#uGPON
Pewnego dnia koleżanka powiedziała mi, że widziała mojego ówczesnego narzeczonego na mieście z jakąś blondyną. Oczywiście wyśmiałam jej podejrzenia, bo mój K nie byłby w stanie wdać się w jakiś tam romans. Był ciapowatym mężczyzną, a nie typem lowelasa. Tak więc nie ruszyło mnie jej wyznanie. Później jednak zaczęłam się zastanawiać. Dotarło do mnie, że od dłuższego czasu K chodził spać, zanim przychodziłam do łóżka, albo mówił, że jest zmęczony, gdy próbowałam zainicjować igraszki. Kochaliśmy się dwa, trzy razy w miesiącu. Coś mnie tknęło i przy najbliższej okazji sprawdziłam jego telefon. Znalazłam SMS-a od jakiegoś niby M, ale jako że nie kojarzyłam żadnego M, otworzyłam konserwację. Nie było wątpliwości. Wiadomości były skasowane, ale dwóch najwidoczniej nie zdołał usunąć. "Chcę Cię poczuć w sobie" i odpowiedź K "Ja też tego chcę".
Nie będę opisywać, co wtedy czułam. Wygarnęłam mu wszystko, łącznie z tym, że nasza koleżanka widziała go z tą babką. Nazajutrz się wyprowadził.
I na tym mogłaby się skończyć ta historia, gdyby nie to, że miesiąc później odkryłam, że jestem w ciąży. Uznałam, że mimo wszystko ten dupek ma prawo wiedzieć, więc miałam powiedzieć mu na imprezie u znajomych. Niestety on ponownie pokazał, jakim jest palantem. Okazało się, że wszystkim odpowiadał, że to ja go zostawiłam, bo wdałam się w romans z kolegą z pracy (szkoda, że to nieprawda, bo mam tam dużo przystojnych kolegów). W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam wszystkim, że to on mnie zdradził, a teraz jeszcze okazało się, że nie mogę się od niego uwolnić, gdyż jestem z nim w ciąży. Większość naszych przyjaciół i tak wiedziała, że miał romans, ale po tych słowach patrzyli na niego z ogromnym wyrzutem. On tymczasem, kiedy wreszcie otrząsnął się z szoku, zaczął mówić, że to na pewno dziecko mojego kochanka. Załamałam się i zaczęłam płakać. Wtedy znalazł się obok nas jakiś facet. Dodam, że widziałam go po raz pierwszy.
- Kur*a, nie wytrzymam tego. Przez pół roku sypiałeś ze mną, nie, sorry: rżnąłeś się ze mną jak królik i nikomu nie chciałeś przyznać się, że jesteś gejem. Nawet narzeczonej. Wybaczałem ci to wszystko, bo cię kochałem. Ale ubliżania ciężarnej i zwalania na nią winy nie zniosę - powiedział KOCHANEK mojego męża i odszedł.
Miny K nie da się opisać. Uciekł z imprezy, nie patrząc nikomu w oczy. Od tamtej pory go nie widziałam, choć kontaktował się ze mną w sprawie opieki nad nienarodzonym jeszcze dzieckiem. Wszystko ustalam jednak z jego rodzicami. Po co mi on, skoro jest 500+? Żart, oczywiście ;)
Po prostu nie potrzebuję takiego robaka. Żadna kobieta nie zasługuje na takie upokorzenia.
To w końcu rozstałaś się z narzeczonym, czy z mężem? I najpierw zerwałaś, a potem sprawdzałaś telefon? Strasznie to poplątane, albo zmyślone:/
Tutaj jakby pierwszy akapit kompletnie się nie klei, jakby go wywalić albo napisać inaczej, to byłoby już o wieeele bardziej wiarygodnie ;P Tutaj wychodzi, że PO zerwaniu uprawiali igraszki kilka razy w miesiącu i PO zerwaniu ją zdradził!
Nie wiem czy tekst jakoś edytowany czy coś, ale aż przejrzałam jeszcze raz i autorka nigdzie nie wspomina, żeby to był jej maz, cały czas pisze o narzeczonym. W drugim akapicie odwołując się do ówczesnego narzeczonego, co wskazuje na to, że opisuje przeszłość, przed zerwaniem. Nie mówię, że historyjka brzmi realnie, ale trzyma ciaglosc narracji
Koniec przedostatniego akapitu:
"(...) nikomu nie chciałeś przyznać się, że jesteś gejem. Nawet narzeczonej. Wybaczałem ci to wszystko, bo cię kochałem. Ale ubliżania ciężarnej i zwalania na nią winy nie zniosę - powiedział KOCHANEK mojego męża i odszedł."
@Uzytkownik404 rzeczywsicie, umknęło mi
Kolejne zmyślone wyznanie. Następnym razem popracuj nad spójnością wątków.
"Otworzyłam konserwację" :D
strasznie się ta twoja historyjka nie klei
Ale nierozwiązana zagadką jest, kim była blondyna, z którą to rzekomo widziała K koleżanka autorki
Może siostra, albo koleżanka pomyliła osoby
Jak sie klamie to bardzo latwo pogubic sie w zeznaniach raz narzeczony potem maz... smutny bait
Teraz jest 800+ ale reżim Tuska już pracuje nad całkowitym zniesieniem 800+, bo podobno ten pisowski program jest porażką i przez to wcale nie rodzi się więcej dzieci. Ale ja wam premiera nie wybierałem!!!
Wszystkie " plusy" tylko ,gdy jedna osoba pracuje lub dla samotnie wychowujących dziecko.