#MJrKZ

Mieszkam w większym mieście i od kilku już lat dojeżdżam do pracy autobusem miejskim, zazwyczaj stojąc przez całą podróż. Około godziny 7 rano autobusy są przepełnione, dzieci jadą do szkoły, dorośli do pracy i z jakiegoś powodu dokładnie tymi samymi kursami jeżdżą emerytki z wielkimi wózkami…

Emerytki (rzadziej emeryci), które za każdym razem popychają mnie, napierają na mnie, depczą po nogach, uderzają wózkiem, a nigdy żadna z nich nie powiedziała zwykłego „przepraszam”. Nigdy.

Emerytki, które narzekają, że dzieci w autobusie nie ustępują im miejsc siedzących (co zazwyczaj jest prawie niemożliwe ze względu na ogólny tłok i ścisk), głośno wyzywają, domagają się szacunku i mają pretensje, że jedzie tyle ludzi.

Emerytki, które tak samo dokładnie około godziny 7 rano zajmują miejsca w kolejkach w piekarni, w spożywczym, w kiosku, i absolutnie zawsze ich zakupy trwają co najmniej kilka-kilkanaście minut, podczas gdy zdecydowana większość innych ludzi chce zrobić szybkie zakupy typu drożdżówka do pracy lub sok do szkoły. Sama nieraz musiałam wyjść ze sklepu z niczym, bo przez czekanie aż emerytka wybierze „chleb życia” spóźniłabym się do pracy.

Nie tak dawno byłam świadkiem sytuacji, jak grupa emerytów „napadła” w autobusie na młodą dziewczynę, studentkę. Bo dziewczyna nie ustąpiła którejś miejsca (miała słuchawki na uszach i czytała książkę), ponieważ zwyczajnie nie zauważyła jej od razu. A zanim zorientowała się w sytuacji, ta sama emerytka zbuntowała przeciwko niej kolejnych kilku emerytów i wszyscy zaczęli ją głośno wyzywać, przeklinać i wytykać palcami. Wysiadając dziewczyna przeprosiła, powiedziała, że nie zauważyła, ale to jeszcze bardziej ich rozjuszyło, prawie rzucili się na nią z łapami, a dziewczyna wysiadała z płaczem.

Sama też doświadczyłam przemocy słownej ze strony emerytów, nieraz tuż po tym, jak ustąpiłam komuś miejsca... Emerytka ledwo usiadła, a już zaczęła krzyczeć na mnie, że dzisiejsi młodzi ludzie nie szanują starszych (nie jestem już „młoda”, a szacunek zdaje się, że okazałam) i mnie wyzywać, szukając potwierdzenia u innych emerytów w zasięgu wzroku i słuchu. I cóż, znalazła.

Bardzo się starałam, ale wszystkie te sytuacje doprowadziły do tego, że po kilku latach nienawidzę emerytów. Nienawidzę ich za egoizm, złośliwość i kłótliwość, za uważanie się za „święte krowy”. Byłam świadkiem, jak upokarzali słabszych ludzi od siebie (często dzieci), jak wyzywali innych, jak obgadywali i złorzeczyli, popychali i śmiali się z cudzego nieszczęścia. Jak celowo przeciągali swoje zakupy, widząc, że kilka kolejnych osób z kolejki zerka nerwowo na zegarki, jak mając cały dzień wolny wybierają akurat godzinę 7 rano na zakupy i podróże, a potem mają pretensje do wszystkich naokoło i jeszcze domagają się szacunku.

I za co ten szacunek?
Mysza84 Odpowiedz

Dodam tylko, że tych "normalnych" i kulturalnych emerytów raczej nie spotkasz o 7 w autobusie (A jest ich duzo), bo po co się pchać i toczyć jak można gdzieś pojechać o 8:30 i tłoku już nie ma. Najwyraźniej o 7 to są właśnie te osoby, które chcą zrobić innym na złość...

bazienka Odpowiedz

ja tam im zawsze mowie, ze za wyzywanie mnie nie ma nagrody w postaci ustapienia miejsca
ogolnie uwazam, ze sam wiek nie uprawnia do szacunku i na niego trzeba zapracowac, to sie nie "nalezy", odrzuca mnie to, ze oni uwazaja sie za swiete krowy i zawsze w takich sytuacjach reaguje i pomagam tym atakowanym
tez mam swoje przejscia ze starymi babami i dziadami jako krwiodawca, np. dziadek pokopal mnie po kostkach, bo w aptece zostalam obsluzona bez kolejki
zachodze tez w glowe, co ci emeryci maja tak pilnego do zrobienia w godzinach szczytu, czego nie mozna zalatwic pozniej?

zimoidzjuzstad Odpowiedz

Jechałam raz autobusem do pracy (robiłam wtedy na dwie prace, w skutek czego potrafiłam pracować i po 16 godzin na stojąco). Za mną wsiadała jakaś starsza pani z bazarkowym wózkiem. Widzę dwa miejsca wolne, myślę sobie: spoko, i ja usiądę i dla tej pani miejsce będzie.
Nie zauważyłam jednak, że z panią wsiadł też pan (dodam, że to nie byli jacyś staruszkowie, bardziej koło 60). I się zaczęły komentarze szanownej pani do pana, że no tak... młodzi sobie muszą siedzieć.
Zamilkła, gdy się odwróciłam i powiedziałam, że jakby pracowała po 16 godzin na stojąco to też by chciała usiąść :)

bazienka

ze mna sie jeden dziadek klocil chyba z 10 minut, zebym mu miejsca ustapila, na co ja, ze 2 miejsca dalej moze sobie usiasc, bo jest wolne
ale nie, typ wolal stac i mnie wyzywac niz siedziec i sie zamknac (nie mial problemow z poruszaniem sie, zeby tych 2 krokow nie mogl zrobic)

zimoidzjuzstad

@bazienka, a to ja kiedyś też byłam świadkiem takiej sytuacji, tylko babka przyczepiła się nie do mnie, a do jakiegoś chłopaczka, bo jej nie ustąpił miejsca. I kij z tym, że dosłownie za nim były wolne miejsca. Obraza majestatu, bo ona chciała akurat tutaj i chłopak powinien być jasnowidzem i jej to konkretne miejsce ustąpić!

bazienka

ok, to inna sytuacja
siedze sobie spokojnie, 2-3 przystanki od petli wsiada babka, prawie pusty autobus, z 50 miejsc wolnych, a ta podchodzi do mnie i mowi, ze mam zejsc z JEJ miejsca
spytalam o akt wlasnosci lub wieczystego uzytkowania

zimoidzjuzstad

To ja też jeszcze opowiem, dwie autobusowe historie :)
1. Siedzę w autobusie, wchodzi otyła, starsza kobiecina z pieskiem i z wielkimi torbami. Widać, że ciężko się jej porusza, bo sapie przy każdym kroku. Ustąpiłam jej z uśmiechem miejsca. I co? Babsztyl posadził na tym miejscu pieska, a sama stała. Noż urwał nać!
2. Autobus pełen, stoję. Obok mnie siedzi młody chłopak ze swoją dziewczyną na kolanach. Wchodzi ONA - mocno wymalowana moherka. Ledwo weszła, a już jakaś kobieta siedząca niedaleko wspomnianej pary chciała ustąpić jej miejsca.
- Nie, nie trzeba! Ja na następnym wysiadam!
Nie wysiadła ani na następnym, ani na kolejnym. Przejechała około 5 przystanków, gdy w końcu z pełnym oburzenia głosem zwróciła się do pary, że są niewychowani, bo nie ustąpili jej miejsca.
Chłopak zaskoczony (jak wszyscy pasażerowie dookoła):
- Przecież ta pani chciała ustąpić...
- Ja specjalnie odmówiłam, żeby to młodzi mi ustąpili!

hugendubel Odpowiedz

To musiało być dawno temu. Teraz emerytka która w taki sposób zwróci uwagę młodzieży szkolnej może usłyszeć niezłą wiązankę. Nawet od dziewczyn. I jeszcze filmik wpuszczą do sieci.

honey100

No i bardzo dobrze.

Vito857 Odpowiedz

O matko jak ja cię doskonale rozumiem, zwłaszcza że ostatnio prawie codziennie poruszam się komunikacją miejską. Najgorsze jest to wpychanie się na kogoś - ja rozumiem, że starszej osobie jest ciężko przejść długość jednego przystanku, nie dziwi mnie wcale, że wolą korzystać z autobusu - jednak tak po ludzku mam nerwy, gdy stoję w pełniusieńkim autobusie, szpilki nie ma gdzie wetknąć, a na przystanku wsiada taka stara baba z wózeczkiem, pcha ludzi i się wydziera o "więcej miejsca", a wysiada na następnym przystanku...

Jeszcze pragnąłbym zauważyć, że taka starsza pani z wózeczkiem ledwo do autobusu wsiądzie, ale jak przyuważy gdzieś wolne miejsce to włącza jej się tryb "Usain Bolt".

PinkRoom Odpowiedz

Gdzie wy znajdujecie tych wszystkich strasznych emerytów? Mi dzisiaj starszy pan z uśmiechem podziękował za to, że zeszłam mu z drogi i mógł łatwiej przejechać rowerem, a w autobusie jakaś pani opowiadała mi o tym jaka cudowna jest teraz młodzież tylko dlatego, że przesiadłam się na inne miejsce tak żeby mogła siedzieć razem z mężem.

Dragomir Odpowiedz

Już stałaś się jak oni. Kiedy będziesz w ich wieku, przebijesz ich kilka razy.

Postac Odpowiedz

Mieszkam w bloku emerytów i emerytek i w większościi są to bardzo miłe i pomocne osoby. W każdej grupie społecznej znajdą się chamy. Miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji z emerytkami, ale z młodszymi ludźmi również (zwłaszcza jak byłam w ciąży).

Lucy5 Odpowiedz

Hmmm a mi zdarzyły się zupelnie inne sytuacje: gdy miałam nogę w ortezie po skręceniu kolana i z kulami focueralam na przystanek, to właśnie starsi ludzie pomagali mi wsiąść do autobusu i oni ustępowali mi miejsca w komunikacji. Ps. Jeździłam na fizjoterapię.

Lucy5

Z kulami docierałam - miało być.

swen Odpowiedz

Często czuje się winna kiedy nie ustąpię im miejsca ale kurde, wracam po szkole, zmęczona po kilku godzinach w tłumie, hałasie i intensywnej pracy umysłowej, jadę do domu około 1h 40 min w ścisku, tez zle się czuje, tez mam dość.

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie