W wieku około 6 lat zacząłem bardzo rozpaczać nad śmiercią Jezusa. Myślałem, jak by to było dobrze, gdyby nie został ukrzyżowany.
Spytacie pewnie, jaki był tego powód. Było mi żal, że on umarł? Byłem mocno wierzącym chrześcijaninem?
Nie. Otóż pomyślałem, że gdyby nie umarł, to nie musiałbym już nigdy więcej chodzić do kościoła.
Ja za dzieciaka, co niedzielę liczyłam na to, że rodzice zapomną, że trzeba iść do kościoła. Moja naiwność była tym większa, że mieszkaliśmy dosłownie na przeciwko niego, z okna oglądałam wychodzących z kościół ludzi, procesję, młode pary itd.
Ja za dzieciaka, co niedzielę liczyłam na to, że rodzice zapomną, że trzeba iść do kościoła. Moja naiwność była tym większa, że mieszkaliśmy dosłownie na przeciwko niego, z okna oglądałam wychodzących z kościół ludzi, procesję, młode pary itd.
Jak to się mówi po angielsku - you made my day. Dzięki!