌

jprdl

kaktusy są super 🌵

jprdl Odpowiedz

Zamordowałaś paprotkę :c

Xania Odpowiedz

A mi się podoba :)

NickCave Odpowiedz

Zbyt cool na podlewanie kwiatów. W pewien sposób to urocze.

Nephrite Odpowiedz

Bardzo mi sie podoba to wyznanie! Wydaje sie takie lekkie, trochę zabawne :D ta wasza miłość do kwiatków jest całkiem urocza

bazienka Odpowiedz

a ja uwazam, ze jesli ktos nie ma jak zadbac o rozliny cyz zwierzeta, to nie powinien ich miec zamiast zwalac te obowiazki na innych

CH4T4M44RI

JPRDL. Idź w rzyć

Dodaj anonimowe wyznanie