#LgqJU
Czas żniw. Wiadomo – wolno jadące kombajny, ciągniki z przyczepami, prasy. Raczej standard. Tą samą drogą przez wieś jeżdżą rodziny do wspomnianej atrakcji turystycznej. Ich zachowanie jest co najmniej skandaliczne. Trąbienie i wyzywanie ludzi, którzy nieraz od 4.00 rano żniwują. Tak, wyzywają rolnika, bo ma czelność wykonywać swoją pracę... Brak zachowanej odległości, ogromna prędkość. Kto jedzie przez wieś 100 km/godz., gdzie jakieś zwierzę gospodarskie może wyskoczyć? W dodatku oni jadą razem z dziećmi...
Czasami myślę, że dla takich ludzi chleb powinien być bardzo drogi.
Tak, bo wiesniaki tubylcy wcale nie zapieprzają przez teren zabudowany i to często naprani jak PKS. Mam wrażenie, że jestem jedynym trzeźwym i jadącym zgodnie z przepisami mieszkańcem wsi.
Jeżdżę dość często na taką głęboką lubelszczyznę - mam wrażenie, że choćbym jechał i 300km/h, to i tak na rozwalonej wiejskiej drodze dogoni mnie jakieś stare Audi, żeby usiąść na zderzaku.
To odważni oni są bo jakby kombajn przyblokował samochód i zebrało się kilku rolników to różnie by to się mogło dla kierowcy skończyć.
Zaoraj drogę i zaminuj z pomocą jakiejś krowy.
100 km na godzinę i jeszcze tam nie postawiono radaru albo świateł?
Nawet jeśli postawiliby radar, to jaki problem w tym, by przed radarem zwolnić, a potem znowu jechać 100km/h?
Chociaż na chwilę trzeba zwolnić. Wsie są zazwyczaj małe, więc taki radar sporo zmienia w średniej prędkości samochodów.
Musiałby być przenośny radar, nieoznakiwany i najlepiej mały, żeby go nie było widać, na przykład na drzewie gdzieś jakaś puszeczka nie rzucająca się w oczy.
Właśnie powinien być duży, widoczny, oznakowany sporo wcześniej. Bo nie chodzi o to, żeby ludziom dać mandaty, ale żeby faktycznie zwolnili.
No ale chodzi o to żeby się pilnowali, a nie żeby zwolnili tylko z tym jednym miejscu, a reszta to już można zapirtalać. Jedynie widmo bolesnej kary może czegoś nauczyć piratów drogowych.
Nie ma cwaniaka nad Warszawiaka.
Warszawskie rejestracje mają również ludzie z innych regionów, którzy używają samochodów służbowych
Dlatego nie wszyscy jeżdżą jak małpy, tylko rdzenne warszawioki i słoiki.