#NW38M
Zacznijmy od tego, że moja rodzicielka jest z innego kraju, a między moimi rodzicami jest 14 lat różnicy, przez co się nie dogadują. Dobra, to w sumie mało powiedziane. Mój ojciec to tyran. Przemoc psychiczna to codzienność w tym domu. Niestety fizyczna również ale oszczędzę sobie i wam szczegółów. Czasem jednak ślady zostają i nie zawsze da się je ukryć. A co na to szkoła?
Szkoła to też oddzielna historia: szykanowanie, wyzwiska, izolacja. Ale czemu się dziwić, jak w klasie jest 21 osób w tym 3 dziewczyny razem ze mną. Chłopcy jak chłopcy, lubią podokuczać i w sumie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie stworzyli klubu mającego na celu mnie zlikwidować. A że wszystko działo się poza terenem szkoły nikt nic nie mógł/nie chciał zrobić. To może straszne, ale nabrałam wzorców z domu, więc potrafiłam się bronić i dopóki działali pojedynczo dawałam sobie radę, ale gdy połączyli siły, byłam bez szans. Często wracałam do domu pokiereszowana, ale zamiast pytań był krzyk, bo jak to tak żeby dziewczynka tak wyglądała i potem wiadomo, wyglądałam jeszcze gorzej. Rozmowy z psychologiem szkolnym nic nie dały, bo raz że początkowo pomijałam problem w domu, a dwa stwierdził, że dopóki nie przestanę na nich donosić oni nie przestaną się znęcać. Tak zacisnęłam zęby i skończyłam podstawówkę.
Zmiana szkoły, zmiana ludzi ale nie mojej psychiki. Mimo że wszyscy byli przyjaźni, chcieli mnie poznać byłam nie ufna, nie zwierzałam się. Do samego końca byłam zagadką. Stwierdziłam, że wołanie o pomoc nic nie da, bo nie wiele mogą zrobić, a po doświadczeniach jakie miałam wolałam stać się niewidzialna. Ale tak się nie da. Nie zależało mi na szkole, na ocenach, na ludziach. Ale zależało mi na tym, żeby jak najkrócej być w domu. Zapisywałam się więc na wszystkie zajęcia jakie tylko były. Tam zwróciłam na siebie uwagę jednej z nauczycielek. Zaczęła ze mną rozmawiać, zainteresowała się mną. Widziała, że mam problem.
Tak właśnie znalazłam osobę, której z czasem zaufałam. Opowiedziałam jej wszystko, dużo więcej niż mogę opisać tutaj pokazałam to co tak bardzo próbowałam ukryć. Była wstrząśnięta i obiecała że tego nie zostawi. Tak też zrobiła. To był długi proces, trudny dla nas wszystkich, ale udało się odebrać prawa rodzicielskie moim rodzicom i zamieszkałam z moją nauczycielką. Stała się dla mnie mamą, choć swoją rodzicielkę wciąż kocham, to jednak mamę miałam jedną.
Wiem, że nigdy już nie będzie mogła tego przeczytać, ale w taki sposób, chciałam jej podziękować za wszystko. Zginęła w wypadku w tamtym roku, ale dopiero dzisiaj byłam w stanie spełnić jej ostatnią wolę.
Obiecałam, że otworzę się na ludzi i nie będę wstydzić się przeszłości.
Krok 1 wykonany.
Po malutku aż do skutku.
Brzmi jak "Matylda" Roalda Dahla z tą adopcją przed nauczycielkę. Ale nie wątpię, że mogło się tak zdarzyć.
Też miałam takie skojarzenie ;)
Tak! Też od razu mi się skojarzyło z tą książką
Cieszę sie, że spotkałaś na swojej drodze swoją mamę. Trzymam za Ciebie kciuki.
Szczerze ale Ci zazdroszcze... codziennie sobie wyobrażam jakby moje życie wyglądało jakby ktoś się mną zainteresował kiedy byłam dzieckiem i jakbym została odebrana swoim rodzicom. Miałaś ogromne szczęście i napewno wyrosłas na ułożona kobietę która zna swoją wartość :)
Łezka w oku mi się zakręciła.
Dużo siły dziewczyno, dużo wytrzymałości i wiary. Walcz o siebie, jak ta nauczycielka zawalczyła o ciebie. Warto bo życie jest piękne.
Badz silny
no dobra, ale czemu nie zglosilas pobicia po prostu? naruszenie nietykalnosci cielesnej jest karalne niezaleznie od miejsca zdarzenia
jakby moje dziecko wracalo w takimstanie ze szkoly, rozkrecilabym armagiedon
super, ze udalo ci sie zmienic zycie i ze trafilas na te kobiete :)
moze psychoterapia?
Jej stary też rozkręcał armagedon, że wracała w takim stanie, tyle, że obrywało się jej
to zrozumialam, ale nadal nalezalo to zglosic- i wyczyny kolegow i starego
Serio oczekujesz od dziecka w podstawówce że pójdzie na policję i zgłosi przemoc? Chodziła do psychologa szkolnego, co masz w tekście i uja jej to dało.