#S6rF6

Anonimowa historia o tym, jak łatwo jest stracić przyjaciela.

Zaczęło się to już wiele lat temu. Mój przyjaciel, niestety, rozwiódł się z żoną. Całość przebiegła bez większych dram. Ot, rok chodzili na terapię małżeńską, aż ona stwierdziła, że wcale to nie pomogło. Zostawiła mu ich wspólne mieszkanie, wyprowadzając się do swojego mieszkania (po rodzicach).
Mój przyjaciel, powiedzmy Daniel, ciężko to znosił. Popadł w dystymię, chodził po psychiatrach. Z racji że naprawdę było mi go szkoda, jak i z faktu, że zwyczajnie bardzo go lubiłam, nieraz robiłam mu zakupy czy pomagałam w jakichś mniejszych czynnościach w domu. Nawet po sylwestrze wraz ze znajomymi posprzątaliśmy cały salon, kiedy jeszcze spał, zostawiając miłą niespodziankę. Tak samo staraliśmy się organizować mu większe urodziny, aby wiedział, że nie jest sam. Z czasem Daniel postanowił wrócić do swojej matki, a mieszkanie oddał bratu. Ode mnie był spory kawałek, ale i tak starałam się być dwa-trzy razy w tygodniu.

Nie wiem nawet kiedy dokładnie, ale zaczął oglądać filmiki na YT. Wszystkie można podsumować tak:
– spiski
– uuuu, kobiety są złe
– oczywiście, że tylko ty byłeś ofiarą.

Z początku zaczęło się niewinnie, od rzucania uwag w stylu „heh, bo KOBIETY”. Z czasem zaczęło się to zmieniać w biadolenie „bo żadna kobieta mnie nie chce, a nawet jakby chciała, to i tak one są toksyczne i mnie skrzywdzi”. Raz nawet przypomniałam mu, że ja też jestem kobietą, ba! i ja, i nasza wspólna przyjaciółka miałyśmy nieprzyjemność bycia w związku z toksykami, jednak nie uważam, że to wina mężczyzn. Naprawdę starałam się prowadzić dialog, byłam nawet z nim przy uśpieniu jego zwierzaka, żeby nie musiał tego przeżywać samemu. Widziałam, jak mu było ciężko, mi zresztą też, bo lubiłam jego zwierzaka. Wyciągałam go na spacery (sam wspominał, że z chęcią by powiedział nasze miasto). Ale ostatnio nie mam już sił. Minęło już siedem lat, a ja mam wrażenie, że dla niego ten czas stanął w miejscu. Zmienia się tylko stosunek do kobiet...
Było mi niezmiernie przykro, kiedy zdecydowałam, że muszę odpocząć i nadal jest. Chciałabym, aby wrócił mój przyjaciel, nie zawsze uśmiechnięty, trochę introwertyczny, ten, z którym można było rozmawiać zarówno na śmieszne, jak i poważne tematy bez narracji „kobiety som złe/wszystko to spiski”.
Chciałabym zagrać z nim znowu w planszówkę, narzekając trochę na przyziemne sprawy czy opowiadając anegdotki.
Brakuje mi mojego przyjaciela... tak samo jak sił, aby dłużej próbować go pocieszać.

I nie tylko ja tak to odczuwam, wiele znanych nam osób też się od niego odsuwa z podobnych powodów.
A ja chciałam się tylko wygadać komuś obcemu... anonimowo.

PS Zanim ktoś zacznie snuć teorie: mój przyjaciel nigdy mi się nie podobał i ja też nie jestem w jego typie.
Postac Odpowiedz

Przykro się to czyta. Współczuję. Musisz się przygotować, że jeśli się faktycznie odsunięcie - co jest zrozumiałe, nie można ciągle dźwigać problemów innej osoby, która sama nie chce sobie pomóc - to on może to potraktować jako potwierdzenie swoich teorii. Kobiety będą jeszcze gorsze, a spisków będzie więcej - bo to on jest ofiarą. Możesz spróbować mu wyjaśnić - może na piśmie? - czemu chcesz rozluźnić znajomość. Jeśli będzie chciał, to zrozumie. A jak nie, to... Trudno. Nie możesz go ciągle dźwigać.

Najbardziej boję się tego, że przy nawet chęci rozluźnienia kontaktów będzie musiał znowu zmagać się z depresją. A najgorsze jest to co piszesz, że utwierdzi się w przekonaniu, że kobiety są najgorsze.
To pismo, nie jest złym pomysłem

Deaneris Odpowiedz

Pokaż mu to wyznanie, jeśli nie zrozumie tego co tu napisałaś i niedajboże zacznie jeszcze narzekać, to wiej. Nie ma sensu się męczyć z kimś, kto będzie niejako wampirem energetycznym

Czaroit Odpowiedz

A Ty jesteś pewna, że to jest Twój PRZYJACIEL?
Ktoś, na kogo zawsze, niezależnie od jego humorków, możesz liczyć? Ktoś, kto zakopałby z Tobą trupa w lesie, gdyby było trzeba? Nawet mimo tego, że obecnie uważa wszystkie baby za złe i mu, biednemu smutno w życiu?

Czy może to tylko kumpel, z którym kiedyś dobrze się dogadywałaś i bawiłaś. No i może parę razy pożyczył stówę do pierwszego - ale tyle zrobi też dobra sąsiadka.

Kobito, ocknij się. 7 lat niańczysz dorosłego chłopa. I jeszcze się dziwisz, że on, zamiast stanąć na nogi, zamienia się w coraz bardziej rozkapryszonego dzieciaka.

A poza tym, typ jak dla mnie potwornie toksyczny. Jaki NORMALNY, ZDROWY PSYCHICZNIE facet poszedłby do babci przyszłej żony, by ta szantażem zmusiła ją do małżeństwa?! Nawet mi słów brakuje, by to skomentować, tak bardzo, bardzo źle to świadczy o tym człowieku.

GeddyLee Odpowiedz

Dziwisz mu się?

ohlala

No, ja się dziwię.

Econiks

Normalni ludzie nie zaczynają dyskryminować całych grup społecznych z powodu jednej krzywdy.

Chociaż może ten przyjaciel od samego początku był niezrównoważony? Autorka nie podała przyczyny terapii, ale skoro trwała rok i to żona stwierdziła, że nic z tego nie będzie, to najwidoczniej mąż był problemem. Nie zrobiła mu krzywdy, a nawet zostawiła mieszkanie. Widocznie mąż jej nieźle dopiekł, bo zazwyczaj ludzie walczą o część własności, odpuszczają, gdy nie chcą mieć nic wspólnego z daną osobą.

Econiks, to małżeństwo było skazane na rozwód. Głównie z okoliczności z jakich do niego doszło. Ogólnie to rodzice byłej żony Daniela umarli kiedy ona była na końcu magisterki. Śmierć gwałtowna, więc nie była na to przygotowana. Pracowała na pół etatu ale jeszcze próbowała uzyskać prawo do opieki nad swoją niepełnoletnią siostrą. Nie wiem dlaczego, Daniel stwierdził, że to idealny moment na zaręczyny, których ona i tak mu odmówiła. Daniel zamiast przeczekać, to poszedł do jej jedynej żyjącej bliskiej rodziny (jej babci). Dziewczyna zgodziła się na ślub, bo jej babcia zagroziła zerwaniem kontaktów.

Z mojej perspektywy, widziałam zmianę między nimi na przestrzeni lat. Na początku wiele czasu spędzali razem, potem każde oddzielnie. Nie gwałtownie tylko stopniowo. Moim zdaniem, nie licząc zmuszenia do małżeństwa, głównie tracili poprzez bardzo skrajne potrzeby. Ona lubiła wychodzić na miasto, do kina, teatru, muzeum, on wolał siedzieć w domu i grać w RPG. W wielu zagadnieniach, mieli bardzo skrajne opinie.

Ale teraz. Ona zmieniła mieszkanie, ma chłopaka, no widać, że układa sobie życie, a on jak można przeczytać tkwi ciągle w tym samym miejscu.

GeddyLee, stan "ta płeć jest zła" owszem jest naturalny w okresie dochodzenia do siebie. Nie mniej jest różnica pomiędzy etapem, a latami i utwierdzaniem się w tym przekonaniu.

MaryL

@Dahun2, to ten Twój przyjaciel od początku był taki! Nie widzisz tego? Zagroził dziewczynie, której właśnie umarli rodzice, że straci kontakt z jedyna rodzina, jeśli za niego nie wyjdzie, to okrutne i chore przedmiotowe traktowanie! A to tracenie przez skrajne potrzeby, opinie? To brzmi jak jakiś eufemizm na toksyczna relacje, gdzie jedno drugiemu wyrzuca sposób spędzania czasu. A ty 7 lat w okolo niego skaczesz. Masakra.

Econiks

Niezły toksyk

MaryL, każdy może popełnić głupi błąd. Ja wiem, że tutaj wszyscy są święci ale nawet dobra osoba, może zrobić totalną głupotę.
Tak, zmuszenie do małżeństwa było głupie i było totalnym błędem. Jednak największą rolę odgrywa tutaj babcia, która nie zostala przez niego zmuszona, aby namawiać X do ślubu. Dodatkowo ten ślub był planowany już od jakiegoś czasu (było z sobą dobre kilka lat).
Nie zmienia to faktu, że na ten ślub się zgodziła, wątpię aby babcia ograniczyła kontakt z dwiema wnuczkami i to jedynymi.
I może się to wydawać dziwne ale to ona była dominującą osobą w małżeństwie. Daniel ma naturę bardziej uległą, co jest trudne bo jego rodzice nawet teraz męczą go o zrobienie dzieci i znalezienie nowej żony. Przez takie życie pod presją, można zrobić debilstwo. Do tego przez tą uległość te wszystkie filmiki, teorie wchodzą mu w psychikę dużo łatwiej.
Po drugie, depresja to poważna choroba. Miałam nie pomóc przyjacielowi, który ewidentnie był na skraju samobójstwa?
Odpowiem też na inne pytanie co padło, tak, jak ja przychodziłam z problemem to zawsze starał się pomóc. Nigdy nie była to jedynie pomoc z mojej strony, choć przez chwilę, ze względu na jego stan, rzeczywiście była nieco bardziej jednostronna.

Sokowirowka3000 Odpowiedz

No cóż, trochę racji jednak ma. Na przestrzeni swojego życia miałem naprawdę wielu znajomych i przyjaciół. Z niektórymi z nich kontakt utrzymuje już naprawde wiele lat. Zawsze byłem osobą lubianą i szanowaną, zawsze pomagałem każdemu kto tego potrzebował, zawsze było można pogadać ze mną na każdy temat. Jednak jest pewien ważny szczegół - w każdym jednym przypadku - mowa o innych facetach. Mimo, że nigdy nie dyskryminowalem płci przeciwnej ani nie traktowałem jej gorzej. Po prostu faceci zwracali uwagę na moje cechy i zalety. A te same cechy i zalety przez kobiety były zawsze olewane. Także trochę się nie dziwię temu, że może mieć żal. Tym bardziej, gdy widzi, że on mając jakieś predyspozycje nie może sobie nikogo znaleźć, a w tym samym czasie laski lecą na jakichś patologicznych łysoli którzy są fajni przez tydzień, a potem walą je patelniami przez łeb dla zabawy. Albo dlatego że się nie słuchają jak psy.

Nicniepowiedziala

Czy mi się wydaje czy druga część twojego komentarza jest nie na temat..?

LubieBzy

Wiele osób, niezależnie od płci, ma podobne doświadczenia. Jestem dziewczyną, z urody totalnie przeciętną. Też nigdy nie odmówiłam pomocy znajomym w potrzebie, też byłam otwarta na każdą dyskusję. Do tego inne cechy, które ceniły koleżanki, ale przez całe życie miałam jednego - może dwóch - adoratorów. I nigdy nie czułam żalu wobec facetów, że wolą ładne ale toksyczne laski. Lub że płaczą mi w ramię jaka to dziewczyna nie jest okropna, ale pędzący na każde jej skinienie. Fakt, gdy moje przyjaciółki znalazły chłopaków było mi trochę przykro, zwłaszcza że moje potrzeby seksualne wzrosły wtedy, ale nie wyobrażam sobie jak mogłabym pluć jadem na ogół mężczyzn tylko dlatego, że z żadnym nie mogę stworzyć związku. Przecież to absurd!

Sokowirowka3000

@Nicniepowiedziala
Caly mój komentarz jest jak najbardziej na temat. Aczkolwiek nawet gdyby nie był, to jaką robi to różnicę? Równie dobrze mógłbym napisać komentarz o hodowaniu marchewki. Tak naprawdę tak długo, jak nikogo nie obrażam, ani nie podaję poufnych informacji to mogę pisać o czym mi się tylko zachce i nie ma w tym nic złego.
@LubieBzy
Jest tutaj pewna zasadnicza różnica - akurat ja siebie nie mogę nazwać człowiekiem przeciętnej urody. Akurat natura obdarzyła mnie całkiem solidnymi genami jeśli o to chodzi. Natomiast nigdy nie uważałem, żeby czyniło mnie to jakimś nadczłowiekiem. Po prostu kolejna zaleta do nieskromnie mówiąc, konkretnego stosiku. Mimo to, nie mogę nawet powiedzieć, że nie udało mi się stworzyć żadnej solidnej relacji z jakąś kobietą. Nie udało mi się stworzyć żadnej, a co dopiero dobrej. Mimo wszystko, ja sam osobiście żalu do nikogo nie mam, no bo i czemu miałbym mieć? Co najwyżej mogę mieć do maszyny losującej, że nie urodziłem się gejem, bo sporo by to uprościło. Jedynie zaznaczam, że rozumiem, iż facet z wyznania taki może mieć. Nie każdy jest w stanie od razu takie rzeczy zrozumieć. Niektórzy potrzebują do tego czasu. A inni nie dojdą do tego nigdy. Ale nie znaczy to z góry, że to coś niezrozumiałego albo absurd. Nie ma nic trudnego w zrozumieniu, dlaczego ludzie mogą popełniać błędy lub myśleć w zły bądź niepoprawny sposób. Trzeba tylko chcieć to zrozumieć i dostrzec gdzie jest w ich logice błąd i skąd on się bierze.

jakosbedzie Odpowiedz

Szkoda chłopa i przyjaźni. W takich przypadkach, to chyba nic nie pomoże, jeśli sam nie będzie chciał

Dragomir Odpowiedz

Trochę szkoda że się sobie nie podobacie, bo taki seksik potrafi naprawdę podnieść poziom endorfin i nadać życiu wiele ciepłych barw :)

Ale ja akurat wierzę że prawdziwa przyjaźń nie płci, są osoby z którymi mam naprawdę dobre relacje i nie myślę żeby z nimi iść do łóżka.

Wrath

Seks bez związku to puszczalstwo.

Nicniepowiedziala

Wrath masz piękne, etyczne myślenie. Całe życie tak myślałam. Jestem już w małżeństwie, męża nigdy nie zdradziłam i tego nie zrobię. Miałam przed nim partnerów seksualnych. Mało, z każdym z nich byłam w związku. Mam trzy córki i będę je uczyć innej postawy, niż ja miałam. Niech korzystają rozsądnie z życia (nie mówię o jakichś orgiach, tylko o tym, żeby się nie bały seksu bez związku) a nie były takie cnotki niewydymki jak ja byłam. Oczywiście, w stałym związku zdrada jest niewybaczalna (a to też nie prawda, bo zależy od sytuacji, rozumiem zdradę jeśli ktoś ma syndrom ofiary i żyje z toksykiem- zanim napiszesz, że wystarczy odejść poczytaj o syndromie gotowanej żaby, poczytaj o byciu ofiarą) ale jeśli się jest młodym, nie ma jeszcze partnera, nikogo się nie krzywdzi i dba się o swoje zdrowie, oraz o brak ciazy, to nie seks bez związku nie jest puszczalstwem. I powtarzam, piszę to jako osoba, która kiedyś myślała tak ideologicznie jak Ty.

Nicniepowiedziala

Zjadło mi przecinek, a nie mogę edytować. Ma być "to nie, seks bez związku nie jest puszczalstwem"

Wrath

Myśl sobie co chcesz. Sypianie z kim popadnie to puszczalstwo i tyle.

Dodaj anonimowe wyznanie