#KSnwg

Dużo czytam na tej stronie anonimowych wyznań na temat psów, które nie lubią dzieci i nieodpowiedzialnych rodziców, którzy pozwalają, a czasem zachęcają, by dzieci pobiegły i pogłaskały pieska. Powiem, jak to wygląda z innej perspektywy. Sama przez 16 lat miałam psa, teraz mam niespełna trzyletnie dość ruchliwe dziecko. 


Na moim osiedlu psy bardzo często latają bez smyczy, a ich właściciele mają to gdzieś. Akurat moja córka nie jest zbyt ufna wobec psów, więc prawie nigdy nie lata do nich i nie głaszcze. Kiedyś jednak miałam sytuację, że stałam na parkingu z córką i podszedł do niej dość spory pies, córka bardzo nieśmiało wyciągnęła do niego rękę, którą natychmiast cofnęłam i zaczęłam z niecierpliwością wypatrywać właściciela czworonoga, aż w końcu zobaczyłam dziewczynę wpatrzoną w telefon, pewnie nawet nie zorientowała się, co się stało. Takich sytuacji mieliśmy naprawdę dużo. 


Mężowi pies puszczony samopas wielokrotnie wpadał pod koła samochodu, w ostatniej chwili zawsze zdążył wyhamować, ale raz byliśmy świadkami potrącenia. Proszę Was, wy i wasze psy nie jesteście pępkami świata. Tak samo, jak czyjś pies może się bać dzieci, tak samo moje dziecko może się bać psów. Bo jakoś o tym, że pies puszczony bez smyczy podbiega do wystraszonego dziecka rzadziej się mówi.
Megg16 Odpowiedz

Może dlatego rzadziej się o tym mówi, że w większości te historie o "psach podbiegających do wystraszonego dziecka" wyglądają tak, że pies jest w odległości jakichś 5m od dziecka, a rodzic już się pieni, wścieka i awanturuje? Mój pies nie podchodzi do obcych ludzi, nie lubi tego, a tak już ma, że jak czegoś nie lubi, to stara się od tego odsunąć. A i tak zdarzały nam się sytuacje, nawet kiedy był zapięty na smyczy, że komuś jego obecność w przestrzeni publicznej przeszkadzała. Najbardziej stuknięta wariatka regularnie spaceruje w parku który upodobali sobie psiarze, no istna wylęgarnia psów, tych na smyczy i tych bez. I kobieta regularnie się awanturuje. Zrobiła mi awanturę nawet o to, że powinnam mieć krótszą smycz, bo ona by sobie życzyła żeby odległość między nią a moim psem była większa (kojarzyłam już tą wariatkę więc nie podchodziliśmy jakoś szczególnie blisko, pomiędzy nią a psem spokojnie przeszedłby jeszcze ktoś, nadal nie będąc narażonym na bezpośredni kontakt ani z nią, ani z psem - czyli mnóstwo miejsca), bo "ona się bardzo boi psów". Powiedzmy sobie szczerze, czyjeś lęki to nie jest mój problem i nie widzę powodu żeby sobie ograniczać swobody i prawa, bo ktoś tak sobie życzy. Mamy też sąsiadkę która wzywała straż miejską bo "groźny" pies bez smyczy po osiedlu biega - nie po osiedlu, a po łące za osiedlami, a panowie z SM którzy przyjechali sprawdzić zgłoszenie popukali się w czoło jak zobaczyli tego "groźnego" psa. No i faceta, który na mnie nawrzeszczał (ale po zwróceniu mu uwagi że reakcja jego dziecka była mocno przesadzona i absolutnie nie była naszą wina przeprosił i sam przyznał że poniosły go emocje) bo jego dziecko, kiedy tylko zobaczyło psy, wpadło w panikę i zaczęło biec w kierunku ruchliwej ulicy.
Psy nie znikną z przestrzeni publicznej tylko dlatego, że ktoś się ich boi bądź nie lubi.

ingselentall Odpowiedz

Kundle bez nadzoru należy odstrzeliwać. Nawiedzonych właścicieli z pianą na pysku (zapewne wścieklizna) też.

Bluey

Ciebie należałoby jednak odstrzelić w pierwszej kolejności

Tylkopoco Odpowiedz

Jako osoba bojąca się psów, całkowicie się z tobą zgadzam Autorko. Zdecydowana większośc właścicieli psów ma gdzieś swoich podopiecznych; siadają na ławce a piesek niech sobie pobiega albo nosy w telefonie. Dla mnie nieważne czy pies jest przyjazny czy nie, nie chce by do mnie podchodził. Miałam trzy sytuacje gdy pies się na mnie rzucił a właściciele mieli to w d.pie. Nie raz prosiłam włascicieli w trakcie spaceru czy mogliby zawołać psa do siebie bo się boję (nawet nie chodziło mi o kaganiec/smycz, tylko by pies ode mnie odszedł) i za każdym razem byłam wyśmiana, że psów nie trzeba się bać.

Gosii Odpowiedz

Tam. Rzadziej się mówi a sytuacja jest znacznie częstsza. Tyle, że teraz taki mamy klimat, że niektórzy z około 20-Latków myślą, że są fajni jak nazwą dzieciaka gówniakiem i pomarudzą. Ostatnio czytałam dyskusję na FB o strasznych dzieciach krzyczących w autobusie. Serio, większość życia podróżowałam komunikacją i płaczące dzieci to był margines. Najbardziej głośne zawsze były klnące nastolatki, młodzież z telefonami i oczywiście żule. O nich nikt nie wspomniał. Dlaczego? Bo jedyną grupą społeczną po jakiej obecnie można jeździć są dzieci.

CentralnyMan Odpowiedz

A zwróć szanownemu właścielowi psa uwagę to wielkie oburzenie

MaryL2

Albo odpowiedz „on tak już ma, nienawidzi biegaczy”, „.on nienawidzi kotów”, „no ale przecież się nic nie stało”.

Ciastozrabarbarem

Kiedyś biegałam po boisku i co chwile podbiegał do mnie pies dopiero jak krzyklam na właściciela że się go boję i ma go zabrac to łaskawie go do siebie zawołał i zapiął na smyczy

SolAngelicaa Odpowiedz

Jako wlascicielka suczki, akurat wyjątkowo przyjaznej w stosunku do dzieci - i tak z reguły trzymam ja na smyczy, choć ona nigdy sama z siebie do ludzi nie podchodzi. No chyba, że ja zawołają, to wtedy się łasi o pieszczoty. Powiem szczerze, że akurat dzieci to chyba jedyna grupa społeczna, która sama mi nie podchodzi do psa z łapami, tylko zawsze pytają, czy mogą pogłaskać.
Pomimo tego, że to jest psiak z wzorowym zachowaniem w stosunku do ludzi, to i tak chodzi na smyczy, bo zdaje sobie sprawę że nie jestem pępkiem świata i ktoś może się obawiać. Wielu właścicieli psów myśli, że skoro oni znają swojego psa, to inni też powinni - i to jest moim zdaniem problem. Sama nie znoszę jak po osiedlu chodzą takie nieusluchane bez smyczy, bo stwarzają zagrożenie zarówno dla dzieciaków, jak i innych psów.

Dodaj anonimowe wyznanie