#aUU0A
Gdy miałam już skończone 18 lat, zrobiłam pozwolenie na broń. Wiecie, tata myśliwy, więc i ja złapałam zajawkę. Gdy skończyłam 20, zrobiłam też pozwolenie na broń krótką i kupiłam glocka.
Od małego dzieciaka wychowywałam się z kotem Pistacją. Kochałam tego kota nad życie, myślę, że bardziej niż kogokolwiek. Rano wychodząc znalazłam kota pod domem, był rozszarpany przez psa. Wpadłam w krzyk i płacz, rok chodzenia do psychiatry i terapeuty. Pies, który był temu winny, to pies sąsiadów. Nie trzymali go w kojcu, czasem puszczali wolno. Pies zagryzał kury sąsiadów, koty czy inne mniejsze stworzenia. Gdy moja siostra była młodsza, chciał zaatakować i ją. Pewnej nocy miarka się przebrała, wiedziałam, że pies w nocy biega po polu za domem. Więc wyszłam i zwyczajnie w świecie go zastrzeliłam. Zakopałam za domem i wróciłam do domu umyć się i spać.
Awantura wybuchła w całej wsi, nikt się nie przyznał, ale każdy w głębi duszy był wdzięczny. Może to i nieludzkie, ale takie psy nie powinny być wypuszczane.
Wyjęłaś kulę? Po śladach na pocisku można dojść z jakiej broni oddano strzał. Porównają z Twoją bronią i możesz ponieść karę max do 2 lat więzienia. Zresztą jeżeli nawet nie znajdą pocisku, to można po wielkości i charakterystyce rany odczytać, że np. pies zginął z broni kal. 9 mm, a potem porównać z listą osób mających taką broń z okolicy. Glock to nie broń myśliwska i raczej na wsi mało kto ma taką.
Inna sprawa, że wcześniej nikt nie zgłaszał, że sąsiad ma agresywnego psa, którego czasem wypuszcza, nikt nie zgłosił, że pies zagryzł mu kurę, czy kota.
Cóż - mentalność wsi - wszystko załatwiają w własnym gronie.
Skoro mentalność wsi, to raczej sąsiad tego nie zgłosi.
Napisała, że zakopała za domem, więc i tak nie znajdą. Inna sprawa, że psem zapewne nikt się nie zajmował, jak to zwykle na wsi bywa. Samo wypuszczenie z kojca nie zlikwiduje u psa agresji, czy chęci polowania. Sam mieszkam na wsi i naprawdę idąc na spacer ze swoim czworonogiem ze smutkiem patrzę na te wszystkie piękne owczarki niemieckie, labradory, czy nawet mieszańce trzymane całymi dniami w kojcach i wypuszczane na godzinkę, bo "pies się wybiega i wystarczy".
Jest w tym sporo waszej winy. Kot był przez was puszczany na zewnątrz, tak samo jak pies sąsiadów. Został zagryziony przez inne zwierzę. Równie dobrze mogło go potrącić jakieś auto. Wtedy też byś chodziła po wsi z pistoletem i strzelała do każdego, kto ma samochód?
Kot też mógł generować szkody w gospodarstwach sąsiadów i ekosystemie. Koty polują np na okoliczne ptaki, których populacja na danym obszarze znacząco spada kiedy właśnie ktoś sobie postanowi takiego kotka puszczać wolno. Jako że nie jestem jakąś zagorzałą eko fighterką, ani w ogóle nią nie jestem i mam to w nosie, to nie moralizuję na co dzień każdego właściciela wolno wypuszczanych kotów, ale tutaj to już szczyt hipokryzji - jedni nieodpowiedzialni właściciele mają pretensje do drugich nieodpowiedzialnych właścicieli o coś, co jest zwyczajnie następstwem nieodpowiedzialności obu stron. Kochasz kotka? To trzymaj go w domu, kot nie musi wychodzić. A jak już chcesz z nim wychodzić, wychodź na smyczy.
Ale zbaczając już lekko z tego tematu, jakoś nie dziwi mnie to co odwaliła autorka. Ludzie którzy wyrabiają pozwolenie na broń zawsze są jacyś "nie teges". No bo... po co? Skoro realnie, do niczego sensownego jej potem użyć nie mogą, nawet do samoobrony? To zawsze są ludzie z kompleksami i deficytami psychicznymi, którzy próbują się w ten sposób podbudować (pomijam tu jakichś instruktorów na strzelnicach czy generalnie ludzi którzy są w stanie potrzebę posiadania broni jakoś sensownie uzasadnić). Z tego też powodu uważam że nie powinno być możliwości wyrabiania pozwolenia na broń tak o, hobbystycznie, bez powodu. Nie wiem czy żeby takowe pozwolenie na broń uzyskać trzeba przechodzić jakieś psychotesty, ale nawet jeśli tak, to ewidentnie jest w nich luka i nie wyłapują one osób, którym do ręki strach dać scyzoryk, a co dopiero pistolet.
Pomijając sprawę z kotem, co do którego się zgadzam, to pies zagryzał też kury sąsiadów, a kur w kurniku na zawsze się nie zamknie. Czy to też wina właścicieli? Nie wiemy przechodził przez ogrodzenie czy kury latały luzem.
A co do pozwolenia na broń, to oczywiście, że z bronią jest co robić! Skądś na tej olimpiadzie się strzelectwo sportowe wzięło w końcu. Gdyby nie to, że mam inne drogie hobby (w podobnej kategorii), to sama bym zaczęła strzelać.
@dewitalizacja oczywiście, kota nie powinno się puszczać. Ale nie zgodzę się, że sąsiad i autorka byli tak samo winni. Kot przede wszystkim zabija żeby przeżyć - albo żeby coś zjeść, albo żeby ćwiczyć polowanie. Jeśli jakimś cudem zabiłby kurę, to sobie zabierze jedną i zje. I to jest naturalny cykl życia wśród zwierząt. Psy natomiast potrafią rozerwać w strzępy cały kurnik bez powodu, zagryźć kota który ugrzązł w ogrodzeniu, rzucić się na człowieka. No właśnie, drugi aspekt, kot co najwyżej zrobi krzywdę myszy, chomikowi, a psy są w stanie zaatakować w zasadzie wszystko co masz w gospodarstwie, konia, kury, koty, owce a także ludzi, dzieci. I ostatnia kwestia, to nie była pierwsza akcja, gdzie pies wykazał się ponadstandardową agresją. I sąsiad nic nie zrobił. Tak ze jak dla mnie zupełnie inny kaliber.
Niewypuszczanie kotów to właśnie ingerencja w ekosystem.
Jeszcze dodam jedno. Nie bądźmy dziecinni, że nam powiedziano, że to jest dobre a to złe i tyle rozumiemy, albo czarne albo białe. Jednak są różne odcienie szarości, różne stopnie złego zachowania. Z zasady wypuszczanie kota jest złe, ale osobiście znam koty, które wychodzą tylko na trawę w ogrodzie, śpią na krześle i wracają.
@Drag
Tu Cię zaskoczę ale gatunek "kot domowy" jest u nas gatunkiem inwazyjnym.
Rodzimych kotowatych mamy całe dwa gatunki, rysia i żbika. Przy czym ten ostatni jest już rzadko widywany bo krzyżuje się właśnie z kotami.
Pies i to do tego agresywny, jest bardziej niebezpieczny na wolności niż kot, więc oczywiste, że waga winy jest tu inna. Po prostu autorka i jej rodzina sami przyłożyli rękę do tego nieszczęścia wiedząc, że w okolicy biega luzem groźny pies. Kotów nie powinno się wypuszczać przede wszystkim przez wzgląd na ich własne bezpieczeństwo i choroby, które mogą złapać przebywając na zewnątrz.
@dewitalizacja, tak, w tym sensie to masz rację. Też się nie popisali
Wszyscy bardzo przeżywają tą sytuację a tymczasem jest mało prawdopodobne żeby wydarzyła się naprawdę. Trafić po ciemku do psa będącego w ruchu nie jest łatwo a jeśli nawet to by nie padł od razu. By narobił takiego hałasu że pół wsi by się pobudziło. No i jak go zakopać żeby to było skuteczne? Co najmniej metr pod ziemią. Inaczej następnej nocy psy albo lisy by go odkopały.
jeśli dostał w łeb to hałasu nie narobił
Również uważam, ze sytuacja jest zmyślona. Wystrzał z broni jest dość słyszalny, a jeszcze w nocy, gdzie jest ciszej, to już w ogóle.
Sytuacja bardzo podobna do tej, którą znam ze swojej wsi. Zabójcą psa był myśliwy, po sytuacji, w której pies o mało nie zagryzł mnie. Pamiętam chyba tylko dlatego, że wtedy się okropnie bałam, jak nigdy w życiu.
Uau, powiesz coś więcej? Byłaś dzieckiem? Pies był zastrzelony od razu? Jeśli nie to jak uniknęłaś zagryzienia?
Koty też nie powinny być wypuszczane. A jakby Twój kot zabił czyjegoś chomika, to ta osoba miałaby zabić Twojego kota, bo zachował się jak zwierzę?
Rzygać mi się chce, że takie mściwe pustaki mają dostęp do broni. Mam nadzieję, że za to odpowiesz.
Żadne psy ani koty nie powinny być wypuszczane. Twoja rodzina jest tak samo winna śmierci kota, jak właściciele tamtego psa.
A to, że pies był "taki" było winą jego właścicieli. Ich też zastrzelisz?
Na pewno im lepiej w złotej klatce
Kot i pies mają w nazwach gatunkowych człon "domowy" nie bez powodu.
I jednym i drugim można spokojnie zapewnić dobre warunki w obrębie własnej posesji.
Czyli kot norweski może być tylko w Norwegii? A jakby miały w nazwie księżycowy to by znaczyło że mogą żyć na księżycu? Ważne jaką mają naturę a nie co mają w nazwie. Dla kota drewniany płot to żadna przeszkoda, poszerza swoje terytorium o nowe tereny, które stopniowo poznaje podczas swoich wycieczek.
A czy przypadkiem pozwolenie na broń można dopiero zrobić po ukończeniu 21 roku życia? Masz bujną wyobraźnię i do tego chyba nigdy nie byłaś przy strzale...
Na pewno umie się posługiwać lufą, i niejeden strzał już spowodowała :)
Powinnaś przejść ponowne testy, bo mam spore wątpliwości czy ktoś kto z zemsty chwyta za broń powinien mieć na nią pozwolenie
"Jeśli chcemy korzystać z broni palnej musimy mieć ukończone 21 lat życia. Odstępstwem od tej normy są pozwolenia wydawane osobom, które ukończyły 18 lat życia, lecz są ona wydawane jedynie na wniosek szkoły, organizacji sportowej lub stowarzyszenia obronnego, wyłącznie na broń służących do celów sportowych."
Czyli wyznanie zmyslone.
A tłumik też miałaś?