#uwMaj

Kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką, byłam na wakacjach u babci na wsi. Akurat miała jedną małą gąskę i pozwoliła mi ją wziąć „do wychowania”. Dałam jej na imię Kasia. Bawiłam się z nią, chodziła za mną po domu, nauczyłam ją wchodzić i schodzić po schodach i robić różne sztuczki, jak odpowiadanie gęganiem na mój głos itd. Bardzo lubiłam moją gąskę Kasię.
Po wakacjach pojechaliśmy do babci i na obiad był rosół z gęsi, co od razu wyczułam w smaku, więc pytam babci, czy to był rosół z mojej gąski Kasi, a że babcia w konwenanse się nigdy nie bawiła, to bez zastanowienia odpowiedziała z uśmiechem: 
– Tak, to właśnie z twojej gąski, wnusiu, prawda, że dobre?
– No jasne! – odpowiedziałam z uśmiechem. – Bardzo dobre!

Tak więc... bardzo lubiłam moją gąskę Kasię – dosłownie.
polacca Odpowiedz

moja mama zabiła moją tresowaną kurę i nigdy jej tego nie wybaczyłam

lawendowaa

Tresowana kura? 😀

Hermiona12 Odpowiedz

Jak dla mnie to bardzo smutne, mi byłoby przykro, że ktoś ugotował moją przyjaciółkę, nie jadłam tego rosołu

Hermiona12

Jadłabym

efektmotyla Odpowiedz

Chyba lepiej tak niż wpaść w histerię, ale i tak jakoś przykro..

Bebej Odpowiedz

Rosół z gęsi???

Anonex

Wyobraź sobie że można go robić też z czegoś innego niż tylko z kostki rosołowej.

Ambiwalentnie136 Odpowiedz

W życiu bym go nie zjadla.

Dodaj anonimowe wyznanie