Pradziadek umarł, gdy byłam dzieckiem i mało go pamiętam. Niedawno poprosiłam babcię (jego córkę), by mi o nim opowiedziała. Dowiedziałam się, że był dobrym człowiekiem, ale miał swoje sztywne zasady, których mocno się trzymał, więc babcia trochę się go bała, chociaż bardzo go kochała. Nie był wylewny, nigdy nie mówił jej o swoich uczuciach wobec niej.
Miesiące przed śmiercią spędził przykuty do łóżka, jego córka cały czas się nim opiekowała. Gdy był już umierający, on i babcia byli sami w pokoju. Pokazał jej dłonią, by się nachyliła i po raz pierwszy w życiu wyszeptał: „Marysiu, lubię cię...”.
Dobrze, że zdążył jej o tym powiedzieć...
Opowiadając mi to, babcia rozpłakała się ze wzruszenia.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja sama mam problem z wyksztuszeniem z siebie frazy "kocham cię". Do rodziny nigdy tak, poza może dzieciństwem, nie powiedziałam. Do faceta z którym jestem od 6 lat - może z 4 razy. Żadne "kochanie", "misiu", "słoneczko" nie przejdzie mi przez gardło, chyba że jako kpina.
Także różnie bywa. Nie wiem czemu tak mam.
W sumie, to słodkie... Moja mama zawsze powtarzała, że kiedy zbyt często powtarzamy komuś, że go kochamy, to te słowa tracą swoją wyjątkowość i tę magię, i że miłość to czyny, nie słowa. Ten przypadek pokazuje, że słowa naprawdę mają wielką moc, jeśli używa się ich oszczędnie :) Piękna historia. Twój pradziadek musiał być wspaniałym ojcem dla Twojej babci.
Warto zauważyć, że jak kiedyś było się w związku to większość takich związków potrafiła przetrwać, pomimo braku jawnych uczyć, niebanalnych problemów i złości, a dziś coraz częstszym zjawiskiem jest rozwód, gdy niektórzy nawet nie mają siły na naprawę tego związku. Oczywiście, staram się jak najmniej generalizować, bo nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, aczkolwiek czasem robi mi się przykro na samą myśl, że miłość, która połączyła dwojga ludzi nie potrafi niekiedy przetrwać chwil niepowodzenia.
Warto zauważyć, że często wynikało to z tego, że co ludzie powiedzą. Szczególnie kobiety baly się społecznego wykluczenia, a często tego, że nie będą miały się za co utrzymać po rozwodzie. Na zasadzie: nie kochamy się, zdradza mnie, bije (!), ale i tak się nie rozwiodę, bo będzie tylko gorzej.
Kiedyś związki nie były lepsze a rodziny by nie pozwoliły na rozwód. Bo wstyd.
to bardzo smutne, Twoja babcia pewnie była samotna.
Niby czemu? Bo nie powiedział jej dwóch słów? Nie zawsze trzeba usłyszeć np. Kocham Cię, aby np. grać z facetem w piłkę. To tylko słowa, które miło jest usłyszeć.
Licza sie czyny, nie slowa.