#5KRRV

Kilka tygodni temu, w niedzielny poranek szykowaliśmy się z mężem do wyjścia z domu. Chciałam założyć pewną spódnicę, której już przez jakiś czas nie ubierałam i o zgrozo, okazało się, że przybyło tłuszczyku i w spódnicę się nie zapnę. Wiadomo czarna rozpacz, łzy leją się strumieniami, a ja wyję jak bizon przeklinając sama siebie za niepohamowanie miłości do czekolady.

Wtedy mój mąż oznajmił mi, że on i tak ma w planach od poniedziałku przejść na dietę, bo brzuszek piwny zrósł i mój luby źle się z tym czuje, więc jeżeli ja też nie najlepiej się mam z obecną figurą to możemy odchudzać się razem. On będzie wspierał mnie, ja jego i wiadomo we dwoje zawsze raźniej. Myślę sobie czemu nie, skoro on i tak miał to w planie. Jakoś tak lżej mi się zrobiło na sercu a i uśmiech powrócił na twarz.

Jak powiedzieliśmy tak też się stało. Od poniedziałku zero słodyczy i napojów gazowanych, dużo zdrowego jedzonka, racjonalne żywienie, itp. Mój mąż nie brał już do pracy kanapek z białego pieczywa wysmarowanych masłem, albo sałatek z toną majonezu. W zamian codziennie przygotowywałam mu lekkie przekąski z dietetycznych produktów. Jeździliśmy razem na siłownie, czasem nawet ćwiczył ze mną w domu przy filmikach Ewy Chodakowskiej :p No i cóż tak minęły nam trzy tygodnie.

Wczoraj jednak, gdy przechodziłam obok garażu, przez uchylone drzwi zaważyłam, że mój mąż pije piwo podczas majsterkowania. Myślę sobie, co jest grane? Wiadomo piwo to skarbnica kalorii, a on mówił, że chce się odchudzić. Nie dawało mi to spokoju, więc wieczorem w łóżku zaczęłam go wypytywać. W końcu przyznał się, że wcale nie miał w planach diety i zmiany trybu życia.

Po prostu gdy zobaczył mnie płaczącą nad tą spódnicą to, jak to on określił "serce mu pękło na pół" i czuł, że musi coś zrobić. Wiedział, że żadne słowa typu "dla mnie jesteś piękna", czy "nie jesteś gruba" nic nie dadzą. Na szybko więc wymyślił tą historyjkę z dietą, aby wesprzeć mnie w walce z nadprogramowymi kilogramami. A ja przez 3 tygodnie "katowałam" go ciemnym pieczywem, kiełkami, razowym makaronem i chudziutkim mięskiem, a on ani razu nie zaprotestował, nie skrzywił się i jeszcze wychwalał jakie to pyszne i że jestem najlepszą kucharką na świecie. Na koniec, gdy już zgasiliśmy światło i każde z nas ułożyło się do spania, dodał jeszcze coś co całkowicie zmiękczyło mi serce: "Dla mnie na prawdę jesteś piękna taka jaka jesteś i wcale nie uważam, że powinnaś się odchudzać".

Pozostaje mi tylko powiedzieć jedno: kocham mojego męża :)
Ifyoulikeme Odpowiedz

Czy naprawdę dla ludzi jedzenie zdrowego, nieprzetworzonego jedzenia to "katowanie się", i to tylko gdy chcą schudnąć? A jak schudniecie, to wrócicie do białego bezwartościowego pieczywa, tłustych nastrzykanych syfem wędlin i "sałatek" składających się głównie z majonezu? Tylko dla rozmiaru tyłka można rozważyć bardziej jakościowe odżywianie się, a potem wszystko jedno? I tak dbasz o męża, ale nie dasz mu zdrowego jedzenia z troski o jego zdrowie, tylko z troski o swój rozmiar. To jest bardzo smutne i żenujące, podobnie jak obraz kobiety, która wylewa strumienie łez i wyje jak bizon bo nie wcisnęła tyłka do spódnicy.

nkp6

To zależy. Ja także nie lubię razowego makaronu, dla mnie smakuje okropnie. Nie znoszę masy rzeczy, które "górują" w fit dietach, no ale jest także dużo takich, które uwielbiam. Staram się jeść zdrowo, dla siebie i lepszego samopoczucia ale nie mam zamiaru odmawiać sobie ulubionych potraw. Miewam też takie dni, kiedy muszę zjeść "coś okropnie niezdrowego, bardzo tłustego", po prostu muszę i już. Wszystko jest dla ludzi, no ale z umiarem.

Ifyoulikeme

Nikt nie mówi o odmawianiu sobie ulubionych potraw. Niemniej jednak zdrowe jedzenie wymaga zmiany nawyków, a zmiana nawyków to nie jest coś, ci dzieje się łatwo i szybko. Większości ludzi z mojego pokolenia początkowo "nie smakuje" zdrowe jedzenie, bo zostaliśmy wychowani na tanim, kryzysowym, niskojakościowym jedzeniu lat 80 i 90 i jesteśmy przyzwyczajeni przez lata do białego pieczywa, tanich wędlin i dań, które miały "zapchać". Trzeba zadać sobie trochę trudu, żeby przyzwyczaić się do innych smaków, i wyrzeczeń, żeby sobie przetłumaczyć, że to, że lubię majonez, nie znaczy, że mam go jeść codziennie. U mnie w domu w ogóle nie stawiało się nacisku na ruch i sport, i tak samo wymagało to dużo wysiłku żeby przyzwyczaić się do regularnego ruchu już w dorosłym wieku. Ćwiczenie i bieganie też nie sprawiało mi przez długi czas przyjemności i leżenie było zawsze milszą opcją, przez jakiś czas trzeba było się do tego zmuszać, ale teraz jest to już naturalną częścią mojego życia, z korzyścią dla zdrowia i samopoczucia. Z jedzeniem zdrowych rzeczy jest tak samo. Najłatwiej powiedzieć "nie lubię" i usprawiedliwić tym swoje lenistwo i złe nawyki, a potem ryczeć z powodu chorób i nadwagi.

Ifyoulikeme

Wręcz przeciwnie. Jeśli masz podejście "nie lubię i nie zrobię" to wtedy dans rzecz zawsze będzie dla ciebie katowaniem się. Ale po zmianie podejścia i myślenia, po przepracowaniu tematu (co wymaga pewnego wysiłku) dbanie o siebie i swoje zdrowie nie jest żadnym katowaniem się, tylko mądrym i świadomym wyborem.

Sematyka Odpowiedz

Nudaaa

Pitupitu321 Odpowiedz

Poziom zainteresowania sięgnął zenitu.
Ble

Mkwebe Odpowiedz

W co 'nie ubierałaś' wspomnianej sukienki?

Amoze Odpowiedz

Słodziutko mi. Ale w pozytywnym sensie. Życzę wam wszystkiego dobrego i jeszcze więcej takich cudownych chwil. <3

kociambe Odpowiedz

Czyli, że autorce dupa urosła tak, że się w ubranie wbić nie mogła. Dostała histerii jak pijana fryzjerka w klubie a potem facet wziął to na siebie. A ona biedna "katowała" i jego i siebie zdrowym jedzeniem. Sam koniec tego wyznania jest bardzo słodziutki i wręcz rozgrzesza autorkę gdyby, oczywiście przez przypadek i złych ludzi, spasła się jeszcze bardziej. No bo ile się może "katować" skoro stary w garażu browarki wali a potem jak zgasi światło to i tak już wszystko jedno.

Bartekv13 Odpowiedz

Czytałem do ,,piwo to skarbnica kalori" . Mam fioła na punkcie cukru i jak poczytasz to się dowiesz że piwo nie tuczy, może zwiększyć apetyt ale nie tuczy

sunflower1233 Odpowiedz

Pewnie gotowałaś za jego ;)

Dodaj anonimowe wyznanie