#moTGl

Sztuki walki kocham od dziecka. Jako małolat moim ulubionym aktorem był Jackie Chan, do dziś oglądam jego filmy. Wtedy sztuki walki pojmowałem jako coś nieprawdopodobnego. Te kopnięcia, szybkie i efektywne uderzenia. Ale zawsze myślałem, że takie coś to tylko tam, w Chinach i Japonii. Jednak któregoś dnia moja mama oznajmiła, że w szkole jest sekcja karate. Jako mały chłopiec, który dopiero poznawał świat, pomyślałem, że co mi tam. Nie miałem wtedy nic do roboty poza szkołą. Poszedłem. Poznałem nowych ludzi, trenera. Jako cichy i nieśmiały chłopiec mało co rozmawiałem. Tam się już każdy z każdym znał, więc co to taki początkujący.
Trener był od początku ze mnie zadowolony. Pomimo że dopiero zaczynałem, pod koniec sezonu potrafiłem już kombinacje na wysokie stopnie. Techniki, o dziwo, według trenera szły mi bardzo dobrze, przez co motywował mnie, bo widział we mnie potencjał.
Walki w parach też były. Zdarzało się że jako początkujący walczyłem już z osobą o 4-5 stopnie wyżej ode mnie.

Z czasem zacząłem jeździć do sąsiedniego miasta, gdzie trener również prowadził treningi. Nowi ludzie, nowe otoczenie, dodatkowe treningi. Z czasem właśnie zacząłem pojmować filozofię karate. Że nie tylko chodzi o walkę. To jest praca nad samym sobą, żeby stać się lepszym od siebie wczorajszego. Trener proponował mi podwózkę do domu, bo wracał przez moje miasto. Przegadaliśmy na najróżniejsze tematy. Również na tematy japońskie. I tak z czasem sala treningowa stała się moim drugim domem.
Dlaczego domem? Niestety swojego domu i po części rodziny ja się wręcz wstydzę. Ojciec alkoholik, przepija i przepala większość wypłaty. Wczoraj ubzdurał sobie po pijaku, że wszyscy jesteśmy przeciwko niemu. Szkoda gadać. W domu nieraz śmierdzi i papierochami, i alkoholem.

Trener z czasem stał się kimś więcej niż tylko trenerem. Dla mnie jest jak ojciec, który prowadzi po ścieżce karate.
Niedługo mam egzamin na wysoki stopień. Jak się uda, będę najwyższym stopniem w sekcji. Ci co ćwiczą dłużej ode mnie – już ich dawno przegoniłem. Ale szacunek do nich mam, bo przecież to ja z nimi ćwiczyłem i oni mnie wyszkolili.

Chodzę też do młodszej grupy pomagać trenerowi, głównie jako „worek treningowy”. A przy okazji na studia już będę miał jakieś praktyki.

Ten człowiek jak i sekcja bardzo mnie zmieniła. W 4 sezony, wcześniej jako początkujący, takie zero grupy, a dziś? Jak się uda i zdobędę ten stopień, moje miejsce będzie w pierwszym szeregu.
Accio Odpowiedz

Bardzo ciekawe o tej pracy nad samym sobą, o takiej równowadze mamy też w aikido. (nawet w październiku napisałam w którymś komentarzu że zacznę chodzić.) Niedawno zdałam na żółty pas (czyli drugi stopień), ale mam wrażenie że do tego nie pasuję. Jestem kompletnym beztalenciem, radzę sobie gorzej niż inni początkujący i prędzej czy później zrobię sobie krzywdę bo wielu przewrotów nie robię w pełni poprawnie. Także podziwiam autorze i zazdroszczę!

panwodnikm

Może spróbuj z karate kyokushin nie ma tylu rzutów (więcej padów itp.). dużo kata, w których liczy się dokładność. :D

Vkook

Karate do Tsunami lepsze... Masz głównie powtórki technik i kata, także tych z Kyokushin. Nie ma też takiego parcia na zdawanie egzaminów. Osobiście polecam, spędziłam tam pół życia 😉

AnonimowaX13

Aikido jest piękna sztuka walki i moim zdaniem chodzi o to, żeby przelamywac bariery i się samodoskonalic. Każdy z nas jest inny i ma inny tryb nauki. Nie zniechęca się, chodź na treningu pracuj nad sobą i zobaczysz, że na końcu ścieżki będziesz lepsza od innych. Bo To jak uparta będziesz w tej dziedzinie przełoży się na inne dziedziny życia. A czasem trzeba być upartym;)

Rinowa

@panwodnikm w kyokushin nie ma padów. Są sparingi, ale to zwykła walka (z podcięciami).
A kata to istny cud tego sportu :D

Hyssicara Odpowiedz

Sama uwielbiam sztuki walki. Trenowałam ju-jitsu więc wiem dobrze co to relacja uczeń-mistrz. Najlepszy czas w życiu. Jesteś niezwykłym człowiekiem. Niewielu potrafi zrozumieć to wszystko co Ty. Trenowałam w dwóch różnych miastach. W jednym byli młodzi, którzy się popisywali, a w drugiej umięśnieni mężczyźni, którzy widzieli w tym tylko naukę samoobrony licząc, że będą mogli dokopać komuś.

Vstorm Odpowiedz

No właśnie, sztuki walki nie tylko rozwijają ciało, ale i umysł i ducha. I nie tylko karate, ale też inne sztuki. Dlatego to nie jest mordobicie, tylko właśnie sztuka. Powodzenia!

Rinowa Odpowiedz

Tak zapytam, Kyokushin czy Shotokan?
Trzymam kciuki za egzamin, również zdaję niedługo, bo w tę sobotę.

Seido

Rinowa

Też zdawałam wtedy egzamin na 4 kyu! 😁

JedynaTaka Odpowiedz

Zgłoś swoją rodzinę do jakiejś opieki społecznej, bo jeśli nic z tym nie rozbudza będzie tylko i wyłącznie gorzej :( Ale gratuluję postępów w twojej pasji

JedynaTaka

Zrobisz*

xkalibur3 Odpowiedz

Karate to świetna sprawa, przynajmniej nie jesteś bezradny w niektórych sytuacjach, ja już mogę się pochwalić zielonym pasem i muszę powiedzieć, że czuję się bezpieczniejszy, a przez to spokojniejszy, czyli lepiej skoncentrowany na większości zajęć co skutkuje lepszymi wynikami

xkalibur3

Btw ćwiczę shotokan jakby co ;) jestem ciekaw ilu nas tu jest

Chudzielec Odpowiedz

Amerykańscy naukowcy udowodnili, że ludzie, którzy doświadczyli jakiejś traumy mają większe osiągnięcia. Ja tam myślę, że zostaniesz gwiazdą 😁

Deszcz

Amerykańscy naukowcy udowodnili, że ludzie uwierzą we wszystko, co amerykańscy naukowcy udowodnili.

Wl5lk Odpowiedz

Też ostatnio zdawałam. Na 4 kyu. Jakie karate ćwiczysz bo ja tradycyjne?

Seido. Tez nalezy do tradycyjnych

Masteryko Odpowiedz

W karate zaczyna się od kilku lat ćwiczenia postaw, mięśni itp, więc troche mało prawdopodobna historia :)

Masteryko Odpowiedz

trenowanie karate zaczyna się od 5 lat nauki postaw, mięsni itp.
wiec troche mało prawdopodobna historia

Zobacz więcej komentarzy (3)
Dodaj anonimowe wyznanie