#SlIXz
Młoda powoli wracała do zdrowia, przyjaciel zamieszkał u nas, nie chciał widzieć żony ani słuchać jej wymówek w stylu, że w szpitalu się pomylili. Koniec końców przyznała się, że zdradzała go te 15 lat temu, a gdy zaszła w ciążę i powiedziała o tym kochankowi, ten wyparował, więc udawała, że to dziecko męża. On od 14 lat dbał i wychowywał dziecko jak swoją córkę. Wcześniej mieli super kontakt, ale gdy byliśmy razem w szpitalu, tylko się z nią przywitał i w ogóle z nią nie rozmawiał. Kiedy z nim wyszedłem, moja żona została z młodą jeszcze chwilę i ta się spytała, dlaczego tata jest na nią zły, przecież wypadek nie był z jej winy, ktoś w nią wjechał, jak była na chodniku. Nie znała sytuacji, więc nie mogła zrozumieć, o co chodzi jej ojcu.
Udało nam się go przekonać, że młoda zasługuje na wyjaśnienia i powinien powiedzieć jej wszystko, jej matka oczywiście zabroniła mu, aby nie wyjść na złą. On jednak się postawił i wyjaśnił młodej, dlaczego tak się zachowywał i zapewnił, że nadal ją kocha, ale nie wie jak ją traktować. Ona wykazała się większą dojrzałością, niż moglibyśmy przypuszczać, powiedziała, że dla niej to on jest jest tatą i zawsze będzie go tak traktować.
Przyjaciel z żoną wzięli rozwód, a w sądzie córka opowiedziała się, że chce zamieszkać z ojcem. I tak mieszkają od dwóch lat i żyje im się dobrze.
Wrobienie mężczyzny w ojcostwo nieswojego dziecka powinno być traktowane jak przestępstwo. Zresztą najlepiej wprowadzić obowiązkowe testy DNA po porodzie i skończy się oszukiwanie mężczyzn.
Obowiązkowe testy DNA... Obciążajmy jeszcze mocniej służbę zdrowia badaniami bez sensu. Kto chce to testy zrobi, a kto nie to nie.
Facet wychował dziecko od urodzenia, więc to on jest jego ojcem. Co za różnica, kto spłodził. Przecież dziewczynka się przez to nie zmieniła.
@Postac
Brak testów służy jedynie oszustkom które wykorzystują nieświadomość mężczyzn w celu uzyskania korzyści majątkowych. Obecnie nawet jeśli samemu zrobisz test to i tak może być to dla sądu niewystarczające bo zwykle kierują się "dobrem dziecka". Ale jeśli testy byłyby obowiązkowe po urodzeniu ale przed uznaniem ojcostwa to tego problemu by nie było.
Dlaczego wszystkie inne oszustwa są karane ale oszukujące kobiety zasłaniają się dobrem dziecka kiedy ich działalność jest równie szkodliwa.
Testy, spoko, ale tylko na koszt pary/mężczyzny, który domaga się testu.
@ohlala
Raczej na koszt niewiernej partnerki.
@ChciwyIcek, wyobraź sobie, że jeśli dziecko nie spełnia "wymogów" ojca to ten też uważa, że nie jest jego. Wystarczy, że dziecko urodziło się dziewczynką, a nie chłopcem, a mężczyzna poddaje pod wątpliwość swoje ojcostwo, bo "jak to możliwe, aby on, prawdziwy samiec alfa, spłodził córkę?". To są skrajne przypadki, ale niestety się zdarzają.
I co? Nadal to wina kobiety, że urodziła się dziewczynka zamiast chłopiec? I to ona jest niewierną?
@ChciwyIcek
Jeśli zostanie potwierdzone, że do zdrady doszło, to może być. Natomiast żadnych testów na koszt państwa.
@Marquise
Ale jakie to ma znaczenie co sobie facet myśli? Na wyniki testu nie wpływają jego głupie przekonania. Facet nie powinien mieć obowiązku tłumaczenia się dlaczego chce test. Jeśli wynik testu na ojcostwo jest negatywy to kobieta była niewierna i tyle.
@ohlala
Ja dalej twierdzę, że powinny być obowiązkowe przed uznaniem ojcostwa. Nie ma pozytywnego testu nie ma wpisu w akcie urodzenia ani ewentualnych alimentów. Mężczyźni zasługują na ochronę prawną przed niewiernymi i manipulującymi kobietami. Potem taki oszukany facet traci setki tysięcy złotych i tysiące godzin na wychowanie nieswojego dziecka.
Wielu mężczyzn może być nie stać na opłacenie testu albo mogą być zastraszeni/zmanipulowani przez kobiety żeby tych testów nie robili. Dlatego dla ich dobra i ochrony powinny być obowiązkowe.
@ChciwyIcek
Nie zgadzam się, godzi to w podstawę związków, którą jest zaufanie. Jeśli już, to w tej sytuacji test powinien być po prostu tańszy. Chociaż pieniądze to głupi argument, bo jeśli ktoś ma wątpliwości, to pieniądze znajdzie. Sam zauważyłeś, że wychowanie dziecka jest o wiele droższe.
Marquise i jej żałosny, pozbawiony konkretnie sensu, wyjęty z tyłka argument postawiony przeciwko naprawdę logicznym, sensownym i sprawiedliwym argumentom ChciwyIcek. No komedia. Co jest Marquise, Twój partner nie wie, że wychowuje nie swoje dziecko?
ChciwyIcek zgadzam się w 100% mimo, że jestem kobietą. Obecnie prawo daje wolną rękę w robieniu z Was idiotów. To nie jest okej i jedyny powód dla którego ktoś miałby być przeciwny Twojemu pomysłowi, to to, że sam ma coś na sumieniu. Sorry, ale ludzie którzy nic nie ukrywają, nie obawiają się narzędzi służacych do zdemaskowania takich kłamstw. Co prawda faktycznie ok mogłoby być że nie przymusowo, ale na życzenie faceta kobieta musiałaby się zgodzić, ale... jak patrzę czasem na kobiety i ich szantaże emocjonalne, może jednak przymus byłby spoko, zrzucałby z faceta odpowiedzialność za chęć upewnienia się. Z drugiej strony... aż szok, że ktoś kto kompletnie nie ma jaj (skoro nie potrafi jasno powiedzieć że chciałby testu) jest w stanie spłodzić cokolwiek.
No ale, wracając do meritum, mężczyźni powinni mieć prawo zażądania wykonania testu na ojcostwo.
Mam wątpliwości, co do prawdziwości tej historii. Ktoś tutaj jest w stanie potwierdzić, że w szpitalu od ręki sprawdzane jest, który dawca się nadaje? Bo samego przeszczepu i tak nie zrobiliby od razu, więc mam wątpliwości, co do tego, że śpieszyłoby im się z wynikami ;)
pewnie z krwi robili i np. wyszly niemozliwe krzyzowki genetyczne
Nie chodzi mi o to, jakie badania zrobili, tylko czy serio zrobiliby je od ręki i od ręki byłyby wyniki.
krew idzie od reki, robia przed kazda donacja i wyniki sa od razu
Poczekam na odpowiedź kogoś, kto się na tym zna. Bo Ty opierasz swoją odpowiedź na podstawie "wydaje mi się", ale nie znasz procedur w tej konkretnej sytuacji.
Jako osoba po przeszczepie powiem nie, pełna procedura uzgodnienia zgodności nie jest możliwa w kilka godzin. Mogli co najwyżej sprawdzić czy jest zgodność grup krwi. Sądząc po opisie chodziło o przeszczep narządu, nerki lub części wątroby. Sprawdzenie czy ktoś może być żywym dawcą trochę trwa, taka osoba musi być w doskonałej kondycji zdrowotnej, tak aby dawstwo nie było dla takiej osoby zagrożeniem ani nie odbiło się na jej późniejszym zdrowiu. Biorca również musi przejść kwalifikację, mi zajęło to blisko 8 miesięcy pomimo młodego wieku i dobrej kondycji zdrowotnej. Kwalifikacja osób, które potrzebują natychmiastowego przeszczepu (np. osoby bez dostępu dializacyjnego w przypadku nerki) również trochę trwa, przynajmniej kilka dni podczas których trzeba w szpitalu wykonać wszystkie badania.
od parunastu lat jestem krwiodawca, przy kazdym oddaniu krwi robili mi testy na grupe, nawet jak juz mialam krewkarte, na wszelki (moze to fanaberia pan w tym konkretnym RCKiK, nie wiem)
jesli uwazasz, ze parenascie lat/kilkadziesiat takich testow to "wydaje mi sie", to nie mam pytan
jasne, to nie to samo, co testy zgodnosci tkankowej czy DNA, ale podstawowy test, robia go nawet w karetce na szybkosci, jesli potrzeba transfuzji na juz
Było kilka opowiadań strony zdradzającej że po co do tego wracać , to się nigdy nie wyda. I komentarze czytelników że może się wydać po wielu latach , przy przeszczepie. No i nie trzeba było długo czekać, takie opowiadanie też powstało.
Nie ma w naszym systemie opieki zdrowotnej opcji, aby to pielęgniarka informowała o wynikach badań. Nigdy. Musiałby to powiedzieć lekarz tylko i wyłącznie przy rodzicach/opiekunach prawnych pacjentki.
mega slaba opcja, facet w takim przypadku powinien moc zrzec sie ojcowstwa i ewentualnych alimentow
ale mnie zastanawia jeszcze inna rzecz- czy pielegniarka moze sobie pozwolic na taki komentarz? i to publicznie?
Przecież jest coś takiego, jak zaprzeczenie ojcostwa.
o wlasnie, mialam napisac *ojcostwo
jest, ale po 1 dziecko urodzone w malzenstwie i 300 dni po rozwodzie/smierci jest uznawane automatycznie za dziecko meza
po 2 moze byc problem, bo na badania genetyczne dziecka matka musi sie zgodzic, a moze stanac okoniem, a uznanie testow zrobionych samodzielnie przez ojca zalezy od sedziego
plus facet ma rok na zlozenie takiego pozwu lub pol roku w zaleznosci od zrodla, na jakie natrafilam, bez terminu tylko prokurator
co nota bene w tej sytuacji mocno polecam, a z wyrokiem w reku pozew rozwodowy z orzeczeniem o winie matki tego dziecka
no i nalezy zastanowic sie co z relacja tego pana z dzieckiem, ktore wychowywal kilkanascie lat, bo wiez sie jednak zawiazala
Jakim cudem tak szybko stwierdzili, że rzekomy ojciec nie jest prawdziwym ojcem?
Mogły się nie zgadzać grupy krwi. Ale wtedy wchodzi w grę także pomylenie dzieci zaraz po porodzie.
To by powiedzieli, że jest niezgodność z grupami krwi, i wtedy nie byłoby pewności, że matka jest matką... A podobno takie stwierdzenie padło.
Oficjalnie muszą jeszcze trochę poczekać, a później mogą brać ślub. Wytrenuje sobie nową żonę od małego