#o4fdW
Dwa lata temu ojciec zachorował na nowotwór złośliwy. Po roku choroby potrzebował już stałej opieki, musiałem się nim zająć, bo ani matka, ani siostra nie chciały tego robić. Trzeba było go karmić przez sondę, robić zastrzyki, zmieniać opatrunki itp. Niestety po ciężkiej chorobie tata zmarł.
W zeszłym roku moja stabilizacja kręgosłupa została usunięta, lekarz powiedział, że będzie OK. Niestety mylił się, po kolejnych badaniach dowiedziałem się, że mam między innymi ucisk na rdzeń kręgowy. Muszę na siebie bardzo uważać, a to wiąże się z ogromną trudnością w znalezieniu zatrudnienia.
W tym roku zmarła mi siostra w wieku 40 lat, osierocając syna. Ja po kolejnej konsultacji neurochirurgicznej dostałem jeszcze większego doła. Mam troje dzieci, ale coraz trudniej mi jest, na dodatek ostatnio zatrzymała mnie policja, byłem po spożyciu alkoholu (0,3 promila) z dnia wcześniejszego. Zabrali mi prawo jazdy.
Tylko dzieci jeszcze trzymają mnie przy życiu, ale jak długo?
Czytając wyznania takie, jak to, utwierdzam się w przekonaniu, że antynatalizm jest słusznym poglądem. Nawet gdy mamy dobre warunki, nie powinno się sprowadzać nowych ludzi na ten świat, bo są okoliczności całkowicie niezależne od nas, które potrafią zniszczyć życie - z dzieci z pełnej rodziny zrobić sieroty, ze sprawnego dorosłego osobę z ograniczeniami, i tak dalej.
Sprowadziłam na ten świat dzieci, dając im wybór. Umrzeć zawsze zdążą, a teraz mogą też spróbować żyć.
No nie do końca. To Ty zdecydowałaś za kogoś, że będzie żyć, więc odebrałaś im ten wybór.
Aha, czyli cherry picking dowodem na wyższość antynatalizmu...
Ktoś tu sobie chce podbić bębenek?
Teraz żyją. Nawet jeśli kiedyś w przyszłości stanie się coś strasznego, to teraz są szczęśliwe. A jak dojdzie do tragedii... Mogą dalej żyć, mogą sobie życie odebrać. Mają wybór.
Jakby nigdy się nie narodziły, to wyboru by nie było.
Pokonanie instynktu samozachowawczego nie jest proste. Obyś nigdy Ty albo któreś z Twoich dzieci nie została postawiona przed wyborem śmierć vs życie w jakimś nieszczęściu.
Gdybyś naprawdę w to wierzył, to zacząłbyś od siebie, ale latasz po necie i wypisujesz swoje kocopoły.
Trochę niemądry argument. Antynatalizm nie postuluje eliminowania już istniejącego życia, tylko unikanie tworzenia nowego, by zaoszczędzić innym niepotrzebnego cierpienia.
To że straciłeś prawko to już wyłącznie twoja wina
Otóż to
Najbardziej mnie druzgocze w tej historii zdanie "Po choroby potrzebował już stałej opieki, musiałem się nim zająć, bo ani matka, ani siostra nie chciały tego robić". Składanie przysięgi małżeńskiej psiamać, że nie opuszczę w zdrowiu i chorobie. Można było tatę chociaż oddać do domu opieki, wiedząc jakie ty masz problemy ze zdrowiem.
Trzymaj się Autorze!
0,3 z dnia wcześniejszego? Paaaanie! Toć chyba dnia "wcześniejszego" połówkę wypił i piątą browca zapił. Bez zagryzania. A złapać, to cię chyba zaraz po północy złapało, taki to był "dzień wcześniwjszy".
Co za bzdury. Ja wydmucham rano 0,3 po 3 piwach. Wszystko zależy od wagi, metabolizmu i wątroby.
Ja po 6 piwach i 7 godzinach snu wydmuchuję 0,00
Fajno Ci było jak tatko pomarli? Pewnie nie. Myślisz że Twoim dzieciom będzie z tym lepiej? A dla siebie żyć się nie opłaca? Ile dobra możesz zrobić, to naprawdę cieszy. Jak tego nie widzisz, to idź do dobrego psychologa a nawet i spowiednika, może Ci naprostują trochę głowę.