#d5c5f

Mój ojciec z matką przeszli na jakiś nowy poziom rycia mi głowy. Od jakichś 5 lat jestem notorycznie włączana w ich kłótnie. Ograniczyłam kontakt do minimum, jeżdżę do nich raz w miesiącu na jedną nockę, a i to ich nie powstrzymuje przed bombardowaniem mnie złymi emocjami. Jeden na drugiego nadaje, a jak się zwróci uwagę, że może tata coś robi źle albo mama mogłaby lepiej się komunikować, to bronią siebie nawzajem i naskakują na mnie. Już im dawno powiedziałam, że ich konflikty to ich sprawa i mnie nie obchodzą. Ostatnio jednak mój ojciec przeszedł samego siebie. 
Niedawno miałam z nim spięcie w SMS-ach, bo napisałam mu życzenia imieninowe, a on odpisał, że po co piszę, przecież się nim nie interesuję. Od słowa do słowa pokłóciliśmy się o to, że jest leniwy, nic nie robi, że nawet na ślub mi nie pomógł deski przyciąć i musiałam czekać dwa tygodnie, aż narzeczony wróci z delegacji. Mniejsza o to. Dwa tygodnie później pojechałam do nich i od progu awantura, ciężka atmosfera. Potem wieczorem ojciec się napił ze swoim bratem i zaczął ryczeć, że on nie chce żyć, że jemu może i by się chciało, jakby miał wnuki (mam dopiero 24 lata, w tym roku biorę ślub), że on się powiesi itp. 
Z początku to mną wstrząsnęło i się poryczałam. Błagałam tego starego pierdołę, żeby tego nie robił. Mama była niewzruszona. W końcu, po 3h rozmów, zgodził się na wizytę u psychologa. Poszłam spać, a raczej ryczeć w łóżku i z dołu słyszałam, jak chrapie. Nazajutrz pytam, czy pamięta, co mówił. Potwierdził, po czym powiedział, że on to sobie tak tylko gadał i mam mu dać spokój. Kiedy wkurzona zaczęłam się pakować, bo mam dosyć takiej atmosfery i szantażu emocjonalnego z ich strony, znowu zaczął grozić, że się zabije, bo on nie ma wnuków i jedyna jego radość w życiu to wędkarstwo. Nie rodzina czy przyjaciele, tylko ryby, co skutecznie udowodnił, pakując się i jadąc nad wodę. Dodatkowo był wielce zdziwiony, czemu ja się denerwuję.

Już mnie to wykańcza psychicznie. Mieszkam 70 km dalej i w dni robocze mam względny spokój, a potem zaczynają się telefony i płacz, że czemu nie przyjeżdżam, nie dbam o starych rodziców itp., na dodatek jestem jedynaczką, więc nawet nie mogę na nikogo zwalić odpowiedzialności. Obydwoje ryją mi głowę strasznie. Mam takie traumy już, że nie mogę spać w nocy, jednak urwanie kontaktu nie wchodzi w grę. Wielokrotnie próbowałam, zawsze potem były groźby samobójstwa, płacz przez telefon albo nawet przyjazd do mnie do mieszkania z awanturą. Narzeczony zachęca mnie do wyprowadzki, szybkiego ślubu bez rodziny i życia na nowo i mocno się nad tym zastanawiam, ale no... To jednak rodzice. Kocham ich pomimo wszystko, choć wiem, że nie powinnam.
AdobeOneKenobi Odpowiedz

Skoro wiesz, że szantaż jest tylko szantażem to się dajesz im urabiać. Niestety niektórych ludzi trzeba odciąć stanowczo. Nie będzie lepiej, nie zmienią się, nie po takim czasie. Do tego trzeba chęci a wątpię, żeby były z tego co piszesz. Im dłużej będziesz im dawać atencję tym dłużej będą się nakręcać.

Czaroit Odpowiedz

Wierzę Ci, bo znam takich ludzi. Jeśli nie chcesz całkowicie zrywać kontaktu, jedyny sposób to OBOJĘTNOŚĆ. Tatulek grozi, że się powiesi? Mówisz "aha" i nakładasz sobie ciacho na talerz. Zero płaczu, nerwów, okazywania emocji.

Wiem, że łatwo powiedzieć. Ale jedyna droga to nie dać im się żreć energetycznie. Bo od początku do końca o to w tym chodzi. O Twoją energię życiową. Twój strach, nerwy, złość i frustrację. Oni tym się karmią. A żeby nabrać dystansu i nie dać się żreć, trzeba uzdrowić traumy. Inaczej zawsze znajdą na Ciebie haczyk, zawsze sprowokują Cię czymś do płaczu.

Dlatego terapia traumy to podstawa. Nie psycholog, bo gadanie latami o niedobrym tatusiu niestety niewiele daje. Szukaj doświadczonych psychotraumatologów, poczytaj o różnych formach terapii traumy. Ta dziedzina bardzo się rozwinęła i jest już wiele szybkich i skutecznych technik pracy z traumą. To najważniejsza rzecz, jaką możesz dla siebie zrobić w życiu.

Bo gdy nie ma traumy, nie ma gry na emocjach. I choć teraz wyda Ci się to pewnie niemożliwe, to skutkiem Twojego uzdrowienia będzie to, że rodzice przestaną Cię szantażować i szarpać emocjonalnie. Gdyż napotykając ciągle na Twoją totalną obojętność, zorientują się, że to kompletnie bez sensu.

To jak przeciągnie liny. Nie mogą jej szarpać w swoją stronę, skoro Ty jej już nie trzymasz. :)

Cystof Odpowiedz

Zakładając że wszystko to prawda i nie jest wyolbrzymione to poziom toksyczności Twoich rodziców przewyższa nawet wyniki uzyskiwane po badaniu rzek w Chinach... Obawiam się że jedyną opcją jest faktycznie odcięcie się całkowicie, inaczej źle wróżę Twojej kondycji psychicznej.

coztegoze2 Odpowiedz

Rodzice, którzy straszą samobójstwem, bo nie żyjesz jak oni chcą. Się zastanów czy Ciebie stać na taki koszt, bo za chwilę jak Ci wywali depresja po latach takiego traktowania to zobaczysz.

Na wszystkie szantaże związane z samobójstwem mów, że wzywasz już służby. Po prostu. Żadnego przekonywania, że zmienisz swoje życie pod życzenia takich ludzi.

A szczerze mówiąc dla Ciebie naprawdę najlepiej by było się odciąć. Wyobrażasz sobie, że jeśli dojrzejesz do decyzji o dzieciach, że one będą jeździć do tych dziadków? I co? Dziecko nie będzie chciało czegoś zrobić a dziadek: "a ja się powieszę". Uwierz, że dzieci pamiętają to potem i się boją jak coś takiego słyszą jak ktoś opowiada takie rzeczy.

A psycholog to by się przydał Tobie żebyś się wzmocniła. Powinnaś na pewno zacząć od rzadszych wizyt u rodziców. Rzadkie odbieranie telefonu. Twoi rodzice i tak zawsze będą mieć o coś pretensje. A jak przyjeżdżają do Ciebie do mieszkania z awanturą nie musisz ich wpuszczać (jak mają klucz to im zabrać albo zmienić zamki). Jak robią awanturę też możesz wezwać policję.

Możecie się też z narzeczonym po prostu wyprowadzić i zmienić numery telefonów i nie powiedzieć Twoim rodzicom Nawet jak zgłoszą zaginięcie na policję, to policja co najwyżej może Cię spytać czy chcesz przekazać miejsce swojego pobytu rodzinie a Ty możesz powiedzieć, że nie i policja może im jedynie przekazać, że żyjesz.

Uwolnij się od tych ludzi i idź na terapię żeby sobie poukładać w głowie, że masz do tego prawo.

Pers Odpowiedz

Można zmienić numer i się odciąć, jak jesteś jedynaczką to i tak spadek dostaniesz, a będziesz zdrowsza psychicznie bez takiego zjeba jak Twój za przeproszeniem ojciec

AvusAlgor Odpowiedz

Nauka stawiania granic, tego Ci potrzeba. Tylko tak sobie i im dasz szansę na normalne kontakty. Albo zrozumieją, że nie dajesz już sobie włazić na głowę i spasują, albo nie zaakceptują tego i całkowicie zerwą z Tobą kontakt (oni z Tobą, nie Ty z nimi, co może mieć znaczenie)

JodiPicoult Odpowiedz

Oczywiscie, ze ich kochasz ale to nie zwalnia Cie z myslenia. Milosc nie odbiera rozumu.
Widzisz problem a i tak biernie sie mu poddajesz. Porozmawiaj stanowczo z rodzicami (napisz list jesli rozmowa to dla Ciebie za duzo), powiedz im, ze ich kochasz i chcesz miec z nimi zdrowa relacje, zaproponuj terapie. Jesli sie nie zgodza to powiedz, ze niestety w takim przypadku nie bedziesz przyjezdzac, poki takie gnebienie psychiczne sie nie skonczy.
Moze powiedz rodzicom, ze tez masz mysli samobojcze przez nich? Ciekawe jak to odbiora.

miensnywonsz Odpowiedz

Jesteś głupia, po co przyjeżdżasz?

Massovsky Odpowiedz

Mój też straszył, potem zmarł sam z siebie, 55 lat. Odżyliśmy wszyscy. Niech mu ziemia lepką Będzin i siema nara. Nie płaczesz jak wynosisz śmieci, nie płacz jak się wyniosą same.

Dragomir Odpowiedz

Współczuję beznadziejnej sytuacji rodzinnej. Choć plus jest chociaż taki, że mieszkasz osobno i Twój narzeczony jest po Twojej stronie.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie