#Jig9v
Pamiętam jak było rozdawanie walentynek i ciocia akurat przyniosła herbatę. W tym momencie moja nauczycielka wzięła walentynkę, która była przeznaczona dla niej. Do dzisiaj pamiętam zaskoczenie i radość cioci. Pracowała w tej szkole wiele lat i po raz pierwszy dostała walentynkę.
Jakoś w drugiej liceum (teraz mam 19) poszłam po coś do cioci. Nie pamiętam po co, ale musiała to wyjąć z torebki. I co przez przypadek wyleciało? Moja walentynka, którą dałam jej 11 lat wcześniej! Rozpoznałam ją od razu, była w idealnym stanie. Wypaliłam „Ciocia, ty ją jeszcze masz?!”. Ciocia zorientowała się, że to papierowe serduszko było ode mnie, bardzo się ucieszyła i powiedziała, że trzyma je, ponieważ przynosi jej szczęście :")
Morał taki, że najdrobniejsze rzeczy czasami mogą sprawić najwięcej radości.
Ja kiedyś na zabawkowym krośnie zrobiłam tacie coś, co wyglądało jak kolorowa wełniana szmatka. Tata od niemal 20 lat nosi ją w torbie :) Podobnie dwa kamienie pomalowane całe lakierami do paznokci, które dostał jako prezent "hand made" od około 4-letniej mnie ;) Nadal stoją u niego na regale. Takie pierdołki, brzydkie do tego, ale tata nigdy ich nie wyrzuci.
Mój pies jakieś 3 lata temu znalazł na chodniku szyszki. Ewidentnie mu się spodobały i go zainteresowały. Wzięłam wszystkie 3 i dumnie stoją na półce w moim pokoju :) i
Ooo słodkie💕
Jedno z tych przyjemniejszych wyznań : )
Little things ❤
Jejku, jakie to kochane że strony Twojej Cioci, że po tylu latach dalej ma tą walentynkę. Aż chciałabym chodzić do takiej szkoły, gdzie pani woźna jest miła dla uczniów, robi wszytkim herbatę i można z nią porozmawiać. Zgadzam się też z morałem tej historii. Pozdrawiam Ciebie i Twoją Ciocię
jej, jak puchato <3
Wzruszyłam się.. :) :')
Ja postanowiłam zachować zasuszoną różę którą dostałam od chłopaka z którym byłam na studniowce i którego kocham, mimo, że on nic do mnie nie czuje i wiem, że nigdy nie będziemy razem
Ten masochizm ma czemuś służyć?
ale słodziutko na sercu :)