#7VTw0
Wiem, że to nie jej wina, że jest w takim stanie. Jednak coraz częściej przyłapuję się na złości na nią, że wciąż trwa przy tej rodzinie i daje jej się wykorzystywać, co tylko pogarsza jej stan. Starsza siostra chce „pożyczyć” pieniądze, których nigdy nie odda? Proszę bardzo. Młodszy brat potrzebuje pomocy w nauce, za którą nawet nie podziękuje? Jasne, że pomoże. O tym, co potrafią odstawić jej „rodzice” nawet nie będę wspominał, bo nigdy nie skończę tego wyznania. Coraz częściej odwołuje nasze wyjścia, bo ojciec/matka/siostra/brat czegoś od niej potrzebuje na już. I nie miałbym nic do tego, gdyby nie to, że to się dzieje cały czas. Czuję się po prostu spychany na bok na rzecz rodziny, która jest rodziną tylko na papierze.
Kocham ją całym sercem, ale martwię się, że to się nigdy nie zmieni. Że już zawsze będzie wspierać tych ludzi, którzy widzą w niej jedynie służkę. Boję się też, że wpłynie to na nasze przyszłe wspólne życie. Ja już po prostu nie wiem co robić.
Takie przypadki już były i ludzkości znane są skuteczne lekarstwa. Jeśli Co bardzo zależy, to zabierasz swą ukochana jak najdalej od rodziny, minimum 200 km a najlepiej dalej i zobaczysz co wyjdzie. Albo odżyje, albo okaże się, że tylko przy wykorzystującej ją rodzinie jest szczęśliwa i wróci.
Tak, oczywiście, to się łatwo pisze "Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady", ale w sumie nie masz innego wyjścia, sam wspomniałeś, ze próby kompromisowe już zawiodły. Powodzenia!
Zwróć jej uwagę że jeśli przestanie dawać kasę siostrze to stać ją będzie na terapię i leki
Ona podświadomie stara się zasłużyć na miłość, bo tak ją uwarunkowano. Dlatego jest zawsze pomocna, zawsze na baczność dla rodzinki. Niekochane dziecko całe życie będzie robiło wszystko, by dostać ochłap uwagi i dobre słowo od rodzica. I nawet, jeśli świadomie zrozumie, co robi, i zechce z tym skończyć, to wyjście z tego mechanizmu zajmuje sporo czasu i wymaga ogromu pracy nad sobą.
I nie ma znaczenie, jak bardzo będziesz się wściekał, płakał, błagał albo groził. Stanie przy niej i ciągłe bezwarunkowe wspieranie też niewiele zmienia. A Ty już widzisz, jak narasta w Tobie frustracja...
Ja tu widzę zupełnie inny problem. W Tobie. Wybrałeś sobie na partnerkę dziewczynę z depresją i problemami rodzinnymi, co jasno wskazuje, że nieświadomie grasz rolę ratownika. Poczytaj sobie o trójkącie Karpmana (inna nazwa to trójkąt dramatyczny), może da Ci to do myślenia i pomoże zrozumieć własne mechanizmy działania i swoją rolę w tym związku. Oraz to, dokąd ten związek teraz zmierza. Bo za jakiś czas Wasze role nieuchronnie się odwrócą. Z tego co piszesz wynika, że ten proces już się zaczął.
Po pierwsze sprawdźcie czy w akademickiej przychodni nie ma dostępnej terapii za darmo dla studentów. A nawet jeśli dostępna jest tylko wizyta kryzysowa to dobrze jakby dziewczyna poszła na taką wizytę i porozmawiała o tym, że musi zacząć stawiać swojej rodzinie granice a nie dawać się wykorzystywać. Może dzięki nawet takiej jednej wizycie zaczęłaby myśleć o temacie. Po drugie lekarz rodzinny może wystawić skierowanie na terapię na NFZ, niech dziewczyna ustawi się w kolejce do terapii. Nawet jeśli potrwa to ro czy 2 lata to już czeka i czas mija. Zawsze lepiej coś zrobić niż nic.
I to mnie wlasnie najbardziej wkurza w obecnych czasach. Ktos, kto potrzebuje pomocy nie moze sobie na nia pozwolic... Sama jestem obecnie diagnozowana pod katem depresji i uczeszczam na terapie i dziekuje Bogi, ze mnie na to stac.
Wspolczuje sytuacji, jednak musisz pamietac, ze nie pomozesz komus, kto tej pomocy nie chce. I nie Ty jestes temu winny. Moze poszukaj jakis ksiazek albo filmikow o toksycznej rodzinie i daj je dziewczynie?
To piękne, że ją tak wspierasz, super z Ciebie gość!
Według mnie wsparcie polega na takim czymś, że przejmujesz jakiś ciężar z czyichś pleców, żeby mógł pokonać jakąś przeszkodę, zregenerować się itd. A nie że bierzesz ten ciężar i sobie tak z nim stoicie. Chodzi mi o to, ze ona też powinna troszkę iść do przodu. Jeśli łagodzisz emocje dziewczyny, przynosisz jedzenie itp, to po to, żeby miała więcej siły by zmienić swoją sytuację. Po kilku latach masz już prawo oczekiwać jakichś kroków. Nie wiem jak powinno się rozmawiać z ludźmi w depresji, więc zdecydowanie nie zachęcam do mówienia wprost „oczekuję tego i tego”. Ale sam przed sobą wiedz, że też masz prawo do szczęścia i nie obwiniaj się, że oczekujesz jakiegoś progresu.
Może spróbuj tak, że zamieszkacie razem, i przegadasz z nią, że mam urwać kontakt z rodziną na jakiś czas? Np pół roku. Nie odbierać, nie pisać. Jeśli się nie zgodzi i nie zaproponuje nic innego, to ja bym spróbowała stopniowo rezygnować z tego związku. Możesz ją przecież wspierać jako przyjaciel.
Terapie może zlecieć lekarz internista i wtedy na NFZ może zapisać się do terapeuty. Nie ma ich wielu i czasem trzeba poczekać, ale to nie jest tak że pozostaje z tym wszystkim zupełnie sama