#nHIcP
Ostatnio do firmy, w której pracuję, szukano nowego grafika. Poproszono mnie o pomoc w trakcie rozmowy rekrutacyjnej. Oczywiście zgodziłam się. Moim zadaniem było oszacowanie, czy ta osoba nadaje się do zespołu, natomiast kolega, który poprosił o pomoc, miał sprawdzić umiejętności praktyczne.
Możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, gdy wchodząc na ową rozmowę, zobaczyłam jedną z dziewczyn, która w LO wyjątkowo lubiła uprzykrzać mi życie.
Dziewczyna pracy nie dostała. Jeśli myślicie, że chciałam się na niej zemścić, to nie. Jestem ponad takie zagrywki. Moja opinia o niej była zgodna z moim sumieniem, czyli pozytywna. Nie dostała pracy, ponieważ – jak się okazało przy sprawdzeniu umiejętności praktycznych – jej CV potrafiło więcej niż ona sama.
Od tamtej pory laska skarży się dawnym znajomym, że ją upupiłam tylko dlatego, żeby się na niej odegrać, więc wszyscy na mnie krzywo patrzą. Na szczęście ich zdanie już dawno temu przestało mnie interesować, więc się tym nie przejmuję ;)
Jeżeli wielkość firmy na to pozwala, to mimo wszystko rekruterzy powinni odmawiać przeprowadzania rozmów kwalifikacyjnych jeżeli znają danego kandydata. W przypadku znajomych łatwo o konflikt interesów tj. rekruter lubi bądź nie osobę i przez to jest mniej obiektywny. Ktoś inny powinien przeprowadzić tę jedną rozmowę.
Jak dziewczyna zmieniła nazwisko przy ślubie to się nawet nie zorientujesz.
@NieChceLoginu to wtedy się to zgłasza na samej rozmowie. Sam prowadzę jeden z etapów rekrutacji w firmie gdzie pracuję i to jest oczywista oczywistość. Oczywiście jeżeli jest to jakaś większa firma, a nie 3 osoby na krzyż