Było to na początku jednego z semestrów letnich. Wracałam do mieszkania autobusem, obok mnie siedział mężczyzna w średnim wieku. Akurat miałam „te dni”, więc w małej, wewnętrznej kieszonce mojej torebki spoczywał tampon. W tej samej kieszeni miałam również słuchawki do telefonu, a że jadąc autobusem lubię słuchać muzyki, postanowiłam wydostać je z kieszonki. Pech chciał, że miałam tam wiele innych drobiazgów typu klucze i długopis, dlatego proces wyciągania z kieszeni słuchawek nie przyszedł łatwo – słuchawki zaplątały się w klucze i długopis, a gdy zaczęłam za nie pociągać, tampon jakimś cudem dosłownie podskoczył i spadł prosto na kolana siedzącego obok mężczyzny. Oddał mi go z uśmiechem, a ja byłam tak zażenowana, że wysiadłam na następnym przystanku, mimo że do mieszkania miałam jeszcze kawał drogi.
Na drugi dzień rozpoczynałam zajęcia ze statystyki. Lekko spóźniona wpadłam do sali, w której statystyka od paru minut trwała w najlepsze. A prowadzącym był... nie kto inny niż facet, na którego kolanach wylądował wczoraj mój tampon. Myślałam, że spłonę ze wstydu, ale uspokajałam samą siebie twierdząc, że na pewno mnie nie pamięta. Przez jakieś dwadzieścia minut prowadzący nie zdradzał oznak, że mnie rozpoznał, więc nieco się uspokoiłam – widocznie nie zarejestrował, że ja to ja. Myliłam się. Bo z zamyślenia wyrwało mnie zdanie: „Pomyślcie sami, czy statystycznie możliwe jest, żeby jadąca obok was w autobusie obca kobieta zaatakowała was tamponem?”. Prowadzący patrzył z szerokim uśmiechem prosto na mnie, a ja spaliłam buraka.
Do końca semestru siedziałam w ostatniej ławce.
Dodaj anonimowe wyznanie
Gdyby to byl zuzyty tampon to rozumiem .. ale to tak jakby wypadla Ci chusteczka xd
Generalnie masz rację, tak powinien tampon być postrzegany. Niestety jest taki spoleczny wzorzec, że okresu należy się wstydzić i najlepiej udawać, że coś tak nieeleganckiego jak krwawienie menstruacyjne nie istnieje.
I właśnie takie wstydliwe zachowania kobiet tylko ten wzorzec utwierdzają. To my musimy zacząć otwarcie o tym mówić, żeby coś się w tym temacie zmieniło.
Moja koleżanka z pracy się kiedyś oburzyła, że trzymałam w szufladzie przy biurku tampony wrzucone luzem, bo jeszcze jakiś facet zobaczy. A faceci w dłużej mierze traktują to jako tabu, bo myślą, że dla nas jest to wstydliwe.
elbatory zgadzam się, a co więcej to wszyscy moi faceci (3) byli dla mnie zawsze bardzo wyrozumiali, mimo, że miałam problemy z bardzo obfitymi okresami i zdarzyły mi się przecieki to nie zrobili z tego problemu, za to kiedyś na wycieczce szkolnej coś takiego mi się przydarzyło i laska mnie ochrzanił co ja jestem nienormalna, że przez noc pojawiła się plama na prześcieradle MOJEGO łóżka. No wtedy zwątpiłam, super, że jej się nie zdarza, ale to przecież nie była moja wina, a jak to mówili ginekolodzy „uroda”.
Miałam podobną sytuację, a mianowicie jechałam wesoło autobusem koło jakiegoś gościa na rozpoczęcie roku w nowej szkole, miałam okres, więc tampon oczywiście spoczywał w mojej torebce. Jadę, jadę i nagle dostaje SMS'a. Luzik arbuzik, wygrzebuje telefon, gdy nagle mój tampon poleciał na kolana mojego towarzyszą podróży. Szybko przeprosiłam i zabrałam moją własność. Wysiadłam kilka przystanków dalej i poszłam na rozpoczęcie. Co okazało się na rozpoczęciu? Ten pasażer to mój dyrektor. Dyrektor ma poczucie humoru i wypomina mi to, ale nie zapadam się pod ziemię ;)
Przynajmniej normalny facet: nie brzydzi się produktów do kobiecej higieny (po prostu oddał tampon) i wie co to jest. I do tego ma poczucie humoru. No i może policzyć ile statystycznie kobiet na świecie ma akurat okres ;)
Ja bym się spytała czy atak był do pierwszej krwi ;)
Wykładowca z poczuciem humoru :D
Zabawna sytuacja :D Ja bym się z tego śmiała :D
Tampon w torebce? A gdyby się zaczęło w autobusie to niby jak chciałaś go sobie zaaplikować? Aż tak wyzwolona to chyba nie jesteś.
Bo był to tampon na zmianę, ponieważ okres już miała.
Czytamy ze zrozumieniem.
Ośmieszasz się
Hahhahahahhaha dzięki za poprawę humoru Bolendorf