#VbJ2k
Zawsze byłam wzorową uczennicą, więc wypełniałam każde polecenie nauczyciela czy po prostu zadania domowe. Jednak pewnego razu nauczycielka powiedziała nam: „Jako zadanie domowe powiedzcie rodzicom, że ich kochacie”.
Zatkało mnie. Był to pierwszy raz, gdy nie potrafiłam wykonać zadania. Te dwa słowa nie umiały mi przejść przez gardło. Nigdy ich nie usłyszałam od nikogo z mojej rodziny, więc było to dla mnie nienaturalne. W moim domu, odkąd pamiętam, nie było czułości ani wsparcia. O emocjach nigdy ze mną nie rozmawiano, a łzy traktowano jako słabość.
Do dziś nie potrafię rozmawiać o swoich emocjach, a jakakolwiek bliskość była dla mnie niekomfortowa przez większość mojego życia.
Rozumiem Cię doskonale. Pomimo tego, że miałam dobre dzieciństwo, rodzice nie okazywali mi uczuć. Nie było przytulasów, całusów czy miłych słów. Pomimo, że jestem po 30 nadal mam z nimi dobre relacje choć bez okazywania jakiejkolwiek czułości czy miłości. Tylko mi się to odwróciło tak że mojego męża obdarzam wręcz bezgraniczną miłością i wielokrotnie mu to mówię. On pochodzi z podobnego domu więc obydwoje dajemy sobie miłość jakiej nie mieliśmy w dzieciństwie. Postaraj się znaleźć taką osobę bo nie ma nic lepszego niż porządny uścisk pod koniec dnia.
Mnie w dzieciństwie raczej nie przytulano. Podobno sama się przytulałam do rodziców, ale nie było tej wzajemności i w końcu przestałam.
Teraz tulę wszystkich. Męża, dzieci, koty, teściową, niektóre koleżanki jak wiem, że lubią...
Pamiętam jak zszokowało mnie, kiedy kolega w klasach I-III powiedział, że nie kocha rodziców 😢😢
Nauczyciele nigdy nie powinni tak robić. Nie mieszkają z uczniami pod jednym dachem i nie wiedzą, jakich dramatów ludzkich dotykają. Nie wszystkie z nich widać gołym okiem. To samo dotyczy księży i katechetów, oni szczególnie potrafią włożyć kij w mrowisko.