#bwGAh

Pracuję w małej kawiarni w centrum małego miasteczka. Codziennie spotykam masę ludzi. Czy to starsze małżeństwo, czy młode dziewczyny, czy dzieciaki, których rodzice robią zakupy w sporym markecie obok. Na sytuacje jakie mnie tu spotykają nie starczyłoby miejsca, ale jedna mnie wyjątkowo wprawiła w osłupienie.

Młode (prawdopodobnie) małżeństwo z córką na oko 8-letnią. Kobieta rozmawiała przez telefon, na tyle głośno, że byłam w stanie usłyszeć, jak wyśmiewa córkę swojej "niby znajomej", jak to sama określiła, za jej kilka kilogramów więcej. Mężczyzna coraz bardziej zdenerwowany postawą żony, pyta się córki co chce. Na co ona piskliwym, specjalnie wymodulowanym głosem, że żąda (!) czekoladowego. Odpowiadam, że czekoladowych nie ma, bo co tydzień zmieniane są smaki. Na co mała zaczęła piszczeć. Kobieta odsunęła telefon od ucha, pyta co się dzieje. Dziecko jej tłumaczy, udając płacz, że nie chcę jej dać czekoladowych lodów. Mąż poirytowany wyjaśnia żonie sytuację. Kobietki rezygnują z zakupów, w przeciwieństwie do mężczyzny.

Po pół godzinie wraca rodzinka, kobieta prosi o jak największego loda dla dziewczynki. Podaję, mała nawet nie mówi "dziękuję", a matka obrażona mówi "Proszę przeprosić moje dziecko za brak czekoladowych".
Nie wierzyłam w to co słyszę. Mężczyzna wziął obie damy za rękę i poszli....

Dodam tylko, że dziewczynka na pewno przekraczała normy wagowe 8-latek.
worm Odpowiedz

Szkoda faceta w tym wszystkim. No cóż, buractwo się nam rozpleniło, niestety.

Pers

Bezstresowe rozdawnictwo naszych pieniędzy tak się właśnie kończy...

Dodaj anonimowe wyznanie