#To5pt

Jestem rowerzystą, który cholernie przestrzega zasad ruchu drogowego. Poważnie – mam chyba jakieś poczucie misji i świecenia przykładem. Tak więc gdy zobaczyłem, że tylna lampka słabo się świeci, obiecałem sobie, że nie wsiądę na rower, dopóki nie zmienię baterii.
Telefon. Kolega. Zimne piwko 0% w plenerze? Brzmi świetnie. Do piwnicy po rower. Wsiadam. Kuria mać! Lampka. Gdzie ja o godzinie 19 kupię małą, płaską bateryjkę? Do specjalistycznego supermarketu za daleko, w kioskach takich nie mają. No, nic. Będę myślał nad tym w drodze. Raz można złamać własne zasady.
Postanowiłem zahaczyć o lokalny sklep z alkoholami, żeby kupić sobie jakieś smakowe cygarety. Akurat przypinałem moją maszynę do słupka, gdy podtoczył się do mnie senior menello – jeden z całej gromady alkożłopów, które zawsze koczują przy drzwiach i sępią szekle na zakup tanich procentów w aluminiowej puszce.
– E, kolego! – zachrypiał menelaos. Odruchowo chciałem mu powiedzieć, że nie mam hajsu i że płacę kartą, ale ten mnie ubiegł:
– Kolego! – przemówił, zionąc mi w twarz obłoczkiem, od którego wdychania mógłbym w ciągu chwil naj#bać się jak szpadel. – Nie chcesz może kupić baterii?
Zamurowało mnie.
– No kurde, tak się składa, że i owszem – odparłem szczerze.
– Zdzisiu, cho no! – ryknął radośnie żuliusz. – Pan chce baterie!
Podtoczył się do mnie kolejny menelator, taszcząc ze sobą zapach zwietrzałej gorzały i wielką torbę. Kiedy ją otworzył, okazało się, że jest ona po czubek wypełniona nowymi bateriami. Tę, która potrzebowałem, pan Zdziś miał akurat na wierzchu. Skasował za nią 2 złocisze. Rachunku nie wystawił.
Kiedy tak sobie jechałem do parku, a tylna lampka w moim rowerze migotała mocniej niż kogut w radiowozie, pomyślałem sobie, że gdzieś tam wysoko na niebie musi być jakaś kloszardowy bożek. Wielki Żul, który niczym dżin spełnia życzenia, jeśli mu się dwa zetki do piwerka dołoży. Potem miałem trochę wyrzutów sumienia. Dotarło do mnie, że bateryjki pewnie zostały ukradzione z jakiejś Ciastoramy czy innego Liroja Merlę, ale cóż począć – przynajmniej mogłem czuć się bezpieczniej na trasie. Uznajmy to za mniejsze zło...
niechcesieuczyc Odpowiedz

Nie musiały zostać ukradzione. Często takie rzeczy mają iść do utylizacji i można je odkupić za grosze.

Volchitsa Odpowiedz

Za Wielkiego Żula otrzymujesz moje łzy ze śmiechu XD

Czarnoloki Odpowiedz

Wiecie co, drażnią mnie komentarze o tym, że pojechał rowerem pić alkohol. Mógł później pójść na wódkę i zostać u niego na noc. Mógł wrócić pieszo, prowadzac rower. Mógł wypić jednego radlera, później pójść na grilla, nie pić kilka godzin i wsiąść na rower gdy alkohol zejdzie. Mógł zrobić różne rzeczy ale nie wiadomoc co zrobił.

Beztraumy

Ej, 0% piwerko, to nie alkohol

Ciastozrabarbarem

Gdzie te komentarze?

xx122xx Odpowiedz

Liroj Merlę - po prostu zielone OBI 😂

Nysio15 Odpowiedz

Musiałem pomyśleć z pięć minut zanim ogarniałem.
"Jestem terrorystą, który cholernie przestrzega zasad ruchu drogowego"

dzikiedzio Odpowiedz

Rozbawiło mnie to :D

OtakuYaoi Odpowiedz

"Mniejsze zło" aż mi się wiedźmin Geralt przypomniał 😂

ThePerfectAimer Odpowiedz

"Jestem rowerzystą, który cholernie przestrzega zasad ruchu drogowego. Poważnie - mam chyba jakieś poczucie misji i świecenia przykładem" Czyżby anonimowy Mumen Rider? :D

anakonda257 Odpowiedz

Wieli Żul zawsze nad nami czuwa :D

Dodaj anonimowe wyznanie