Mam dosyć drogie hobby. Jest to gaming. Takie części do komputera czy nowa konsola są dosyć drogie. Nie błagałam rodziców o pieniądze, tylko sama na to wszystko pracowałam. Na samym początku chciałam kupić nową konsolę. Zaczęłam najpierw od pomocy w domu, a potem znalazłam pracę u miłego pana sąsiada. Pomoc w domu była najgorsza. Ojciec wysługiwał się mną jak służącą, a na dodatek zawsze miał do wszystkiego problem. Ale zaciskałam zęby, robiłam jako sprzątaczka. W końcu udało mi się uzbierać na wymarzoną konsolę. Ale, jak się później okazało, nie byłam jedyną, która tej konsoli używała. Jak ja byłam w szkole, ojciec grał tak długo, aż nie wróciłam do domu. Jakoś to znosiłam, ale to co było później... to już nie wytrzymałam nerwowo.
Wracam do domu z wielkim głodem gracza. Wchodzę do pokoju, a tam moja kochana konsola roztrzaskana. Cała wściekła schodzę na dół i pytam, kto to zrobił.
„Wyślizgnęła mi się z rąk. Ale spokojnie, zarobisz sobie na nową”.
Tego było za wiele. Idę do mamy, wszystko jej tłumaczę. Zaciągnęła mnie do sklepu, kupiła nową konsolę, a potem dała ojcu taki opieprz, jakiego nigdy nie widziałam.
Teraz jest na mnie obrażony, bo nie pozwalam mu nawet wchodzić do mojego pokoju.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ojciec bezrobotny? Skoro Ty w szkole a on sobie cały dzień na konsoli gra. Sam by się za robotę wziął.
Może pracuje w domu i ma elastyczne godziny pracy, że robi kiedy chce nawet w nocy
A kiedy śpi?
Staremu dać szmatę niech szoruje podłogę, jest zbrodnia powinna być kara.
Zachowanie ojca żałosne i niedojrzałe
Matka jest z takim bucem, żeby córka miała dla kogo pracować 😂
Mam wrażenie, że autorka jest rozpuszczona. Mało kto za pomoc rodzicom dostaje pieniądze.
Wiele osób, po prostu dostaje konsole, komputery, gry. Więc wydaje mi się, że jest wręcz przeciwnie.
A mi się wydaje, że to byl układ. Aby rodzice nie kupowali konsoli dla widzimisię, tylko aby ich dziecko samo zarobiło, np. pracą w domu. Kiedy byłam młodsza i nie miałam możliwości pójścia jeszcze do pracy, bo w tym wieku nikogo nie zatrudniali, a zbierałam na coś, to moi rodzice również taki układ ze mną zawierali- grabię ogród, pomagam przy drzewie, sprzątam itp. i w zamian dostaję "zarobione" pieniądze. A to, że w przypadku autora/autorki drugą konsolę kupiła mama z marszu, to wina ojca, który nie szanował czyjejś własności i ją zniszczył, więc mama odkupiła. Proste.
"Zaczęłam najpierw od pomocy w domu, a potem znalazłam pracę u miłego pana sąsiada" czyli przynajmniej na część zarobiła sama. Poza tym to zależy od tego za co dostawala pieniadze od rodziców- mogła np. dostawać za sprzatanie ogrodu(u mnie ogródek i ilestam kwiatków wymyśliła sobie babcia, więc to teoretycznie był jej obowiązek), mycie i sprzatanie samochodu, sprzatanie domu(łącznie z "przestrzenia" rodziców). Ale tak- jest nierobem i rozpuszczonym dzieciakiem, bo rodzice jej "kupili" konsole. :D
Niektórzy ludzie mają niezły tupet...
Dziewczyna-gamerka to skarb! :D
Nieczęsto się zdarza, ale co w tym takiego cennego?
Taaa, tylko w praktyce to większość gamerów i gamerek, to ludzie grający całymi dniami w Lola czy CSa, a nie osoby, które faktycznie i interesują się branżą gamingową i mają o niej pojęcie.
Często zaniedbane na co dzień (jeśli spędzają wolny czas przed kompem i to jest jedyne hobby), więc ciało sflaczałe i otłuszczone, włosy przetłuszczone bo nie trzeba wychodzić, lepiej pograć, ugotować albo nie umie albo szkoda czasu, lepiej zamówić pizzę...no dosłownie aż zazdrościć :)
To taki odpowiednik męskiego nerda, zapryszczonego, zawalonego pudełkami po pizzy i butelkami po coli typa w okularach. Nie że okulary to coś złego, tylko taki obraz przychodzi mi na myśl. Ani kondycji, ani wyglądu, ani tematów poza grami...serio, taka dziewczyna to żaden skarb.
Widzę tata bezrobotny...
Na miejscu matki kazałbym kupic ojcu ta konsole
Kasa na konsolę za pomoc w domu, jednak lata 80-90 wychowały nas inaczej... jak miałem 14 lat poszedłem jako pomocnik na budowę w czasie wakacji, żeby pomóc rodzicom. Spoko nie?