#NE1qV
Przenieśmy się do czasów głębokiego PRL-u. Moja mama - młoda dziewczyna wtedy, lat ok. 21, postanowiła się udać ze swoją mamą na handel do ówczesnej Rosji. Wiadomo jak było, każdy dorabiał jak mógł. Wysoko ''cenionym'' towarem wtedy były... prezerwatywy.
I tak oto moja matula z plecakiem po brzegi wypchanym prezerwatywami szła wraz ze swoją mamą przez odprawę celną.
Celnicy dokładnie przeszukiwali każdego ''wycieczkowicza'', kolejka powolutku sunęła naprzód i w końcu nadszedł czas i na nią. Celnik sięga do plecaka i wyciąga długą taśmę kondonów, jedną z wielu. Zdumiony patrzy to na plecak, to na mamę i pyta ''Szto to?''. A ta agentka, żeby jej nie skonfiskowali całego plecaka, wypaliła z tekstem "Ja tyle potrzebuję''...
Puścili ją.
Sprzedała wszystkie.
Pozdrawiam Cię, mamo, ciekawe czym mnie jeszcze zaskoczysz...
Gdyby jednak zostawiła sobie trochę to mogłoby Cie tu nie być :)
KondoMÓw.
No nie wiem. Irlandzki piłkarz nazywał się Padraic O'Condon.
Natomiast prezerwatywy to kondomy.
Seks i piłka nożna to dwie różne rzeczy. Naprawdę.