Od śmierci mojego taty popadłam w pracoholizm i nie mogę sobie z tym poradzić. W czerwcu zeszłego roku nagle zmarł mój tata. Musiałam zająć się swoim rodzeństwem i mamą, bo wszyscy popadli w jakieś uzależnienia i nie mieli nawet gdzie mieszkać. Dwa dni po śmierci taty wróciłam do pracy i pracowałam 230 godzin miesięcznie. Zdarzało się nawet, że moja szefowa nie chciała mnie w grafik wpisać, bo bała się, że padnę z wyczerpania. W 6 miesięcy przepracowałam tyle, co normalny etatowy pracownik w rok. Pracowałam, żeby nie pamiętać o bólu. Czy pomogło? Właściwie to tak, ale teraz strasznie mi zdrowie szwankuje. Dodatkowo nie mam życia prywatnego, żadnych znajomych, a nawet rodziny, bo wszyscy się pozbierali, tylko nie ja. Do teraz nie umiem spokojnie powiedzieć czegokolwiek na temat swojego taty czy rodziny. Uciekam z problemami do pracy. Wszyscy zachwalają mnie, jaka jestem idealna, że taki pracownik to skarb, ale czuję, że długo tak nie wytrzymam.
Dodaj anonimowe wyznanie
Bo nie wytrzymasz. Jeśli nie przestaniesz, zniszczysz sobie zdrowie i staniesz się w końcu niezdolna do pracy, którą wykonujesz.
Abstrahując od całej reszty wyznania, nie wierzę, że pracownik - pracoholik to skarb. Wbrew pozorom pracoholicy są mniej wydajni, mają więcej problemów i - mówiąc wprost - jeśli chodzi o rzeczywistą efektywność są po prostu gorsi.
Życzę ci wyjścia z tego błędnego koła.
Wiem, że pracoholizm to poważny problem, ale czasem zazdroszczę pracoholikom. Nie mam złej pracy, ale traktuję to jako zło konieczne. Zrobić swoje przez te 8 godzin i tyle, muszę to robić żeby mieć z czego żyć. Po pracy i zwykłych, życiowych obowiązkach, mogę robić co tylko chcę, to co lubię. Spędzam resztę życia, żeby odciąć się od pracy. A pracoholik pracuje, żeby odciąć się od reszty życia.
Wiem, ze alkoholizm to powazny problem ale czasami zazdroszcze alkoholikom. Alkoholik pije, zeby sie odciac od reszty zycia.
Gdybym musiał pić codzienny przez 8 godzin, żeby dostać pieniądze, to wtedy porównanie byłoby trafne.
mialam podobnie po koncu dlugiego zwiazku zalapalam prace na nocki i praktycznie nie mialam dnia, bo odsypialam, wiec i czasu na myslenie nie bylo
uwazaj na siebie, bo to niebezpieczne i zwyczajnie wyczerpujace organizm
daj sobie czas na przezycie zaloby, ewentualnie idz po pomoc do specjalisty, w wiekszych miastach sa bezplatne projekty oferujace wsparcie w zalobie
Ale co pomogło? Przecież nic nie pomogło. Nie przeżyłaś bólu i straty taty. Jedynie sobie zdrowie rozwaliłaś i wypracowałaś uzależnienie a piszesz, że to inni uciekli w uzależnienia. Za chwilę nieprzeżyte emocję Cię powalą np, depresją i tyle z tego będzie. Jak się nie dopuszcza emocji do przeżycia to one nie znikają tylko się czają w naszym ciele i to potem odchorowujemy. I to bardzo mocno. Czas w końcu przeżyć żałobę po tacie - dla siebie i własnego zdrowia.
Niestety ucieczka od bólu i żałoby jest niemożliwa. Bardzo Ci współczuje, im szybciej się z tym zmierzysz tym lepiej dla Ciebie. Pamiętaj, ze nie musisz w tym być sama. Skorzystaj z pomocy specjalisty
Przy jakiej pracy pada się z wyczerpania przy 230h? Pytam, bo w większości prac fizycznych w Polsce to, niestety smutna, ale norma i jakoś nie słychać o padających z wyczerpania budowlańcach. W Niemczech robiłem z prawdziwymi pracoholikami, którzy miesięcznie przerabiali ok. 300h.
Do psychologa...migusiem