#UZwqp

Taka stresująca i może zabawna z perspektywy czasu historia mi się przypomniała. Żona robiła czystki w domu, tzw. "porządki" i wywalała wszystko co uznawała za niepotrzebne i zajmujące miejsce. Poleciały do śmieci 4 duże worki z zabawkami, ubraniami, jakimiś pierdołami nieużywanymi latami. No i w tym wszystkim moje buty. Zostawiła mi jedną parę i powiedziała, że reszta to syf i mam sobie w końcu kupić jakieś porządne. No ok...

Rano wstaliśmy, jak zawsze zamieszanie, żona pojechała do pracy, po drodze zabierając naszą 4-letnią córkę do przedszkola. 15 minut później mam wychodzić ja, patrzę... jeden but. Szukam wszędzie, zero. Dzwonię do żony czy przypadkiem nie wyrzuciła. Nie, na 100% zostawiła. No fakt, zresztą sam widziałem, przypomniało mi się. Pyta się córki, czy nie schowała. Schowała, ale nie pamięta gdzie. Standard. Nie pamięta co je w przedszkolu, gdzie zostawiła pilota, to skąd ma wiedzieć trudniejsze rzeczy. Na dalsze szukanie brak czasu, więc co tu robić. Sąsiad, jedyny z którym utrzymuję kontakt i taki, że w zasadzie mógłbym od niego spróbować pożyczyć jakieś buty już w pracy. Sprawdzam w google, sklepy obuwnicze od 9.00 najwcześniej otwarte, a ja o 8.30 mam być w biurze. W dodatku jakaś delegacja ma być u nas z Niemiec, więc zajebiście ważny dzień. Ale zawsze tak jest, że wszystko się musi zwalić na kupę, czyt. idealnie zgrać. Myślę...

Kto w pobliżu? Kogo znam? Kto blisko? Przewijam osoby w pamięci jak zdjęcia w telefonie. W końcu jest!

Schodzę dwa piętra niżej. Wiem, że tam mieszka starsza kobieta o kuli. Dzwonię, jest. "Przepraszam, mam wielką prośbę, nie mogłaby mi pani pożyczyć na dzisiaj kuli? Obiecuję, że oddam dwie (taka głupawka z emocji). Żartuję, zapłacę pani 50 zł i zrobię zakupy, ale musi mnie pani poratować" - i tłumaczę szybko w czym rzecz. Patrzy na mnie jak na psychola, ale zgadza się. Zapieprzam do domu i do łazienki i wyjmuję wszystkie bandaże elastyczne. Wszystkie 4. Zaczynam owijać. Jeden poszedł. Zaczynam drugi, jestem w połowie... noż KU...! Nie ta noga, ja p.... Jak się spieszy, to się diabeł... Jadę od nowa, zabandażowana. Na drugą zakładam buta i jazda do samochodu. Oczywiście po drodze korki, ale dojeżdżam dwie minuty przed czasem, biegnę do biura (nie pomyślałem, że ktoś może patrzeć, na szczęście nie), a po przekroczeniu progu kula pod pachę i kuśtykam metr na minutę z grymasem na twarzy. Szef "o kurczę, co to ci się stało?" "A nic tam szefie, drzwiami przywaliłem w palce i spuchnięte jak cholera". "To wracaj do domu, damy radę bez ciebie, nie chcę przy Niemcach jakiejś cierpiącej mumii".
Uff....

But był na balkonie na parapecie.
Szmondak Odpowiedz

Żona tak całkiem zrównoważona psychicznie to chyba nie jest. Jak można zostawić jedne buty, przecież różne sytuacje się zdarzają. I córka też ma zadatki.

Szmondak

A jak się czasem nie zdąży do łazienki i popłynie po nogach to co wtedy?

SpytajMilicjanta Odpowiedz

Szok, ale też się ubawiłam. Wybacz xD

blawatek Odpowiedz

Szacun za rozegranie sytuacji! W życiu bym na to nie wpadła :D

Lucy5 Odpowiedz

W życiu bym na to nie wpadła🤣🤣🤣
Szacun👏

Morison Odpowiedz

Jaki ból 4 liter o tę jedną parę butów =V
Tak można mieć jedną parę butów i żyć w równowadze z samym sobą i światem.
Mam jedną parę butów na co dzień, kiedyś jeszcze w szafie leżały garniturowe ale z czasem się zniszczyły i nie nadawały się do niczego. W dzisiejszych czasach zakup butów to kwestia godziny - dojazd do sklepu, zakupy i powrót do domu - nie rozumiem jaki jest sens w trzymaniu na siłę znoszonego obuwia w szafie.

Etherus Odpowiedz

To wystaw wszystkie buty żony i zostaw jej jedne bo to syf.....

Velasco Odpowiedz

To w domu masz tylko jedną parę butów?
Rozumiem, że faceci nie mają aż tylu butów co kobiety, ale żeby mieć tylko jedną parę?

PinkRoom

Przeczytaj sobie jeszcze raz wyznanie to się dowiesz dlaczego jedną. XD Jest napisane jak wół.

Dodaj anonimowe wyznanie