#A5MUu

To co tutaj napiszę całkowicie opisze moje dotychczasowe życie od tak dawna, jak tylko pamiętam, aż do dnia, w którym to piszę i z olbrzymim prawdopodobieństwem, że nawet poza ten dzień.
Gdy to piszę, mam 36 lat. A można powiedzieć, że całe życie jestem całkiem sam. Co z tego, że miałem rodziców i dziadków. Ojciec alkoholik przypominał sobie o moim istnieniu tylko pod wpływem. Obiecywał wtedy różne rzeczy, których nigdy nie spełnił, a ja jako dziecko wierzyłem. Z matką było gorzej. Nigdy ze mną nie rozmawiała tak po prostu. Odzywała się, a dokładniej wrzeszczała, jak miałem słabe oceny, myśląc, że to zmobilizuje mnie do lepszych ocen. Nigdy w życiu nie dostałem nawet życzeń na święta czy urodziny. Te okazje wykorzystywane były, żeby kupić mi ubranie, co i tak robiła w ciągu roku kilka razy. W szkole od pierwszej klasy byłem kozłem ofiarnym, nad którym wiele osób się znęcało. Bicie, wyzwiska, poniżanie. Ci, którzy byli neutralni, trzymali się na dystans, żeby nie dostali rykoszetem. W czasach szkoły nie miałem żadnych kolegów ani koleżanek. Od podstawówki aż do ostatniego dnia technikum. Dziewczyny unikały mnie na potęgę, dopóki nie dostałem dobrej pracy w branży, którą lubię. Chociaż tam też kierownik oznajmiał wszystkim, że się do niczego nie nadaję. Jak były podwyżki, zawsze byłem na samym końcu listy i zawsze dostawałem najmniej. W swoim życiu miałem tylko jedna dziewczynę, z którą mam dziecko. Wszystko było dobrze, dopóki zarobki drastycznie nie spadły. Dwa lata szukania dodatkowej pracy nic nie dały. Nigdzie mnie nie chcieli. Dziewczyna zaczęła żyć własnym życiem i spotykać się z innymi, ja zostałem z alimentami i niespłaconym kredytem. Jestem sam od 2018 r. Żadna dziewczyna mnie nie chce. Myślcie co chcecie, ale teraz każda, z którą uda mi się spotkać, bardzo bezpośrednio i dosadnie daje mi do zrozumienia, że bez pieniędzy jestem nikim. Ledwo wystarcza mi na życie, nie wyjeżdżam na wakacje, nie mogę jeść tego, na co mam ochotę. Mając 36 lat, nadal mieszkam w domu rodzinnym. Nigdy nie miałem zdolności kredytowej na własne mieszkanie. W oczach innych jestem nikim. Kompletnie nie wiem o czym rozmawiać z ludźmi, kolegów i koleżanek nadal nie mam, nawet rodzina ma mnie gdzieś... Czasem widuję swoich oprawców z dzieciństwa i nie, karma nie wraca. Mają rodziny, jeżdżą dobrymi samochodami pomimo różnych krążących na ich temat plotek o konflikcie z prawem (pobicia, gwałty itp.). Jedyny plus tego, że mnie nie poznają i nie muszę z nimi zamieniać słowa, gdyby mnie zaczepili...
coztegoze2 Odpowiedz

Zainteresuj się terapią dla DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) w ośrodkach leczenia uzależnień. Powinna być za darmo jeśli jesteś ubezpieczony. W Twojej historii widać pewne schematy, które wzięły się z Twojego dzieciństwa: ojciec alkoholik i zaniedbująca matka. Ale da się z tym pracować! Możesz spokojnie zacząć tę terapię dla DDA i ona Ci będzie pomagała dokonywać zmian na lepsze. Masz dopiero 36 lat! Dużo w Twoim życiu może się zmienić dzięki terapii.

Frog

Dzięki Ci za ten komentarz!!

Wobec ogromu nieszczęść, wyliczonych w wyznaniu, nawet mój mózg zrobił gest "cóż ja mogę"...
A Twój - zachował pełną przytomność 😊

coztegoze2

@Frog nie ma sprawy :)

I tylko dodam, że serio wierzę, że autor wyznania będzie w stanie bardzo dużo zmienić w swoim życiu dzięki terapii DDA. Także Autorze bardzo Cię zachęcam do niej raz jeszcze do terapii DDA! A jeśli czujesz się bardzo przytłoczony wszystkim i smutny to polecam jeszcze konsultację z psychiatrą, bo jeśli masz depresję (co nie byłoby dziwne przy takiej ilości tego wszystkiego) to po prostu jej leczenie Ci też pomoże i pomoże Ci też w tym żeby poczuć nadzieję na zmiany. A że trzeba często czekać w kolejce do psychiatry to możesz porozmawiać z lekarzem rodzinnym czy internistą o swoim samopoczuciu i taki lekarz może już wdrożyć leczenie co jest bardzo dobrą wiadomością. Tylko nie należy się zniechęcać gdyby trzeba było zmienić lek, bo na różnych ludzi różne leki działają.

Czaroit Odpowiedz

Nie, już nie jesteś sam. Masz DZIECKO! To jest teraz najbliższa Ci osoba, która potrzebuje Ciebie całym swoim istnieniem. Nie ważne, co mówi jego matka, czy próbuje Cię od niego separować czy też nie. Czy opowiada mu bzdety o ojcu czy nie.
Masz dziecko, dla którego biologiczny tata jest całym światem. Które tęskni za każdym okruchem Twojej obecności, za Twoją uwagą, miłością. Nie za prezentami, nie za alimentami. Dziecko potrzebuje CIEBIE. Dzisiaj. Dokładnie tak samo, jak Ty potrzebowałeś własnego taty.

Jesteś nikim nie w oczach innych ludzi. JESTEŚ NIKIM WE WŁASNYCH OCZACH. Dlatego nie jesteś dla innych ludzi interesujący. Nikt nie lubi mędzących ofiar, które same uważają się za nic niewarte odpadki społeczne. Takie ofiary zawsze ciągną innych w dół.

Ale Twoje dziecko Cię potrzebuje. Ty sam siebie potrzebujesz. Użalaniem się nad sobą swojego życia nie zmienisz a dzieciakowi przekażesz najgorsze możliwe wzorce.

Zatem czas ruszyć wreszcie dupsko na terapię. Miałeś trudne życie, pełne bólu i cierpienia. Jednak nie Ty jeden. Ludzie powychodzili z gorszych patologii i udało im się ułożyć sobie życie. Ty też możesz.

Zrozum. Wcześniej inni niszczyli Ci życie, obecnie Ty kontynuujesz ich dzieło i niszczysz je sobie sam. Ale też sam możesz to wreszcie zmienić. Moc zmiany jest w Twoich rękach.
Teraz.

AnonXXX Odpowiedz

Smutne. :(

Bezeliusz Odpowiedz

Normalnie prawdziwy Polak narzekający.
Mam tylko jedno pytanie co ty zrobiłeś żeby zmienić swoje życie ? Prawdopodobnie nic. Więc dziwisz się że się nie zmienia?

jatojaijuz

Uwielbiam takie komentarze. W sumie może nawet chcesz autora zmotywować autora do zmian... Ale nie podając żadnej podpowiedzi, co autor wyznania mógłby zmienić, to taki komentarz zmienia się w mało konstruktywną krytykę. Bo tak trudno sobie wyobrazić, że osoba, która przez lata była wychowywana w beznadziei, w patologii itp często nie dostrzega prostych rozwiązań, które są oczywiste dla osób wychowywanych w rodzinach normalnych.

Dodaj anonimowe wyznanie