Jak byłam mała, byłam święcie przekonana, że sztuczny śmiech, puszczany po rzekomo zabawnych scenach w filmach, jest prawdziwy. Podchodziłam więc jak najbliżej telewizora i śmiałam się najgłośniej jak potrafię. Myślałam, że ludzie oglądający filmy w tym momencie słyszą w domach mój śmiech. Czasami robiłam to w momentach, gdy ktoś umierał i zastanawiałam się, co pomyślą wtedy inni widzowie.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja kiedyś myślałam, że za każdym razem kiedy puszczane były powtórki seriali, czy filmów, to aktorzy na nowo odgrywali swoje role. I tak z każdą powtórka.
Czuję się jakby ktoś napisał za mnie te wyznanie! Było to tez dla mnie logiczne czemu nie słychać rozmów tylko śmiechy - przecież podczas oglądania sie nie gada. Potrafiłam rżeć jak koń tylko po to by ludzie mnie usłyszeli i zaczęli zastanawiać się co to za dziewczynka ma taki wyjątkowy śmiech...
TO wyznanie.
Jak jest jest się dzieckiem wszystko jest prostsze
kocham