#FkTdI

Zostałam zbesztana na Facebooku przez swoją sąsiadkę za to, że popsikałam obcego psa gazem pieprzowym.

Zacznijmy od początku. Mój pies - Karmin został kilka miesięcy temu zaatakowany przez innego psa, który zerwał się swojemu właścicielowi ze smyczy. Na szczęście Karminowi nic poważnego się nie stało, lecz od tej pory jest bardzo nieufny i boi się obcych psów. Pracujemy nad tym z behawiorystą, lecz jeszcze długa droga przed nami.

Wieczorem postanowiłam udać się na spacer po osiedlu ze swoim pupilem, aby załatwił swoje potrzeby i trochę się poruszał. Po kilku minutach spokojnego spaceru zaczął kręcić się wokół nas inny pies - miał założoną obrożę, lecz w pobliżu nie zauważyłam jego właściciela, więc najprawdopodobniej został puszczony samopas. Podbiegł do Karmina i zaczął go wąchać, skakać na niego, widać było, że to młody pies i chciał się pobawić. Mojemu przyjacielowi oczywiście się to nie spodobało, podkulił ogon i zaczął uciekać. Odeszłam z nim kawałek, lecz tamten pies zaczął uparcie iść za nami i zaczepiać Karmina, który nie mógł się przez to nawet załatwić.

Pod moim blokiem, po około 20(!) minutach śledzenia nas stalker zauważył psa sąsiada, do którego podbiegł. Ruszyłam szybko dalej, szczęśliwa, że w końcu pozbyliśmy się natręta. Niestety, zdążyłam tylko dojść na tyły sąsiedniego bloku - tamten pies był akurat po drugiej stronie ulicy, a gdy tylko nas wypatrzył, znów zaczął podbiegać, a na jego widok Karmin skamlał i skakał na mnie. Wtedy uznałam, że miarka się przebrała, i postanowiłam użyć gazu pieprzowego przeciwko psom, którego noszę ze sobą od czasu ataku sprzed kilku miesięcy. Obcy pies natychmiast odbiegł, wytarzał się w trawie i poszedł w swoim kierunku.

Po kilku dniach zapomniałam już o całej sprawie, po czym nagle brat poinformował mnie, że nasza sąsiadka wstawiła na stronę Spotted post o tej sytuacji, w którym zmieszała mnie z błotem. Kobiecina stwierdziła, że jestem niewychowana, bo używam gazu na niewinne zwierzęta, które „chcą się po prostu przywitać”, oraz powinnam oddać swojego psa, bo pewnie się nad nim znęcam. Całe szczęście pozostali mieszkańcy mojego miasta mają większe pojęcie o wychowaniu psów, i nie zostawili na niej suchej nitki. Sama (niepotrzebnie) przez chwilę wdałam się z nią w dyskusję i próbowałam wytłumaczyć, że mój czworonóg został kiedyś zaatakowany i przez to boi się podbiegających do niego psów - odpowiedziała, że w takim razie nie powinnam przebywać z nim w miejscach publicznych. Ogólnie - jedna wielka komedia.

Mam nadzieję, że wszyscy w końcu zrozumieją, że pies ma obowiązek przebywać na smyczy, a puszczanie go samopas jest skrajnie nieodpowiedzialne. Jeżeli nie masz czasu na spacer ze swoim pupilem, lepszym rozwiązaniem jest poszukanie dla niego nowego domu.
ruda781 Odpowiedz

Dziś miałam okazję znaleźć się w podobnej sytuacji. Wyszłam z kocurem na spacer, kot na smyczy! Wiadomo, żeby nie zwiał na czubek najwyższego drzewa, czy nie spitolił na ulicę pod auto. Umie, lubi, grzecznie skubie trawkę pod blokiem. Przylatuje jakiś pies, warczy na mojego Cześka, kot w strachu go "drapnął" (ma obcięte pazury, więc krzywdy i tak nie zrobi). A tu przylatuje typ, że mój kot atakuje jego psa! Że mam go pilnować a najlepiej nie wychodzić bo PO CO Z KOTEM! No myślałam, że oszaleje z nerwów, nawet nie dało się z typem dyskutować o tym, że ma psa bez smyczy, bałam się gościa bardziej niż jego pupila.

Następnym razem warto wezwać policję, pies ma obowiązek przebywać na smyczy, gdy właściciel dostanie mandat, to może to go czegoś nauczy…

ruda781

Rzecz się dzieje pod samą komendą, a po drugiej stronie ulicy siedziba straży miejskiej... :D

jakosbedzie

Super rada.
Policja przyjedzie po godzinie, przecież typ będzie grzecznie czekał na mandat i pouczenie.
Ale jeśli rzecz się dzieje pod samą komendą i wystarczy wyjść na zewnątrz, to może byliby szybciej, już w jakieś 45 minut.

MaryL

A nie można nagrać i wysłać na straż miejska wraz z nazwiskiem/adresem? Czasem takie rzeczy się wie o sąsiadach

ruda781

No niestety, zazwyczaj nie biorę tel na wyjścia z kotem. A droga między blokami prowadzi do przystanków, marketów i kościoła, niestety nawet jakbym chciała to nie skojarzę gościa. Ale psa na pewno, więc jeśli sytuacja się powtórzy... Może będę mogła zareagować inaczej niż ucieczka z kocurem...

Pers

Pies psa nie spisze i nie wystawi mandatu :p

TakaOna100

MakaronZKrewetkami pies nie musi być na smyczy, nie ma takiego obowiązku. Ustawa mówi o tym, ze pies ma być identyfikowalny i pod kontrola

bananowezycie

Są jeszcze akty prawa miejscowego, które zwykle nakładają obowiązek prowadzenia psa na smyczy lub w kagancu, a w skrajnych przypadkach na smyczy i w kagańcu.

Myślę, że taki sam obowiązek powinien zostać nałożony na właścicieli kotów.

TakaOna100 - przynajmniej u mnie w mieście była sytuacja, że sąsiadka puszczała swoje psy luzem, ktoś to zgłosił i otrzymała mandat

CentralnyMan Odpowiedz

Najgorsi są właśnie tacy nieodpowiedzialni właściciele. A zwróć im uwagę że ich pies zaczepia np dziecko albo innego psa to wielkie oburzenie

PuszystaAlpaka Odpowiedz

Dosłownie dzisiaj gadałam z koleżanką na ten temat jak to pewni ludzie koniecznie dążą do poznania się piesków (czy innych zwierzaków) mimo, że one same nie chcą lub niektórzy nie wezmą psa na smycz "bo oni nad nim panują" . To jest zwierzę - 9 razy będzie posłuszne, za 10 kogoś zaatakuje, bo poczuje się zagrożone /sprowokowane/cokolwiek.
Bardzo popularne jest MIEĆ zwierzę, ale wciąż nie dość popularne są praca nad nim i szacunek do innych.

MaryL

Jeny, uwielbiam tekst o "panowaniu" nad zwierzęciem. To nie jest maszyna, że robi dokładnie to, co jej każesz. To pies podejmuje decyzje, czy się ciebie posłucha czy nie.

Frog

@MaryL
"To pies podejmuje decyzje, czy się ciebie posłucha czy nie."

A Ty się, przepraszam, w Lokietka bawisz??

Czyli gdy pies ma ochotę uprdolić kogoś po drodze, to ok, niech żre, bo to jego decyzja.

Solange

Ale MaryL nie twierdzi, że to ok, ale że decyzję podejmuje pies. Nadal właściciel może na tą decyzję zareagować. Ale możliwości zależą od tego, czy pies jest ja smyczy, czy nie. Panowanie nad psem, gdy nie ma smyczy opiera się w zasadzić tylko na nadziei, że nas posłucha.

Frog

@Solange
"Ale MaryL nie twierdzi, że to ok, ale że decyzję podejmuje pies."
Dzięki za kubeł zimnej wody.

@MaryL
Chyba za szybko mi się warknęło / zaszczekało / wybacz. Oczywiście stoimy po tej samej stronie.

A mnie się po prostu natychmiast wyświetliła w głowie twarz mojego dziecka, rozorana kłem "pieska, który chciał się tylko pobawić" - stąd szybka a nieuzasadniona reakcja.

Spoko, dziecko już dorosłe, rana porządnie zeszyta i zadbana, trzeba się dobrze przyjrzeć / wiedzieć, gdzie patrzeć. Tym niemniej, stres tego horroru gdzieś tam w głowie pozostał.

Psy kochamy nadal. Mniej lubimy ich nieodpowiedzialnych właścicieli.
Sorki raz jeszcze 🌼

MaryL

@Frog to straszne, co piszesz o dziecku :( właśnie o to mi chodziło, co Solange napisała. O ile można ręczyć za siebie czy nawet drugiego człowieka, to jak można ręczyć za zwierzę, że się zachowa tak czy inaczej? Nie jesteśmy się w stanie z nim skomunikować i uzgodnić zasad.

Też mnie w dzieciństwie atakował jeden pies. Należał do znajomych rodziców, ciągle słuchałam pierdzielenia, że szkolony, że rasowy. Nawet jak przy nich się na mnie rzucił z kłami i przewrócił mnie (pies 60kg, rasa z tych agresywnych, ja 6-7 lat), to dalej gadali, że nad nim panują, tylko ja niepotrzebnie strach okazywałam albo się na niego patrzyłam. Taaa, panują... Trauma na całe życie. Swoją drogą ten pies się w miarę słuchał, dopóki właściciel na niego patrzył. Wystarczyło odwrócić wzrok a robił co mu się podobało.

jakosbedzie Odpowiedz

Mnie samego niekiedy coś trafia i aż się chce skrzywdzić niewinne zwierzę. A przecież ono nie odpowiada za głupotę właściciela.

TakaOna100 Odpowiedz

A czy w tym wszystkim powiedziałaś właścicielowi żeby zabrał psa? Rozumiem ze twój pies się bał i nie chciałaś by zaczepiał go inny pies. Ale ukarałas psa za to, ze jest szczeniakiem

bananowezycie

Wszystko spoko do momentu, gdy można namierzyć właściciela psa. Zazwyczaj te kundle latają samopas bez żadnego nadzoru człowieka.

Pies biegał samopas, nigdzie nie było jego właściciela

JodiPicoult Odpowiedz

Moja psica jest agresywna i nie znosi innych zwierzat. Ma zolta wstazka, zawsze gdy widze psa w oddali sciagam swoja i idzie przy nodze. Czy to cos daje? Moze w polowie przypadkow. "bo moj chce sie pobawic". Ale moja kurna nie chce, moja chce zezrec Twojego zywcem. A potem bedzie wielkie darcie sie, ze takiego agresora to uspic...

ZdesperowanaJestem Odpowiedz

Uwielbiam takie sytuacje i jak ognia unikam psów bez smyczy. Prawde mówiąc to właśnie jesteśmy w trakcie przeprowadzki bo w naszej okolicy za często się to zdarza. Dodam jeszcze że raz atak takiego psa bez smyczy zakończył się pogryzieniem mojego psa i mnie przy okazji. Ja kulejąc uciekałam a właściciel za mną gonił z ryjem, że nie życzy sobie żebym przechodziła obok jego posesji 😂 publiczny chodnik w wiosce z dwoma ulicami! Innymi słowy pieski -tak, nieodpowiedzialni właściciele - nie.

raj001 Odpowiedz

No nie, pies nie ma obowiązku przebywania na smyczy, tylko właściciel psa ma obowiązek trzymania go na smyczy.
Zwierzę nie może mieć żadnych obowiązków, ponieważ zwierzę nie mówi w ludzkim języku i nie możesz go poinformować, że ma jakiś obowiązek, a następnie egzekwować od niego przestrzegania tego obowiązku.
Gdyby to faktycznie pies miał obowiązek przebywania na smyczy, to musiałabyś mieć pretensje do samego psa, że nie był na smyczy, a nie do właściciela...

CzerwonaMgla Odpowiedz

Nie ma takiego przepisu, że pies musi być na smyczy. Właściciel psa ma obowiązek nad nim panować. "Ustawa o ochronie zwierząt odnosi się do wyprowadzania psów bez smyczy w sposób lakoniczny. W artykule 10a wskazano, że jeżeli pies nie przebywa na ogrodzonym terenie prywatnym, musi posiadać identyfikację właściciela oraz być pod kontrolą. Oznacza to, że właściciel zgodnie z prawem może prowadzić psa bez smyczy."

Oczywiście co do tamtego psa masz rację.

Dodaj anonimowe wyznanie