#Q2aQx

W podstawówce byłam gnębiona przez rówieśników. Do tej pory nie wiem dlaczego – zawsze byłam skromna, nieśmiała i dobrze się uczyłam. Krótko mówiąc, nie wyróżniałam się szczególnie.
Zaczęło się od jakichś śmiechów czy plotek. Nie zwracałam na to szczególnie uwagi. Ale potem było jedynie gorzej. Gdzieś tak od drugiej klasy zaczęła się zabawa w „zakażenie”. Polegała ona na tym, że jeśli nielubiana (czyli zakażona) osoba czegoś lub kogoś dotknie, to nie można tego dotknąć, bo choroba przejdzie na ciebie. A jak się tego pozbywano? Po prostu wystarczyło otrzeć się o inną osobę. Z początku nawet mnie to bawiło, ale po pewnym czasie zauważyłam, że coś jest nie tak, bo „zakażałam” tylko ja. Później zaczęło się jawne wyśmiewanie mnie – cokolwiek bym nie zrobiła, to było to dziwne. Obrażanie również było na porządku dziennym. Tak samo jak dobrze zapamiętane przeze mnie „Nie masz prawa głosu!”.
Co teraz mam?
Traumę, lęk przed odrzuceniem, fobię społeczną i prawdopodobnie depresję. Boję się nawet podejść do kasjerki w sklepie. Jedynie moja przyjaciółka, która oddalona jest ode mnie o kilkaset kilometrów, pomaga mi się ośmielić i przestać bać ludzi.
Naprawdę niewiele trzeba, by zniszczyć komuś życie.
budyn4 Odpowiedz

Co za c*huje.
Z takimi rzeczami, na szczęście, z powodzeniem pracuje się na terapii. Wazne jest też zbieranie pozytywnych doświadczeń z ludźmi.
Naprawdę źle trafiłaś. Ale choć w relacjach międzyludzkich często nie ma fajerwerków, to nie są one tak złe. Takie rzeczy tylko w szkole i wojsku.

livanir Odpowiedz

Za to wielka by z tego wyjść. Warto skorzystać z pomocy nie tylko przyjaciółki, ale i terapeuty

Czaroit Odpowiedz

Dlaczego zostałaś wybrana? Na ofiarę wybiera się zazwyczaj kogoś, kto trochę odstaje od reszty. Jest rudy, gruby albo wyjątkowo chudy, spokojniejszy od innych albo ciągle podekscytowany. Uczy się lepiej albo dużo gorzej. Jest biedniejszy albo bogatszy. Jest jedynakiem albo właśnie ma wyjątkowo liczne rodzeństwo. Jako jedyny zjada brokuły na stołówce. Itd. JAKIKOLWIEK powód jest dobry.

I to zawsze zaczyna się tak samo. Jakaś lekka zaczepka, mała złośliwość. Niby nic wielkiego. Ofiara to ignoruje, bo nie ma się o co wściekać a ona chce mieć święty spokój. I to jest największy BŁĄD.
W tym właśnie momencie koło przemocy zaczyna się nakręcać. Zignorowałaś, że ktoś cię obgadał? Następnym razem wyzwie cię prosto w twarz. Kolejny raz to zignorujesz? To na ciebie naplują. Nic z tym nie zrobisz? Wyrzucą ci rzeczy na śmietnik. Popłaczesz się? To cię pobiją.

Przemoc zawsze eskaluje tak długo, póki ofiara nie stanie do konfrontacji z oprawcami.
Dlatego najlepiej do tego nie dopuścić, bo potem jest coraz trudniej. Już przy pierwszej zaczepce trzeba odpowiedzieć tak, by komuś w pięty poszło. Spróbuje raz i drugi, po czym odpuści i pójdzie szukać innej ofiary.

Nie szukaj w sobie przyczyny, dla której to Ciebie wybrano. Nie wybrano Cię, bo coś z Tobą nie tak. Z Tobą wszystko jest w porządku, zawsze było. Wybrano Cię, bo będąc łagodną osobą, zignorowałaś początkowe zaczepki i pozwoliłaś siebie krzywdzić. To jedyny powód.

worm Odpowiedz

Zabrakło w tym wszystkim reakcji nauczycieli, a panuje jakiejś dziwne i mylne przeświadczenie, że nauczyciel jest sprzymierzeńcem lub mentorem ucznia. Nie, nauczyciel ma gdzieś ucznia tak długo jak ten za mocno nie krwawi i dycha. Nauczyciel chce odbębnić swoje i nie mieszać się w jakieś rzeczy związane z ofiarami i oprawcami. I pokazuje to oczywiście na każdym kroku w postaci genialnego "olej to się znudzi" (nigdy się nie nudzi, zawsze jest przesuwana granica dalej i dalej aż do reakcji która oprawców usatysfakcjonuje), "nie obchodzi mnie kto zaczął, macie sobie podać ręce na zgodę" (co jak wiemy, magicznie rozwiązuje problemy) i tak dalej i tym podobne.

GeddyLee Odpowiedz

skąd ja to znam

taaaaa Odpowiedz

U mnie największą podżegaczką była tzw. klasowa popularna dziewczyna, której matka była nauczycielką, a ojciec klawiszem w zakładzie karnym. Oboje już nie żyją, bo zapili się na śmierć. Prawdopodobnie przenosiła zachowania tatusia z domu do szkoły. Mi ostatnio przetransformował się charakter. Zrozumiałam, że byłam maltretowana psychicznie, bo byłam za spokojna. Obecnie potrafię tak "z**bać" kogoś słownie, że zastanawiają się, czy dzielnicowego na mnie nie wzywać XD. No cóż, oddaję to co do mnie wysyłają. Dodatkowo nie daję się gorzej traktować. Po prostu nie jestem w stanie tego ścierpieć. Dlatego jak mi źle w pracy, to ją zmieniam. Jestem żywym przykładem, że można się zmienić. To prawda, że nauczyciele mają uczniów gdzieś, ja chciałam się przenieść do innej szkoły, ale było to wyciszone, żebym nie psuła reputacji szkoły. Moje zdrowie i życie nikogo nie obchodziło, ale reputacja szkoły/tej konkretnej wychowawczyni tak. Rację to mieli starożytni Rzymianie "chcesz mieć pokój, idź na wojnę" - to jest motto które, u mnie sprawdza się idealnie.

eeelalla Odpowiedz

mnie tez gnębili od 3 lat w pracy, w której siedziałam prawie 5 lat , jeszcze na czarno, lubiłam ten zawód ale zaczynało się niewinnie wkrótce przemieniło się w piekło... chce pwoiedziec czuje to samo... a nie mam odszkodawania, nawet za ostatnie dni pracy nie dostałam wypłaty, zaczełam i odpisywac co robili nawet n fb na grupie mobinng stop - pod postem koleżanki z pracy dwa dymki odnośnie zmian , to powiedzieli ze to we mnie jest nie nawisc i nikt nic takie nie robili i ta co mnie najbardziej atakowała zaczeła wypisywac pierwsza ,...a nie jestem pierwsza ich ofiara, teraz nie nadaje sie do rzadnej pracy

Uzytkownik404 Odpowiedz

"Odkażam się od tego!"

Nawet nie wiedziałam, że to pamiętam :o

Dodaj anonimowe wyznanie